Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sporo pamiętam z tamtego spotkania. Wieloetniczną parafię i jej czarnoskórego proboszcza. Żywe kazanie diakona na niedzielnej Eucharystii, jego posługę u chorych, wspólnie zjedzony obiad oraz to, że pomógł mi rozwiązać poważny problem mojej dalszej podróży. Pamiętam też jego żonę i ich wspólną troskę o trzy kościoły, które kiedyś były parafiami, a z braku księży są jedynie kaplicami, w których Mszę odprawia się raz w tygodniu.
Czytając opis powołania pierwszych diakonów w Kościele, przypominam sobie tamto spotkanie. Ale pierwsi diakoni nie zostali powołani w sielskiej atmosferze. Powołano ich w atmosferze skandalu i podziałów w łonie młodego Kościoła. Skandalu dyskryminacji, nepotyzmu, koterii i faworyzowania klanów.
Św. Łukasz pisze o tym dość enigmatycznie, a problem był natury światopoglądowej, jeśli nie rasowej. Chrześcijanie helleniści byli Żydami wyrosłymi w progresywnej kulturze greckiej. Chrześcijanie Hebrajczycy to Żydzi urodzeni w Izraelu, nawróceni na chrześcijaństwo, jednak mocno przywiązani do tradycji ojców. Ci drudzy nie mogli otworzyć się na styl życia pierwszych. Jak znieść ludzi, którzy Torę interpretują w duchu Filona Aleksandryjskiego, a nie według szkół rabinackich? Jak znieść ludzi mówiących lepiej po grecku niż po hebrajsku? Lepiej się od nich odsunąć. Stąd prosta droga do konfliktów i podejrzliwości, posuniętych aż do ksenofobii. Bo jak inaczej wytłumaczyć odmowę wydawania komuś posiłków z kuchni dla ubogich ze względu na jego przynależność etniczną?
Apostołowie łagodząc zgorszenia, ustanowili diakonów, z którymi podzielili się odpowiedzialnością za Kościół. Mianowali ich, aby umocnić zaangażowanie społeczne chrześcijan. Nałożyli na nich ręce, aby w środowiskach odległych od głównego nurtu chrześcijaństwa znaleźć zrozumienie dla Dobrej Nowiny. Wkrótce diakoni stali się "uchem, ustami, sercem i duszą biskupów". Wielu z nich przyczyniło się do rozwiązania sporów doktrynalnych i moralnych i zyskało ogromny autorytet.
W Polsce kilku mężczyzn przygotowuje się do stałego diakonatu. Warto pamiętać, że ta posługa, odnowiona przez Sobór Watykański II ponad 40 lat temu, umożliwia nie tyle zastąpienie księdza w parafii, co dotarcie tam, gdzie ksiądz dotrzeć nie może albo nie umie. Oby diakoni stanowili dobry zaczyn zrozumienia ludzi pochodzących z różnych tradycji intelektualnych. Oby pomagali zasypywać absurdalne podziały. Bez wątpienia, jeśli się pojawią, mogą się stać jeszcze jedną, jakże cenną twarzą polskiego Kościoła. Czekamy.