Papież i ekonomia, która chce zmienić świat i społeczeństwo

Nie oczekujmy od Franciszka wielkiej myśli. Nie jest intelektualistą, tylko duszpasterzem. Praktykiem, który szuka konkretnych rozwiązań – mówi prof. Luigino Bruni, dyrektor projektu „Ekonomia Franciszka”.

06.02.2024

Czyta się kilka minut

Prof. Luigino Bruni, dyrektor naukowy projektu "Ekonomia Franciszka", Kraków, grudzień 2023 r. // Fot. Jacek Taran
Prof. Luigino Bruni, dyrektor naukowy projektu "Ekonomia Franciszka", Kraków, grudzień 2023 r. // Fot. Jacek Taran

Edward Augustyn: Co to jest „Ekonomia Franciszka”?

Prof. Luigino Bruni: Mówiąc najkrócej – to ruch społeczny zorganizowany wokół papieża Franciszka, który ma zmienić nasze podejście do spraw gospodarczych.

Papież zajmuje się ekonomią?

Skoro Kościół zajmuje się człowiekiem, musi myśleć też o jego pracy, warunkach życia. A więc o ekonomii. Tematy gospodarki rynkowej, sprawiedliwości społecznej, prawa do pracy, były od dawna obecne w katolickiej nauce społecznej. Pamiętamy ważne dokumenty, choćby „Laborem exercens” czy „Centesimus annus” Jana Pawła II.

Franciszek od początku pontyfikatu przywiązywał do tego tematu dużą wagę, co zresztą pokazał już wyborem imienia. Historia św. Franciszka z Asyżu to przecież opowieść o bogactwie i ubóstwie. O rezygnacji z pieniądza. Już w swojej pierwszej adhortacji „Evangelii gaudium” papież pisał o dobrej i złej ekonomii, pokazał nowe spojrzenie także na ten obszar rzeczywistości.

Gdy 40 lat temu Jan Paweł II pisał wspomniane encykliki, ekonomia prospołeczna była kontrowersyjną nowinką. Dziś większość specjalistów od ekonomii, przynajmniej na Zachodzie, ma poglądy zbieżne z katolicką nauką społeczną. Na czym ma polegać nowatorstwo Franciszka?

Widzę co najmniej trzy nowości. Po pierwsze, to nadanie ogromnego znaczenia ekologii, czyli trosce o nasz wspólny, cały dom. Papież jest przekonany, że krzyk ubogich i krzyk Ziemi to jedno – wołanie o sprawiedliwość. Dotąd mieliśmy podział na tych, którzy walczą z ubóstwem, jak Caritas i inne organizacje charytatywne, oraz na tych, którzy zajmują się ochroną środowiska, jak Greenpeace czy WWF. Jedni zarzucali drugim, że myślą o wielorybach czy delfinach, a tymczasem dzieci umierają z głodu. To były dwa odrębne obszary. Franciszek powiedział: nie, to jedno i to samo. Jest jedno ubóstwo – Ziemi i ludzi.

Po drugie, kwestia nierówności. Nie wszyscy ekonomiści są przeciwko nierównościom, to nie jest wcale takie oczywiste. Merytokracja, która talent uważa za zasługę, legitymizuje nierówności, nawet jeśli dużo mówi o walce z niesprawiedliwością. Myślę, że nierówności nie są dziś tak gorliwie zwalczane, jak w XX wieku. Franciszek stawia nierówności społeczne i gospodarcze w centrum swojego nauczania. I nie chodzi tu, jak często myślimy, o różnice między Północą i Południem, krajami bogatymi i biednymi. Nierówności są w każdym kraju. Dystans pomiędzy garstką najbogatszych i całą resztą jest dziś dużo większy niż 40 lat temu.

I wreszcie po trzecie – Franciszek mówi o ubogich, nie o ubóstwie. Mówi o ludziach. Zwraca uwagę nie tyle na ich biedę, co na to, jak sobie z nią radzą. Na problemy konkretnych ludzi.

Kościół zawsze mówił o ubogich.

Tak, ale dla papieża stosunek do ludzi biednych, odrzuconych, jest pierwszym kryterium sprawiedliwości. Wyrzucanie ludzi na margines jest największym marnotrawstwem naszej gospodarki. Niestety, dziś ta kwestia jest dla ekonomistów czy przedsiębiorców dużo mniej ważna niż jeszcze 20 lat temu.

Z jednej strony – problemy stare jak świat. Ale przecież dla wielu osób nowe. Bo nie wszyscy jeszcze do tego miejsca, co Franciszek, dotarli. Myślę, że on w praktyczny sposób rozwija refleksję Jana Pawła II nad takimi zagadnieniami jak praca, wolność, sprawiedliwość społeczna. Najpiękniejsze słowa, jakie zostały napisane o pracy, znajdziemy w „Laborem exercens”. To jedna z najważniejszych encyklik ostatnich stu lat. Ale pamiętajmy, że Karol Wojtyła był intelektualistą i filozofem, zajmował się teorią pracy, zanim został papieżem.

Franciszek nie jest myślicielem, tylko duszpasterzem. Nie oczekujmy od niego, czego dać nie może, choćby wielkiej myśli na temat pracy. Studiował chemię, nie filozofię. Jest praktykiem i szuka konkretnych rozwiązań. I dlatego też uważa, że dokumenty to za mało. W związku z czym stworzył ekonomiczny ruch społeczny. To zupełna nowość.

Pan był jednym z organizatorów tego ruchu.

Gdy Franciszek ogłosił encyklikę „Laudato si’”, zobaczyłem, że temat bliski mojemu sercu – ekonomia społeczna, troska o wspólny dom – jest w jego nauczaniu kwestią zasadniczą. W czasie jednego ze spotkań z papieżem zapytałem go, czy nie chciałby zrobić czegoś więcej. Przedstawiłem ideę ruchu. Powiedział mi, że od dawna o takim konkretnym działaniu myślał, ale chciał, żeby zaangażowali się w to młodzi, bo tylko oni mogą coś zmienić. Znani ekonomiści tego nie zrobią. I tak powstał projekt „Ekonomii Franciszka”.

To był początek 2019 r. Świętujecie pięciolecie istnienia.

Na początku myśleliśmy jedynie o zorganizowaniu spotkania. W marcu 2019 r. papież napisał list do młodych ekonomistów, rodzaj apelu: „Chcę razem z wami zmienić ekonomię. Tworzyć taką, która wspiera życie, a nie zabija. Włącza, a nie wyklucza. Jest humanistyczna, a nie nieludzka. Dba o stworzenie, a nie niszczy go. Zapraszam was do Asyżu na spotkanie, które pomoże nam się poznać i doprowadzi do zawarcia »umowy« na rzecz zmiany obecnej gospodarki i tworzenia gospodarki jutra”. Odpowiedziało 3,4 tys. młodych ludzi. Spotkanie zaplanowano na marzec 2020 r., ale przyszła pandemia i można było spotkać się tylko online. I tak, zamiast jednorazowej konferencji, powstał ogólnoświatowy ruch, liczący kilka tysięcy młodych ludzi, którzy – jestem o tym przekonany – za kilka lat będą decydowali o najważniejszych sprawach dla ludzkości. Zresztą już dziś widać efekty naszej pracy – ci ludzie stoją za wieloma inicjatywami na całym świecie: konferencjami, szkoleniami, firmami dającymi pracę innym. To, moim zdaniem, jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakich dokonał Franciszek.

Mówi Pan o ludziach młodych, ale znajdziemy u was także nazwiska całkiem stare. Na przykład prof. Jeffreya Sachsa.

Prof. Sachs jest od dwóch lat członkiem Papieskiej Akademii Nauk Społecznych. Uczestniczy w niektórych wydarzeniach naszego projektu, podobnie jak inni seniorzy, np. Vandana Shiva, którzy jednak nie należą do zarządu ani komitetu naukowego. Projekt, jak mówiłem, jest skierowany do osób poniżej 35. roku życia – studentów, pracowników naukowych, przedsiębiorców, animatorów zmian i innowacji, teoretyków i praktyków ekonomii.

W Polsce prof. Sachs jest znany głównie jako ojciec terapii szokowej, planu Balcerowicza i mitu „niewidzialnej ręki wolnego rynku”. Z kolei amerykańskie media prawicowe wytykają mu wspieranie ruchów aborcyjnych i propagujących antykoncepcję.

Na obecność ekspertów w naszym projekcie nie wpływa ten czy inny epizod z ich życia albo jakiś jeden aspekt ich działalności. Nasze podejście nie jest ideologiczne. „Ekonomia Franciszka” ma swój własny charakter i cel, nie obejmuje wszystkich dziedzin nauk społecznych, a tym bardziej etyki.

A co do wolnego rynku – nie jest niczym złym. Nie gospodarka wolnorynkowa jest problemem, ale wolnorynkowe społeczeństwo.

Co to znaczy?

Źle jest, gdy rynek staje się jedynym kryterium życia społecznego. Gdy jego zasady wprowadzamy bezmyślnie do szkół, opieki zdrowotnej, nawet do Kościoła. Gdy wszędzie idziemy za logiką popytu i podaży, wszystko musi mieć cenę, a zysk jest jedynym bodźcem. To mi się nie podoba. Zasady ekonomii są dobre, jeśli stosujemy je w sferze gospodarczej, a nie w życiu społecznym. Temu jestem przeciwny.

Wierzy Pan, że bogaci podzielą się z biednymi swym bogactwem? W Polsce mamy takie przysłowie: Syty głodnego nie zrozumie.

Bardzo mądre to wasze przysłowie. Oczywiście, nie zrobią tego sami z siebie, spontanicznie. Po to jest potrzebna mądra polityka.

Mieliśmy po wojnie ustrój, który nazywał się „systemem sprawiedliwości społecznej”. Nie był ani społeczny, ani sprawiedliwy. I nie skończyło się to dobrze.

Tak, wiem o tym. Ale alternatywą nie jest przecież komunizm. Każdy człowiek ma prawo się bogacić pod warunkiem, że dokonuje tego uczciwie – płaci podatki, sprawiedliwie opłaca swoich pracowników. Musimy dbać o tych, którzy dla nas pracują, produkują jedzenie, dbają o nasze zdrowie i edukację, o piękno wokół nas, słowem o tych, którzy w nasz dobrobyt inwestują – swoją pracę, czas, siły. I o tych, którzy pracować nie mogą, są chorzy, słabi, starzy. Do tego właśnie potrzebna jest polityka – mechanizm, który poprzez mądre prawo i sprawiedliwe podatki sprawi, że bogaty jednak podzieli się z biednym.

Zresztą pewnie Pan pamięta, że gdy upadł komunizm, Jan Paweł II przestrzegał was przed innym wrogiem, mniej widocznym, ale nie mniej groźnym, jakim jest konsumpcjonizm.

Może problem jest jeszcze głębszy? I jest nim konflikt pomiędzy religią, dla której liczy się wspólnota, a indywidualizmem, jakiego domaga się współczesny człowiek i który jest podstawą liberalizmu?

Akurat chrześcijaństwo, jako religia, odwołuje się i do wspólnoty, i do jednostki. Słowa Jana Pawła II może były wtedy dla wielu niezrozumiałe. Ale były prorocze. Widzimy, jak świat się zmienił przez te 30 lat. To, przed czym papież przestrzegał, już się stało. Dziś stają przed nami inne wyzwania. Myślę, że teraz zadaniem Kościoła, katolika, chrześcijanina, jest znalezienie sposobu, jak w tym zmienionym świecie – dóbr i zakupów z jednej strony, a samotności i ubóstwa z drugiej – ożywić wiarę i odzyskać harmonię. Wierzę, że młodzi ludzie zaangażowani w „Ekonomię Franciszka” będą umieli to zrobić. Do nich należy przyszłość.

Pontyfikat Franciszka prędzej czy później dobiegnie końca. Co wtedy stanie się z „Ekonomią Franciszka”?

Wyjaśnijmy jedno – w tym projekcie nie chodzi o papieża, ale o ideę św. Franciszka z Asyżu! Żeby nazwa nikogo nie zmyliła. Nie wiem, jaka będzie przyszłość ruchu. A co będzie w przyszłości? Papież Franciszek znany jest z tego, że inicjuje procesy, a potem... To jak butelka wrzucona do morza. Mam nadzieję, że ruch przetrwa jeszcze niejeden pontyfikat, choćby i miał się po drodze tysiąc razy zmienić.

Rozmawiał Edward Augustyn

Prof. Luigino Bruni – ekonomista i historyk myśli ekonomicznej, wykładowca na Uniwersytecie LUMSA w Rzymie, dyrektor naukowy projektu „Ekonomia Franciszka”.

materiały prasowe

EKONOMIA FRANCISZKA

Ruch młodych ekonomistów, przedsiębiorców, ekologów i animatorów społecznych realizujących ideę „troski o wspólny dom” w duchu św. Franciszka z Asyżu i nauczania papieża Franciszka. Uczestnicy ruchu pracują w 12 grupach tematycznych (zwanych „wioskami”), zajmujących się takimi tematami jak polityka, zarządzanie, finanse, biznes, rolnictwo, praca, ekologia, źródła energii, nierówności, opieka społeczna, kobiety w ekonomii, styl życia. Wioski działają nie tylko w internecie – wiele z nich ma lokalizację realną (w Polsce działa Wioska św. Franciszka na Żuławach Wiślanych, promująca ekologiczne, niskoenergetyczne i regeneratywne rolnictwo).

Przystąpienie do ruchu zadeklarowało 11 tys. młodych osób z ponad 100 państw (ok. 3 tys. można uznać za członków aktywnych). Program pomaga im promować inicjatywy lokalne, a także umożliwia realizację wspólnych, międzynarodowych projektów (biznesowych, ekologicznych, edukacyjnych). Zapleczem naukowym jest dla niego siedem uniwersytetów z trzech krajów (Włoch, Meksyku, Wielkiej Brytanii).

W ramach programu, oprócz corocznych, jesiennych spotkań plenarnych, organizowane są także „Akademie Ekonomii Franciszka” (zajęcia trwają przez cały rok na kanale YouTube) i tygodniowe szkoły letnie (w toskańskiej miejscowości La Verna). Cały rok trwa też praca w poszczególnych wioskach oraz projekty edukacyjne (współpracujący z ruchem dydaktycy opracowali program ekonomii społecznej dla szkół średnich).

Do ruchu społecznego „Ekonomia Franciszka” mogą włączać się młode osoby (poniżej 35. roku życia) zainteresowane tematyką. Informacje na stronie: www.francescoeconomy.org.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Ruch, który zmieni świat