Trzęsienie ziemi – i napięcie spada

Jeśli miałby zdarzyć się cud, chciałabym odzyskać swój sklep - mówi Vercilia Desrameau. Jest wdową, ma 12 dzieci. W trzęsieniu ziemi na Haiti straciła wszystko, co miała. Może liczyć na pomoc czy musi czekać na cud?

03.08.2010

Czyta się kilka minut

Zburzone budynki, kupy gruzu, mało sprzętu do usuwania skutków trzęsienia ziemi, namioty zamiast domów. Życie, które we wszystkich aspektach toczy się na ulicy. Tak wygląda Haiti sześć miesięcy po trzęsieniu ziemi. Tak samo - od miesięcy.

1,5 mln ludzi mieszka nadal w tymczasowych obozach. Pytani o przyczynę odpowiadają, że nie mają dokąd pójść, że tutaj dostają jedzenie. I czekają - mówią - aż nielubiany prezydent spełni swoje obietnice pomocy. Na razie wielu z nich wciąż nie potrafi rozpocząć normalnego życia. Joel, kierowca, w trzęsieniu ziemi stracił rodziców. Nie ma pracy, boi się prowadzić samochód. Pogrąża się w rezygnacji. Ismila, która straciła jednego z dwóch synów, skarży się na ciągłe bóle głowy.

Na Haiti po okresie deszczowym rozpoczyna się teraz czas huraganów, groźny dla mieszkańców obozów - prowizorycznych schronisk i namiotów.

Czas huraganów

Trzęsienie ziemi o sile 7 stopni w skali Richtera, które pochłonęło 300 tys. ludzkich istnień (populacja to 8,9 mln) i ogromną część infrastruktury państwa, nawiedziło jeden z najbiedniejszych krajów świata. Haiti na liście 229 państw świata zajmuje 203. miejsce z dochodem rocznym 1,3 tys. dolara na osobę, a zalicza się do Ameryki, najbogatszego kontynentu. Bezrobocie sięga 85 proc., tylko 3,4 proc. mieszkańców ma szansę doczekania i przekroczenia 64 roku życia, 40 proc. dzieci nie dożywa 18. urodzin. Wskaźnik analfabetów wynosi 45 proc. obywateli, 80 proc. dzieci nie kończy szkoły podstawowej, 20 proc. młodzieży w wieku 11-18 lat uczęszcza do szkoły średniej.

To państwo, w którym poza miastami nie ma szkół ani opieki medycznej. Państwo, w którym nawet w stolicy brak kanalizacji i bieżącej wody, gdzie z biedy wycięto prawie wszystkie drzewa (95 proc. drzewostanu). Można długo jeszcze epatować wstrząsającymi statystykami, które nie mieszczą się w żadnej skali cywilizowanego państwa.

Pomoc ugrzęzła w biurokracji

Haiti wciąż czeka na obiecaną po zeszłorocznym kataklizmie pomoc - w marcu podczas specjalnej konferencji 60 krajów zgodziło się na nią przeznaczyć ok. 10 mld dol. Ale państwa zasłaniają się teraz kwestiami fiskalnymi i procedurami administracyjnymi. W ciągu najbliższych 24 miesięcy wysokość pomocy miała wynieść ponad 5 mld dol. Do tej pory z obiecanej sumy przekazano zaledwie 2 proc. środków.

Warto przypomnieć, że podobnego rozczarowania jak Haitańczycy doświadczyli mieszkańcy krajów południowo-wschodniej Azji nawiedzonych w grudniu 2004 r. przez tsunami. Kataklizm spowodował ogromne zniszczenia, zginęło 220 tys. ludzi, kilka milionów straciło dach nad głową. Odpowiedzią świata była obietnica pomocy w wysokości 7 mld dolarów. Do dziś przekazano zaledwie połowę obiecanej sumy. Zjednoczone Emiraty Arabskie, które oferowały ponad 500 mln dolarów, nie dały nic. Chiny przekazały 60 mln dolarów z zapowiadanych 305 mln, Hiszpania 10 z 50 mln, a Francja niespełna milion z 79 mln. Polska, ze środków rządowych - 1,5 mln euro.

Praca u podstaw

Pozostają organizacje pozarządowe, w tym Caritas. Benedykt XVI w encyklice "Deus caritas est" pisał o działaniach Caritas: "Wykraczając poza granice wspólnot narodowych, troska o bliźniego zmierza w ten sposób do rozszerzenia horyzontów na cały świat". W unifikującym się świecie Caritas - wszędzie o tym samym statucie jako organizacja Kościoła katolickiego - staje się symbolem solidarności z tymi, którzy cierpią. Daje mu to "uprzywilejowaną" pozycję natychmiastowego działania, minimalizując niezbędne procedury.

Caritas Polska - z jego ramienia koordynuję pomoc na Haiti - dzięki solidarności i hojności polskiego społeczeństwa przekazało ok. 11 mln zł. Nuncjusz Apostolski na Haiti abp Bernardito Auza stwierdził, że Caritas Polska jako jedna z pierwszych rozpocznie projekty rozwojowe. Nuncjusz pomógł nam zidentyfikować projekty do sfinansowania, służąc swoją znajomością realiów.

Po rozpoznaniu sytuacji zdecydowaliśmy się na odbudowę dwóch szkół prowadzonych przez zgromadzenia zakonne. Pierwsza szkoła prowadzona przez siostry salezjanki będzie przeznaczona dla 1300 dzieci z najbiedniejszej i najbardziej niebezpiecznej dzielnicy Port-au-Prince - Cite Soleil. To dzielnica, gdzie po godz. 16.00 nawet miejscowi bali się mnie zawieźć.

Siostry pracują siedem dni w tygodniu. Prowadzą szkoły - podstawową i średnią oraz internat. Wieczorami kursy dla analfabetów, w weekendy kursy zawodowe dla młodzieży. Młodzi przychodzą licznie, ok. 1500 osób, bo wraz z nauką otrzymają posiłek - często jedyny w ciągu dnia. W czerwcu siostry przyleciały do Europy, w tym do Polski, by sfinalizować ostatnie kwestie związane z przekazaniem funduszy na odbudowę. Zapytałam, gdzie teraz mieszkają, czy coś się zmieniło od kwietnia, kiedy widziałam porozstawiane namioty. Jeden służył za kaplicę z Najświętszym Sakramentem, drugi był jadalnią, a reszta spełniała rolę sypialni (w jednym spały cztery siostry). - Wszystko bez zmian - odpowiedziały.

Drugi budynek szkolny, jaki Caritas Polska odbuduje, również znajduje się w Port-au-Prince. Prowadzony jest przez zgromadzenie powstałe w 1971 r. na Haiti dla dziewcząt, które chcą zdobyć zawód. W systemie dwuletnim kształci się ok. 60 dziewcząt z całego kraju. Siostrom zawaliły się wszystkie budynki, którymi dysponowały, grzebiąc pod gruzami kilka sióstr oraz ponad 10 dziewcząt. Tak samo jak salezjanki żyją w namiotach, nie mając nic oprócz habitów. Kiedy patrzyłam na resztki domów, które po prostu się złożyły, miejscowi komentowali: - Wyglądają jak hamburgery.

Wstrząs

Na Haiti wszyscy podkreślają, że wykształcenie musi być konkretne, a zdobyta wiedza ma służyć znalezieniu godnej pracy. - Przez przygotowanie zawodowe przywracamy godność młodym kobietom, by otrzymały stosowne przygotowanie do życia - mówią siostry.

"Potrzeba, żeby coś się tutaj zmieniło" - powiedział Jan Paweł II podczas wizyty na Haiti w 1983 r. By coś się zmieniło, trzeba było czekać 17 lat.

Tragedia sprzed pół roku wstrząsnęła ziemią, by kompletnie zmienić oblicze niektórych miast. Niech wstrząśnie też tymi, którzy mają władzę i możliwość coś zmienić. Bo ta tragedia - nie ujmując godności 300 tys. zabitych - jest szansą dla Haiti. Szansą odbudowy zniszczeń, szansą zmartwychwstania.

Marta Titaniec jest koordynatorem projektów w Caritas Polska, koordynuje pomoc Haiti z ramienia Caritas Polska, członkini Laboratorium Więzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2010