Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rada jest dobra, ale niewykonalna. Telekomunikacja Polska ma na rynku pozycję monopolistyczną i jest to właściwie nieusuwalny "monopol naturalny" (tylko TP ma sieć przesyłową w całym kraju). Wprawdzie z formalnego punktu widzenia ów monopol rozbito, bo TP zmuszono do udostępniania sieci wszystkim firmom, które chcą dostarczać odbiorcom detalicznym internet, ale sytuacji to raczej nie zmieniło. Zamiast rynku w pełni zmonopolizowanego mamy bowiem sytuację "rekina i małych rybek". Owe "rybki", czyli firmy znacznie mniejsze, nie są w stanie skutecznie konkurować z rekinem i - choć głośno tego nie mówią - chętnie godzą się na jego przywództwo cenowe. To, że Komisja Europejska stara się tego nie dostrzegać, jest zapewne efektem skutecznego lobbingu głównego udziałowca TP, czyli francuskiego Telecomu.
Telekomunikacji udało się przekonać brukselskich urzędników. Na pewno jednak nie uda się jej przekonać polskich odbiorców. Są oni świadomi, że dostęp do internetu w Polsce jest drogi, i całkiem słusznie wiążą ten fakt z polityką TP SA. A świadomość tę niewątpliwie pogłębi informacja o odprawie dla prezesa TP, odchodzącego na kilka miesięcy przed końcem kontraktu. Bo koszty tej odprawy, wynoszącej 5,4 mln złotych, tak czy owak będą musieli zapłacić klienci Telekomunikacji Polskiej.