W 30. rocznicę zwycięstwa

Po włosku na człowieka, który potrafi zepsuć każdą sympatyczną sytuację, mówi się guastafesta.

31.08.2010

Czyta się kilka minut

Język polski nie ma odpowiednika, ale zdolność psucia każdego święta nie jest nam obca. Jednym z celów obchodów 30. rocznicy powstania Solidarności było przypomnienie światu, jaką rolę w przemianach na mapie świata odegrała Polska: że tu się rozpoczęło obalanie komunizmu, że to Solidarność jest najważniejsza, a nie żadne zburzenie muru berlińskiego.

Nie wiem, czy świat się tym przejął. Dla niego od historii bardziej interesująca jest współczesność. A ta jest daleka od hasła "solidarność". Nawet świętowanie rocznicy przekucia w czyn tej pięknej idei okazało się okazją do awantur. Mnóstwo miejsca w relacjach zajęło to, kto był, kogo nie było, kto na kogo się obraził, kogo wygwizdano i przeciwko komu oklaskiwano kogo innego. Wtedy, przed 30 laty, Jan Paweł II wierzył, że w jego Polsce powstała nowa propozycja dla zwaśnionego świata, i ze wzruszeniem tłumaczył nam i światu, który jego podróż do Polski pilnie śledził, jaka jest moc solidarności. W wielu krajach ludzie łamali sobie języki na tym trudnym słowie, a "Waleza" był jedną z najpopularniejszych postaci globu. I pomyśleć, że to się wydarzyło u nas, że to 9 milionów obywateli totalitarnego państwa potrafiło się solidarnie zorganizować.

Co z tego w nas zostało? Czemu nie potrafimy (jak po bitwie pod Grunwaldem) wygrywać tamtego zwycięstwa? Kiedy pan prezydent zapewnia, że potrafimy, trudno uwierzyć, bo tuż obok brzmi tren żałobny spadkobiercy tamtej "S" - że już wszystko zostało zmarnowane.

Na szczęście poza ekranami telewizorów, poza szpaltami gazet toczy się życie zwykłych ludzi, którzy dzisiaj się po prostu cieszą, że okropna epoka PRL-u odeszła w przeszłość, że jesteśmy wolni. Człowiek szybko przywyka do normalności. Dzisiejszy trzydziestolatek nie jest w stanie sobie wyobrazić horrendalnych nienormalności tamtych czasów. To też jest zwycięstwo Solidarności. To, a także solidarna pomoc ofiarom powodzi, wolontariusze w różnych dziedzinach życia społecznego, wolne wybory, wyborcze batalie i spory, wolność (także głupich) wypowiedzi - to też jest zwycięstwo.

Przestańmy być "guastafestami".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2010