Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stephen Hawking, sławny fizyk i kosmolog angielski, napisał teraz autobiografię. „Moja krótka historia” jest rzeczywiście bardzo krótka, a przy tym nadzwyczaj gęsta, zwłaszcza że łączy opowieść o życiu autora z przeglądem najważniejszych tematów, którymi zajmował się on w swojej działalności naukowej. Mamy więc rozdziały zatytułowane „Fale grawitacyjne”, „Wielki Wybuch”, „Czarne dziury”, „Podróże w czasie”, „Czas urojony”. Ale też te dwie sfery, w przypadku każdego poważnego naukowca mocno splecione, u Hawkinga w ogóle nie dają się rozłączyć.
„Urodziłem się 8 stycznia 1942 roku, dokładnie trzysta lat po śmierci Galileusza. Jak szacuję, tego dnia przyszło na świat jeszcze około dwustu tysięcy innych dzieci. Nie wiem, czy któreś z nich zainteresowało się później astronomią”. Dystans i poczucie humoru, wyczuwalne w tych zdaniach, obecne są w całej książce, także w jej fragmentach najbardziej dramatycznych. U dwudziestojednoletniego doktoranta w Cambridge, po studiach w Oksfordzie, zdiagnozowano rzadką i nieuleczalną chorobę neurologiczną – ALS, czyli stwardnienie zanikowe boczne. „Czułem się trochę postacią tragiczną – wspomina Hawking. – Zacząłem słuchać Wagnera, ale doniesienia prasowe o tym, jakobym w tamtym czasie nadużywał alkoholu, są przesadzone”.
Kolejnym etapom życia – małżeństwo z Jane Wilde, narodziny dzieci (Hawking ma ich troje), potem drugi związek, sukcesy naukowe, praca w Caltechu (California Institute of Technology), profesura w Katedrze Lucasa (stanowisko piastowane kiedyś przez Newtona!), podróże po świecie, pisanie „Krótkiej historii czasu” – towarzyszyły postępy choroby. Konieczny stał się wózek inwalidzki, najpierw mechaniczny, później elektryczny. W 1985 r., podczas pobytu w CERN-ie – znanym ośrodku badawczym na pograniczu Szwajcarii i Francji – Hawking dostał zapalenia płuc. Lekarze ze szpitala kantonalnego w Genewie zaproponowali odłączenie od respiratora... Żona na szczęście zaprotestowała, chorego przewieziono do Cambridge i wykonano mu tracheotomię. Konsekwencją była ostateczna utrata głosu; odtąd Hawking porozumiewa się ze światem za pomocą komputerowego syntezatora mowy. Kiedy po kolejnym kryzysie opuszczał szpital, lekarz był przekonany, że pacjent wkrótce umrze („Od tamtego czasu zmieniłem lekarza” – komentuje Hawking).
„Moja krótka historia” to nie tylko niezmiernie ciekawa lektura, ale też krzepiące świadectwo niebywałej siły ducha. „Miałem pełne i satysfakcjonujące życie” – rzadko słyszy się takie słowa nawet z ust ludzi cieszących się znakomitym zdrowiem.
Stephen Hawking, „Moja krótka historia”, przeł. Agnieszka Sobolewska, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2014, ss. 152.