Wieczny dzień dziecka

Piszę ten tekst pierwszego czerwca. Dzień dziecka. Wiadomo. Policja postanawia odświętnie zareagować na tę okoliczność. Drogówka zapoznaje dzieciarnię z niebezpieczeństwami ruchu drogowego. Tak zwany crash test dummy staje na jezdni, niepokojąco podobny do człowieka. Na drugim końcu drogi rozpędza się ciężarówka, niepokojąco niebezpieczna dla człowieka. Dzieci się przyglądają. Dwudziestotonowy tir wali w manekina. Człekopodobny kształt zostaje w przerażający sposób zmasakrowany uderzeniem... ku owacyjnej uciesze dziatwy. Policjanci są wstrząśnięci.

13.06.2007

Czyta się kilka minut

"Not e dej, żeby się nie znalazło czegoś o Współczesnej Młodzieży, ale najlepsza rzecz, jaką w ogóle dali w tych starych njusach, to kiedy jakiś kapłon, bogusław w psiej obroży napisał, że jako sługa Boży i po głębokim przemyśleniu on uważa, iż To Szatan Hula Po Tym Padole Łez i tak jakby się chytrze zakrada w te młodziutkie niewinne ciała, i że to świat dorosłych jest temu winien przez te swoje wojny i bomby i absurdalność. No i git galant. Chyba on wie, co gada, skoro z niego ten zawodowy kapłon i bogusław? Czyli że do nas, młodych i niewinnych smołyszów, nie można mieć o nic pretensji. Rajt?" - stwierdza Alex z "Nakręcanej Pomarańczy" Burgessa w kongenialnym przekładzie Stillera.

Rewelacyjna sekwencja otwierająca "Dziką bandę" Sama Peckinpaha. Zmierzch Dzikiego Zachodu. Na zakończenie jednej z najokrutniejszych jatek w dziejach kina widzimy coś jeszcze bardziej sugestywnego. Po nieudanym napadzie źli dorośli uciekają przed stróżami prawa (równie złymi). Cwałują obok bawiących się niewinnie, radosnych dzieci. Co to za zabawa? Najazd kamery ukazuje płonące mrowisko. W środku mrowiska wije się skorpion. Dzieci z fascynacją obserwują rezultat swych igraszek. Mrówki, skorpiona i ogień. Chłopiec z kijkiem to syn reżysera. "Dzika banda" zdecydowanie nie jest filmem, o którym Alex mógły powiedzieć: "jak zwykle taki western, gdzie zastępy anielskie są po stronie szeryfa ze Stejtsów". U Peckinpaha jest właściwie wyłącznie sadystyczne zło.

Bohater "Nakręcanej pomarańczy" byłby zachwycony. "Obszczerzam się do siebie z tych dyngsów, co to wszyscy łamią sobie nad nimi głowę. No i dobrze, ja robię zło (...) Ale to obgryzanie sobie paznokci u nóg, żeby dojść, jaka może być przyczyna zła, od tego ja mogę się tylko ześmiać. Nad przyczyną dobroci nie mózgolą, więc czemu na odwrót? A w dodatku zło to coś w samym sobie, w tobie czy we mnie, a te siebie to postwarzał stary God czy Gospod i w tym jego pychota i radość".

Słucham nagrania sudańskiego Alexa. Chłopak nazywa się Emmanuel Jal. Był dziecięcym żołnierzem. Teraz rapuje. To już Alex po resocjalizacji przez muzykę. Uleczony sztuką. Zakłada grupę Reborn Warriors. Na pudełku płyty "Gua" wytwórnia umieściła chytrą informację. Hit z nalepką "From child soldier to rap superstar" sprzedaje się lepiej. Do nabycia w dobrych sklepach muzycznych.

"Cienka czerwona linia" wielkiego Terrence'a Malicka. Mordercze walki o Guadalcanal. Szeregowiec Witt, fantastycznie zagrany przez Jima Caviezela, niby nie jest już dzieckiem. Ale to, co dla mnie najważniejsze w tym filmie, to dziecięca naiwność w jego oczach. Dziecięce zdumienie, że zło wtargnęło do raju. Oglądamy nieprawdopodobne piękno Wysp Salomona, raju na ziemi, słysząc dobiegający z offu głos dorosłego chłopca: "To wielkie zło, skąd ono się bierze? Jak wkrada się do świata? Kto to wszystko robi?". Słyszymy pytania, które też chcielibyśmy zadać, choć Alex zdecydowanie je wyśmiał.

U Malicka jest wiara szeregowca, że istnieje coś więcej niż infekująca wszystko wojna. Lepszy świat. Zdziwienie sierżanta: "Ciągle jeszcze wierzysz w cudowne światło, co? Jak ty to robisz?". Odpowiedź:

"W tobie też dostrzegam iskrę". I wszechobecna muzyka klasyczna: taka, jaką koneser Alex ceni najbardziej. Arvo Pärt "Annum per annum". Gabriel Fauré "Requiem - In Paradisum". Charles Ives "The Unanswered Question".

Zmieńmy muzykę, zmieńmy obrazy. Zostawmy naiwne pytania, na które nie ma odpowiedzi. Kilka lat temu brytyjska grupa UNKLE nagrała album "Never, never land". W znajdujący się na nim utwór "Eye for an eye" artyści wsamplowali monologi głównego bohatera filmu Malicka. UNKLE słyną ze znakomitych teledysków (np. epokowy "Rabbit in your headlights"). I tym razem nie zawiedli. Filmik do "Eye for an eye" jest animowany. Zaczyna się jak dobranocka. Otwierają się karty księgi. Ciepłe barwy, kwiaty, istny raj. W tym raju dziecięcopodobne niewinne istoty. Bawią się w beztroskim świecie. Delikatne dźwięki gitary. I uporczywe pytanie z offu: "Skąd zło?". Oprócz kwestii Jima Caviezela słyszymy śpiew. Wokalista powtarza w kółko tylko dwa wersy: "Oko za oko, ząb za ząb. Uciekaj, uciekaj, ale na pewno się nie ukryjesz". Nagle muzyka gęstnieje. Nadciąga Wielkie Zło. Czai się gdzieś nad horyzontem. Lęk, przed tym, co się niechybnie zdarzy. Bitwa pod Legnicą. "Biegajcie, biegajcie!". Psychologiczna broń Licha.

Czy zło można zwyciężyć? W jaki sposób? Jak przekonać innych, że się tego dokonało?

"Jeden z nas musi tu zostać i ich powstrzymać. Idźcie" - mówi szeregowiec Witt patrząc na zbliżających się kilkunastu wrogów. "Gdzie jest teraz twoja iskra?" - zapyta parę godzin później sierżant nad mogiłą bohatera. Odruchowo chce się przeżegnać. Zamiast tego drapie się w czoło.

"Idź i patrz". Genialny film Elema Klimowa rozgrywa się w 1943 r. Dokładnie w tym samym czasie co "Cienka czerwona linia" Malicka, ale całkiem gdzie indziej. Bliżej nas. To nie wyspy Pacyfiku. To Białoruś na przednówku. Świat w "Idź i patrz" z pewnością nie przypomina raju. Wszystko jest bure, błotniste, obrzydliwe i jałowe. Tytuł, wzięty z Apokalipsy, w pełni odpowiada obrazom. Nieludzkie pacyfikacje nazistów. Nieludzka zemsta partyzantów. "Oko za oko, ząb za ząb". Bohater, chłopiec o imieniu Flora, przeszedł przez piekło. Stał się dzieckiem o twarzy starca. Zapłacił taką cenę, że może wszystko. "Oko za oko, ząb za ząb". Gdzieś w błocie znajduje portret Hitlera. Celuje i strzela Szatanowi w twarz. Nagle historia zaczyna biec w odwrotnym kierunku. Z każdym kolejnym strzałem, Hitler na obrazku staje się coraz młodszy. Wreszcie Flora celuje do malutkiego dziecka w białych szatkach. Czy naciśnie spust? Nie. Nie może.

Intuicyjnie domyślam się, dlaczego nie pada ostatni strzał. Przeczuwam, co znaczy ta wstrząsająca scena. Ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że dopowiadanie tajemnicy Zła jest czymś dziecinnym.

"Wszystko, co chciałem osiągnąć w filmie, już zrobiłem" - stwierdził Elem Klimow i nie nakręcił później już nic.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2007