Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mija właśnie 35 lat od ukazania się dzieła Johna Rawlsa zatytułowanego "Theory of Justice" ("Teoria sprawiedliwości"). Dało ono nowy, potężny impuls debacie o sprawiedliwości społecznej, równości dystrybucyjnej i innych, równie doniosłych, co kontrowersyjnych kwestiach zarówno dla filozofii politycznej, jak bieżącej polityki społeczno-ekonomicznej. W świecie zachodnim, gdzie debata ta mogła się toczyć w sposób swobodny, skumulowała w sporze między liberałami a komunitarianami - jak nieco niezręcznie nazwano dwie przeciwstawne opcje. Jedna z nich, streszczając najkrócej, eksponowała indywidualne prawa i wolności osoby ludzkiej, druga koncentrowała się na wartościach i roli ludzkich wspólnot.
Nie był to bynajmniej jedynie teoretyczny dyskurs, zamknięty w akademickich salach seminaryjnych i specjalistycznych periodykach. Wkrótce doszli bowiem do władzy Margaret Thatcher i Ronald Reagan, którzy na gruncie czysto praktycznym zakwestionowali ugruntowane zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak w Europie przekonania o sprawiedliwym państwie, egalitarnym społeczeństwie oraz właściwej polityce gospodarczej i socjalnej, składające się na model znany jako welfare state (znów określenie trudno przetłumaczalne, ale powszechnie kojarzone z państwem opiekuńczym). Wywołało to wstrząsy polityczne i społeczne po obu stronach Atlantyku. Teoria i praktyka polityczna splotły się więc
w tych debatach - i tak jest do dziś. Toczą się one równocześnie na konferencjach naukowych, w kampaniach wyborczych i na ulicach, gdzie swoje zdanie i stanowisko prezentują najbardziej zapalczywe i zdesperowane środowiska społeczne.
Polacy włączyli się aktywnie i szeroko do tych debat i kontrowersji po 1989 r. W naszym wydaniu był to spór o model transformacji, metody przejścia od realnego socjalizmu do... - no właśnie - punkt docelowy czy nawet kierunek przemian był równie kontrowersyjny, jak w debatach toczonych na Zachodzie. Inny był jedynie punkt wyjścia, wyznaczony przez upadający system komunistyczny.
Ubiegłoroczna, podwójna kampania wyborcza w Polsce ujawniła skalę rozbieżności co do pożądanego modelu społeczno-gospodarczego, ukazaną w sloganie przeciwstawiającym "Polskę liberalną" "Polsce solidarnej", a Trzecią Rzeczpospolitą - Czwartej. Wynik wyborów nie zakończył sporu, a nawet go jeszcze zaostrzył. Toczy się on ze zwiększoną intensywnością zwłaszcza w poważnej, opiniotwórczej prasie społeczno-politycznej.
W ciągu ostatnich kilku lat do tych debat doszło kilka nowych aspektów. Jednym z nich jest globalizacja, uniwersalizacja światowej gospodarki, wywołująca gwałtowne sprzeciwy antyglobalistów i antyuniwersalistów, wyznaczając nową oś sporu. Ważnym czynnikiem stał się światowy terroryzm, motywowany tradycjonalistycznie, fundamentalistycznie pojmowanym islamem. Oszałamiające sukcesy gospodarki chińskiej, odnoszone przy zachowaniu komunistycznej, opresyjnej dyktatury politycznej, skłoniły do rewizji poglądu o nieodwracalnym upadku komunizmu oraz kryzysie "wartości azjatyckich". Do tego dołączyły odkrycia naukowe w dziedzinie genetyki i medycyny, stawiające przyszłość człowieka i ludzkości w zupełnie nowych kontekstach.
Spór więc nie wygasa, a debata nie wydaje się bliska zakończenia, wciąż natomiast pojawiają się nowe wyzwania. Powracają też niespodziewanie stare kontrowersje, jeszcze niedawno uważane za rozstrzygnięte - na przykład zdezawuowany "model szwedzki" demonstruje odrodzoną żywotność. Najważniejszy bodaj problem - model przyszłej zjednoczonej Europy - wciąż nie jest rozwiązany. A w europejskich (i nie tylko) społeczeństwach nasilają się nowe i stare lęki, narastają napięcia i konflikty, pogłębiają się rozbieżności, następuje ostra polaryzacja stanowisk.
Jest o czym dyskutować i o czym myśleć.