Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw na studiach, gdy jeden z profesorów zobligował nas do przeczytania Twojej „Filozofii dramatu”. Zużyty egzemplarz tej książki, pozakreślany, z dziesiątkami komentarzy, choć rzucony na regał, nie dawał mi spokoju. Na rok przeniosłem się do Twojego ukochanego Krakowa na wydział teologiczny PAT-u, zupełnie nie myśląc o tym, że będziemy się jeszcze spotykać. Zamieszkałem przy ul. św. Marka, jednak potrzebowałem pół roku, żeby uświadomić sobie, iż nocowałem w miejscu, gdzie Ty mieszkałeś przez długi czas. Poszedłem na spotkanie z Wojciechem Bonowiczem podczas Dni organizowanych na Twoją cześć. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że półtora roku później przeczytam Twoją biografię pisaną jego ręką, a dwa lata później będę studiował w Leuven w Belgii, dokąd odbyłeś swoją pierwszą podróż zagraniczną. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że trzy lata później będę już na stałe mieszkał w Krakowie, a moje półki będą uginały się od Twoich książek, wznowionych przez Znak. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że teraz będę przygotowywał się do doktoranckich studiów zagranicznych, aby móc być bliżej Twojej myśli.
Tischnerze, przecież wcale nie chciałem Cię w moim życiu...