To jeszcze nie przełom

Pojezuicka katedra św. Pawła w centrum Makao / Fot. KNA-Bild

18.07.2007

Czyta się kilka minut

MACIEJ MÜLLER: - Czy list Benedykta XVI oznacza przełom w stosunkach z Chinami?

KS. ROMAN MALEK: - Przede wszystkim to nie jest pierwszy papieski list do chińskich katolików. Przecież Jan Paweł II napisał ich kilka (ostatni wysłał w 1999 r.). Poświęcał Chinom więcej uwagi niż którykolwiek z dwudziestowiecznych papieży.

List Benedykta XVI należy rozpatrywać właśnie w świetle pontyfikatu Jana Pawła II - ile tam cytatów z wypowiedzi poprzednika! Wola dialogu z państwem chińskim, szacunek do chińskiej kultury, do wiernych, którzy w czasach prześladowań przetrwali i przekazali swoją wiarę kolejnemu pokoleniu: to wszystko są tematy, które podejmował Jan Paweł II. Benedykt XVI bardzo delikatnie stawia akcenty, pisząc o jednym Kościele katolickim podzielonym na dwie tendencje. A to też praktyka Jana Pawła II, który nigdy nie mówił o Kościele podziemnym czy oficjalnym.

Tak naprawdę ten list nie wnosi nic nowego. Jest pewnym podsumowaniem eklezjologii Soboru Watykańskiego II na temat relacji pomiędzy Kościołami partykularnymi a Kościołem powszechnym.

- A co z przepisami nadzwyczajnymi regulującymi różne aspekty życia chińskiego Kościoła (np. zabraniającymi koncelebry z biskupami konsekrowanymi bez zgody Watykanu), które odwołuje Papież?

- Te przepisy nie były nigdy oficjalnie opublikowane, funkcjonowały niejako "w tajemnicy". W istocie w ostatnich latach były one krok po kroku wycofywane w wewnętrznych ustaleniach Stolicy Apostolskiej w miarę, jak zmieniała się sytuacja chińskiego Kościoła. Np. kwestię koncelebry Jan Paweł II rozstrzygnął na początku lat 90. Kiedy do takiej koncelebry dochodziło, nie stosowano ekskomuniki ani żadnych innych kar. Tej praktyki nie ogłaszano jednak oficjalnie - Papież uczynił to teraz.

List to tak naprawdę teologicznie sformułowane podsumowanie dotychczasowej postawy Stolicy Apostolskiej wobec Chin, której dotychczas nie opisano całościowo.

- Czy można spodziewać się jakiegoś przełomu, np. nawiązania kontaktów dyplomatycznych?

- To jest kwestia niezależna od listu papieskiego, raczej należąca do sfery polityki. Już za pontyfikatu Jana Pawła II wola dialogu wyrażana przez Stolicę Apostolską była przyjmowana w Chinach pozytywnie, a jednak do normalizacji nie doszło.

Dziś sytuacja jest o tyle lepsza, że Benedyktowi XVI nie przypisuje się w Chinach tego, co Janowi Pawłowi II: dążeń do obalenia systemu komunistycznego. Co ciekawe, chińscy biskupi i moi współbracia misjonarze pytali mnie, dlaczego w tym dokumencie w ogóle nie ma mowy o komunizmie!

Być może pewnym nowym elementem pojawiającym się w polityce Papieża jest fakt, że dostrzega on możliwość współpracy z władzami cywilnymi (nie poddając się jednak ich presji jeśli chodzi o doktrynę i dyscyplinę Kościoła). To by oznaczało, że pośrednio uznaje legalne istnienie Chińskiej Republiki Ludowej - czego Stolica Apostolska do tej pory nie zrobiła, uznając za prawowite państwo chińskie Republikę Chińską na Tajwanie.

Przypuszczalnie to odpowiedź - jeszcze nieformalna - na to, czego ChRL od dawna się domaga, czyli uznania swojej suwerenności. Kościół według myśli Soboru Watykańskiego II powinien bowiem dla dobra całego narodu chińskiego i dla dobra katolików współpracować z władzami.

- Więc Papież poświęci stosunki z Tajwanem, by nawiązać je z Pekinem?

- To nie jest kwestia poświęcenia, tylko zrozumienia tej sytuacji ze strony Tajwanu. Konferencja Episkopatu Tajwanu już za Jana Pawła II wypowiedziała się, że rozumie cele i postawę Stolicy Apostolskiej i zaakceptuje decyzje Rzymu. Ale powtarzam: celem tego listu nie jest doprowadzenie do normalizacji stosunków - do tego służą zupełnie inne kanały.

- Więc o co Papieżowi chodziło?

- O pokazanie pewnej orientacji na jedność wewnętrzną Kościoła w Chinach i jego jedność z Kościołem powszechnym. Gdyby celem była normalizacja stosunków dyplomatycznych, Papież użyłby zupełnie innego języka. Normalizacja jest, rzecz jasna, ważna - również dla jedności Kościoła - ale pierwszym celem listu jest Kościół sam w sobie.

- Co wyróżnia Kościół chiński?

- Od ponad 50 lat żyje on w oddaleniu od Kościoła powszechnego. Do Chin nie dotarły jeszcze wszystkie reformy Soboru. Jest wiele luk w recepcji nauki Jana Pawła II. Sęk w tym, że wierni tego listu na pewno nie będą czytać. Większość katolików to niepiśmienni chłopi, którzy znają co najwyżej tyle znaków, żeby przeczytać lokalną gazetę czy obwieszczenia, ale nic więcej. A poza tym jest on trudno dostępny (m.in. władze wydały zakaz publikowania go w serwisach internetowych) i raczej nie będzie odczytywany w kościołach - przecież i w Polsce też nie ma takiego zwyczaju.

Papież oczekuje, że to biskupi i księża wyjaśnią teologię jego listu wiernym. To jest kwestia odpowiedniej katechezy, przepowiadania i świadectwa.

W ten sposób wykona się następny krok ku pojednaniu i wzajemnemu zrozumieniu. Notabene, sam Benedykt XVI nie kryje, że jeszcze daleka ku temu droga. Np. niektórzy niegodnie wyświęceni biskupi, których pasterską władzę Papież uznał, wcale nie ogłosili tego faktu - tyle jest lęków i niezrozumienia. Brakuje wolności, brakuje więc zaufania.

Podstawą pojednania jest to, by Kościół chiński przyjął eklezjologię soborową, a to wymaga wiele dobrej woli i przezwyciężeń.

- A jak wygląda kwestia wyświęcania biskupów? Czy państwo zrezygnuje z kontroli w tej dziedzinie?

- Praktyka, którą akceptują zarówno rząd w Pekinie, jak i Rzym, jest taka, że kandydatów wybierają odpowiednie gremia - podobnie odbywa się to w bardzo wielu krajach. Nie dzieje się to w atmosferze pełnej wolności, tylko pod kontrolą Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich. Dopuszczeni do święceń księża są na ogół uznawani przez Stolicę Apostolską. Taka procedura funkcjonuje od ponad dziesięciu lat i dopiero w zeszłym roku została z powodów, które nie są nam jeszcze dokładnie znane, trzykrotnie złamana (biskupów wyświęcono bez wiedzy i zgody Watykanu). Jednak przypuszczam, że nie chodziło o politykę, lecz ludzkie ambicje: ci księża prawdopodobnie chcieli zostać biskupami za wszelką cenę.

Ale to wyjątkowa postawa. Na ogół żaden ksiądz w Chinach nie pozwoli się wyświęcić na biskupa bez podjęcia próby uzyskania zezwolenia ze strony Stolicy. Kilkunastu moich byłych studentów pracuje obecnie jako księża w Chinach. Przynajmniej czterech jest kandydatami na biskupów, a wiem na pewno, że pytali Watykan o pozwolenie.

- Agencje prasowe donoszą o liście pewnego chińskiego księdza, który skarży się, że Papież nic nie wspomniał o więzionych księżach i biskupach.

- Inni z kolei skarżą się: gdzie jest potępienie komunizmu? Gdzie jest uznanie cierpienia Kościoła podziemnego? Gdzie jest stwierdzenie, że my jesteśmy lepsi od wiernych Kościoła oficjalnego? Nie ma. Ci ludzie od 50 lat walczą, są szykanowani, siedzą w więzieniach. A w tekście papieskim starają się wyłowić coś dla siebie. Właśnie ze względu na te postawy tak trudno jest Chińczykom przyjąć soborową eklezjologię.

- Z Watykanu dochodzą nieoficjalne wiadomości, że Papież przygotowuje jednego z kardynałów, żeby wysłać go do Chin.

- To nie jest nic nowego ani sensacyjnego. Przecież wielu kardynałów wysyłał do Chin Jan Paweł II... Jeśli by pojechał Sekretarz Stanu kard. Tarcisio Bertone, to wtedy mówiłbym o sensacji. Jeśli ktokolwiek inny - nic istotnego się nie wydarzy.

- A co może oznaczać ustanowienie 24 maja dniem modlitwy za Kościół w Chinach?

- Mnie osobiście, jako księdzu, bardzo się ta decyzja Papieża podoba. To wezwanie także dla Kościoła w Polsce, by ten dzień w przyszłym roku odpowiednio przygotować. Przecież pojednanie w Kościele chińskim nie jest wcale kwestią decyzji rzymskich. Pojednanie to kwestia naszej modlitwy, to kwestia działania Ducha Świętego - tylko On może je spowodować.

Ks. prof. Roman Malek SVD (ur. 1951) jest misjonarzem werbistą, dyrektorem sinologicznego instytutu Monumenta Serica w St. Augustin w Niemczech i redaktorem naczelnym czasopisma "China Heute" poświęconego zagadnieniom współczesnych Chin (ukazuje się też jego polskie wydanie pt. "Chiny dzisiaj"). Pod jego redakcją ukazała się książka "Chrześcijaństwo i Kościół w Chińskiej Republice Ludowej" (Verbinum 2003) .

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2007