Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ponad tysiąc młodych teoretyków i praktyków ekonomii odpowiedziało na wezwanie papieża, by „odrzucić paradygmaty XX wieku” i wsłuchać się w „krzyk ludów i ziemi”. Podczas ubiegłotygodniowego spotkania w Asyżu Franciszek dał im trzy rady: by patrzyli na świat oczami najbiedniejszych, nie zapominali o znaczeniu pracy fizycznej, nawet gdy są naukowcami czy biznesmenami, i zawsze konfrontowali idee z rzeczywistością. „Nie wystarczy malować ściany, gdy cała struktura domu wymaga przebudowy” – przestrzegał.
O konieczności „re-animowania ekonomii” papież pisał w maju 2019 r., ale zapowiedziane wtedy „watykańskie Davos” uniemożliwiła pandemia. Nie był to jednak czas stracony – uruchomiono platformę online , dzięki której zwolennicy „ekonomii Franciszka” mogli się wymieniać doświadczeniami i pomysłami. W mniejszych, lokalnych grupach organizowano „letnie szkoły ekonomii” czy „farmy Laudato si”, promujące ekologiczne i etyczne rolnictwo (w Asyżu prezentował je Mateusz Ciasnocha, właściciel 700-hektarowego gospodarstwa rolnego na Żuławach).
„Ekonomia Franciszka” czerpie z tradycji południowoamerykańskich ruchów ludowych, ale katolicy z tego kontynentu stanowili tylko 1/3 uczestników (reprezentantów Europy było 48 proc., Afryki 10 proc., Azji 8 proc., Ameryki Płn. i Oceanii 3 proc.). Plan papieża wymyka się też „tradycyjnym podziałom politycznym”, mówiła po konferencji prasowej s. Alessandra Smerilli, sekretarz Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka i współorganizatorka wydarzenia. Niewielu polityków myśli o „ratowaniu człowieka przed autodestrukcją”, a jeśli już – koncentrują się na działaniach doraźnych. Asyskie spotkanie może nie da szybkich efektów – tłumaczyła s. Smerilli – ale „za dziesięć lat ci młodzi ludzie będą prezesami firm i wykładowcami na uniwersytetach. I wtedy zrobią różnicę”. ©℗