Uliczna wojna o Zumę

Były prezydent Południowej Afryki, Jacob Zuma, trafił do więzienia, a protesty w jego obronie szybko przerodziły się w powszechne grabieże i rozruchy, w których widać jedno: ćwierć wieku po upadku apartheidu przepaść między zamożnymi a biedotą w Południowej Afryce tylko się powiększyła.
w cyklu StroNA ŚWIATA

13.07.2021

Czyta się kilka minut

Zamieszki w Durbanie, RPA, 12 lipca 2021 r. / FOT. STRINGER/AFP/East News /
Zamieszki w Durbanie, RPA, 12 lipca 2021 r. / FOT. STRINGER/AFP/East News /

7 lipca, trzy kwadranse przed północą, Jacob Zuma zgłosił się do więzienia w Estcourt, by odbyć karę 15 miesięcy pozbawienia wolności za obrazę sądu, którą wymierzył mu Trybunał Konstytucyjny. Wtedy wydawało się jeszcze, że Południowej Afryce uda się uniknąć ulicznych rozruchów, którymi grozili zwolennicy byłego prezydenta.

Zuma ma dziś 79 lat. Jest byłym więźniem politycznym (dziesięć lat spędził na wyspie skazańców Robben razem z osadzonym na niej na dożywocie Nelsonem Mandelą) i bohaterem z czasów walki z apartheidem. Pod koniec czerwca został skazany za notoryczne ignorowanie wezwań przed powołaną w 2018 roku komisję śledczą, która badała afery korupcyjne podczas jego rządów w latach 2009-18. Komisja Zondo (nazywana tak od jej przewodniczącego, wiceprezesa Sądu Najwyższego Raymonda Zondo) jesienią ma przedstawić raport, który może być podstawą oskarżeń i procesów sądowych o korupcję. Zeznania świadków wskazują, że pod rządami Zumy południowoafrykańskie państwo i gospodarka zostały zawłaszczone przez zaprzyjaźnionych lub skoligaconych z nim przedsiębiorców, którzy korumpując polityków, przejęli w istocie władzę w kraju. Zuma przyznaje się do znajomości z wieloma biznesmenami oskarżanymi o korupcję, ale zaprzecza, by sam na nią przyzwalał lub czerpał z niej korzyści. Utrzymuje, że komisja i sędziowie są narzędziem jego politycznych przeciwników, którzy na zlecenie „zagranicznych mocodawców” chcieli odsunąć go od władzy.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ →


Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ignorując wezwania komisji, Zuma dopuszcza się obrazy majestatu sądu, i skazał go na 15 miesięcy pozbawienia wolności. Były prezydent zaszył się w swojej rezydencji w pobliżu Nkandli, w rodzinnej krainie KwaZulu, ojczyźnie Zulusów. O sędziach mówił, że niczym nie różnią się od trybunałów z epoki apartheidu i że wtrącając go do więzienia w czasie epidemii, skazują go na pewną śmierć. Zwolennicy Zumy, głównie Zulusi (najliczniejszy z ludów zamieszkujących Południową Afrykę), odgrażali się, że nie pozwolą go aresztować.

Zuma, jak zwykle, grał na zwłokę. Taką samą taktykę stosował, gdy powołując się na prawne kruczki, unikał wezwań komisji. Trybunał Konstytucyjny przykazał jednak policji, by doprowadziła Zumę do więzienia, jeśli sam się tam przed czwartkiem nie zgłosi.

Buntownicy i grabieżcy

Wieść o tym, że Zuma się poddał, przyjęto z ulgą. Działacze praw człowieka gratulowali Południowej Afryce, że udało jej się uniknąć groźnego kryzysu ustrojowego i że prawo okazało się ważniejsze od polityki. „Uwięzienie Zumy jest zwycięstwem rządów prawa w regionie, gdzie dawni bohaterowie walki wyzwoleńczej, jak Robert Mugabe, przeradzają się w tyranów, nie różniących się niczym od tych, przeciwko którym występowali” – napisał szanowany johannesburski pisarz i badacz polityki Eusebius McKaiser.

Radość była jednak przedwczesna. Już w czwartek, gdy prawnicy Zumy składali w sądach kolejne odwołania, w największych miastach prowincji KwaZulu-Natal doszło do pierwszych wystąpień zwolenników byłego prezydenta. Zapowiadali, że unieruchomią cały kraj Zulusów, jeśli Zumie stanie się krzywda. Do blokady i antyrządowych wystąpień zachęcali najbliżsi towarzysze Zumy, a także jego dzieci, syn Duduzane i córka Duduzile, którzy usprawiedliwiali zamieszki „gniewem sprowokowanego ludu” i wyklinali „dyktaturę sędziowskiej kasty”.

Już w piątek polityczne protesty przerodziły się w grabieże. Tłumy zaczęły atakować, plądrować, podpalać sklepy z żywnością, odzieżą, elektroniką i alkoholem (od dwóch tygodni w Południowej Afryce znów obowiązuje prohibicja, wprowadzona z powodu epidemii) oraz całe galerie handlowe w okolicach największych miast prowincji, Durbanu i Pietermariztburga. Demonstranci unieruchomili dwie autostrady – N3 z Durbanu, największego portu południa Afryki, do Johannesburga oraz N2 z Durbanu do Richards Bay – a także zrabowali i spalili kilkadziesiąt ciężarówek. W weekend rozruchy objęły najbogatszą prowincję kraju, Gauteng, i tamtejsze miasta: stołeczną Pretorię i Johannesburg.

W poniedziałek południowoafrykańskie władze posłały do Gautengu i KwaZulu-Natalu wojsko, by wsparło nieradzącą sobie z zamieszkami policję. Minister policji Bheki Cele ogłosił, że w ciągu czterech dni rozruchów zginęło ponad 30 osób, a prawie tysiąc zostało aresztowanych. Ostrzegł, że jeśli grabieży nie uda się wkrótce przerwać, mieszkańcy obu prowincji będą mieli kłopoty z zaopatrzeniem nawet w podstawowe artykuły.

Bunt biedoty

„Każdy ma prawo, by protestować, jeśli uważa, że coś dzieje się nie tak, jak powinno. Ale ten protest został zawłaszczony przez pospolitych przestępców, którzy uznali, że nadarzyła się im doskonała okazja do grabieży” – powiedział w telewizyjnym orędziu obecny prezydent, Cyril Ramaphosa. Nie wymieniając swojego poprzednika z nazwiska, przyznał, że powodem zamieszek mógł być gniew zwolenników Zumy. Ramaphosa zastąpił Zumę na stanowisku wskutek pałacowego przewrotu. Od końca apartheidu żaden z dotychczasowych prezydentów Południowej Afryki nie rządził przez pełne dwie 5-letnie kadencje. Nelson Mandela (1994-99) ustąpił już po pierwszej, Thabo Mbeki (1999-2008) został odsunięty od władzy na rok przed upływem drugiej kadencji przez Zumę, a Zuma (2009-2018) w taki sam sposób, właśnie przez Ramaphosę.

„Te rozruchy ujawniły jednak także coś, czego jesteśmy od dawna świadomi. Pokazały, jak wielki jest w naszym kraju problem bezrobocia i biedy, jak wielkie nierówności nas dzielą – mówił Cyril Ramaphosa. – Nie będziemy cieszyć się spokojem, jeśli nie zapewnimy ludziom pracy, nie zmniejszymy dzielących nas przepaści”.

Także zdaniem badaczy południowoafrykańskiej polityki rozruchy są najlepszym dowodem, że ponad ćwierć wieku po upadku apartheidu i przejęciu władzy przez czarną większość przepaść między zamożnymi a biedotą w tym kraju tylko się powiększyła. Problem bezrobocia i braku perspektyw czarnej ludności, bolesny pod koniec epoki apartheidu, stał się jeszcze poważniejszy. Według oficjalnych statystyk bez pracy pozostaje jedna trzecia mieszkańców, a wśród młodych – nawet trzy czwarte. Bank Światowy uważa, że bezrobocie w Południowej Afryce jest najwyższe na całym świecie. Trudną już sytuację pogorszyła dodatkowo pandemia COVID-19 (RPA zalewa właśnie trzecia jej fala, a władze przywracają uciążliwe restrykcje).

„Anarchia na ulicach największych miast może okazać się gwoździem do trumny dla ledwie zipiącej gospodarki” – straszą ekonomiści. „Dla nas to nie jest anarchia ani bezprawie, ale walka o przetrwanie” – powiedział jeden z rabusiów dziennikarzowi gazety „The New York Times”.

Gniew Zulusów

Tłumiąc zamieszki, Ramaphosa uważa, by nie zaskarbić sobie miana wroga Zulusów, stanowiących prawie jedną czwartą 55-milionowej ludności Południowej Afryki i będących politycznym zapleczem poprzednika. Gdy Zuma walczył o władzę w Afrykańskim Kongresie Narodowym, ruchu wyzwoleńczym i antyrasistowskim, odwoływał się do solidarności krwi, by zwiększyć swoje szanse na wygraną. Prezentował wizerunek „swojego chłopa” i „stuprocentowego Zulusa”.

Na początku lat 90., tuż przed pierwszymi wolnymi wyborami, w których głos czarnych miał się liczyć tak samo jak białych i które miały ostatecznie zamknąć epokę apartheidu, do zuluskiego nacjonalizmu odwoływali się ostatni obrońcy starego porządku. Podsycali separatystyczne tęsknoty konserwatywnych zuluskich wodzów, niechętnych lewicowym kongresowcom. Uliczna wojna między zwolennikami Kongresu i zuluskiej partii Inkatha z lat 1990-94 przyniosła śmierć kilkunastu tysięcy ludzi. Udało się ją przerwać dopiero w ostatniej chwili przed wyborami w 1994 roku. Dla wielu przywódców Kongresu, który przejął wtedy władzę, prezydentura Zumy miała ostatecznie zakopać topór wojenny z Zulusami i zniechęcić ich do myśli o wskrzeszeniu własnego królestwa.

Przejąwszy władzę w państwie i partii, Zuma awansował rodaków na wysokie stanowiska i ochoczo pełnił rolę strażnika zuluskich tradycji i świętości. Kiedy został odsunięty od władzy, Kongres natychmiast stracił wielu zuluskich wyborców. Jego uwięzienie i każde oskarżenie nasila tylko frakcyjne wojny w Kongresie. A przecież poza ewentualnym procesem o nadużywanie władzy, będącym skutkiem raportu komisji Zondo, wznowiony został także proces o korupcję z lat 90., gdy jako wiceprezydent kraju Zuma miał przyjmować łapówki za pomoc w załatwianiu zamówień rządowych na zbrojenia południowoafrykańskiego wojska.

Ramaphosa przywdziewa dziś szaty niezłomnego rycerza walczącego z korupcją, choć należy do największych beneficjentów porządków, które do niej doprowadziły. Zuma nie myśli o powrocie do władzy, a jedynie o tym, by dożyć reszty dni w spokoju i dostatku. Za to dla jego towarzyszy walka o wolność byłego prezydenta jest walką o życie. Zagrożeni przez Ramaphosę zrobią wszystko, by odebrać mu władzę i uratować własne kariery.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej