Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jednorodność dotyczy nawet tonacji pokazywanych prac, na ogół dość ciemnej, mało kontrastowej, zgaszonej. Często sceny rozgrywają się o zmierzchu, w nocy, a gdy rzecz dzieje się za dnia, niebo wypełniają (przesłaniają) chmury. Luminizm był istotny dla polskiego modernizmu, jednak wydaje się, że obecność lub brak światła w tym - jeszcze bardziej północnym - kraju ma fundamentalne znaczenie.
Nie ma wątpliwości, że oglądamy malarstwo nieco prowincjonalne, przyswajające sobie kolejne europejskie zdobycze, jednak ten fakt tylko zbliża mnie do tych obrazów: z tej samej perspektywy można oglądać polską sztukę. Sporo tu podobieństw, choć różnic też dużo.
Życiorysy prezentowanej szesnastki artystów zwracają uwagę swoistą powtarzalnością - właściwie mamy do czynienia z dwoma wariantami: albo studia w Petersburgu, albo w Niemczech. Ta dychotomia najprościej opowiada o powinowactwach obrazów, a równocześnie o historii Łotwy. Wielu z tych artystów zmarło w Niemczech, pewnie dla wielu niemiecki był językiem domowym. Jednocześnie w ocenie łotewskich naukowców, sztuka przełomu wieków to moment narodzin odrębności sztuki tego kraju, rodzenia się jego samoświadomości, w której owe życiorysy należą raczej do porządku historii niż sztuki.
Wystawa gromadzi sześćdziesiąt trzy prace. Szesnaście z nich, czyli prawie jedna czwarta, to dzieła Janisa Rozentalsa (1866-1916). To postać o największym dla tej sztuki znaczeniu. Ukończył studia w Rosji, ale wiele podróżował, najczęściej do Finlandii. To właśnie w dokonaniach Akselego Gallen-Kalleli, ilustratora “Kalevali", upatrywał inspiracji dla tworzenia odrębności sztuki łotewskiej. Najpierw poznał jednak dokonania Böcklina i Whistlera, które były pierwszą inspiracją.
Zadziwiać może wielka różnorodność i zmienność stylistyk, którymi się posługiwał. W roku 1898 sportretował śpiewaczkę Malwinę Wignere-Ginberg. Stojąca postać trzyma rękę na otwartej klawiaturze fortepianu. To prawdziwa symfonia szarości, w sposób bardzo jednoznaczny nawiązująca do sztuki Whistlera, a w szczególności do sławnego “Portretu matki" (1862). Nam ten subtelny portret przypomina twórczość Olgi Boznańskiej. Później uwagę artysty przykuły dokonania postimpresjonistów, zaczął posługiwać się techniką dywizjonistyczną. Wydaje się, że Janis Rozentals był przewodnikiem i propagatorem nowych technik i tendencji wśród łotewskich artystów.
Na szczególną uwagę zasługują też Vilhelms Purvitis (1878-1911) i Janis Valters (1869-1932). Pierwszy był wyłącznie pejzażystą, chętnie malował pory przejściowe, zmierzch, burzę. Jego “Księżycowa noc" (1909) jest wyjątkowo pięknym nokturnem. Drugi artysta tworzył nastrojowe sceny z postaciami. Indywidualny styl osiągnął jednak w rozjaśnionych kolorystycznie, pastelowych pejzażach.
To wszystko świetne obrazy, ale oczywiście tworzone poza głównym nurtem rozwoju sztuki zachodnioeuropejskiej. Zapewne z tego powodu na Zachodzie nie wzbudzą większych emocji - mimo walorów warsztatowych. W Polsce, jak się wydaje, mogą jednak liczyć na bardzo przychylny odbiór. Ujmując rzecz najkrócej: dużo tu pięknych nastrojowych obrazów. Można im oczywiście dopisywać dodatkowe treści - są to w większości kompozycje symbolistyczne - można też podziwiać wyłącznie ich urodę.
Tym, co jeszcze przydaje odmienności obrazom łotewskich secesjonistów, jest ich skłonność do literackości i fantastyki: dużo więcej tu malarskich wizji niż w sztuce polskiej. Takim obrazom trudniej unikać ocierania się o kicz, ale są za to bardziej pociągające malarsko (choć trudne do pomyślnej realizacji). Zresztą, kicz łatwo wpisuje się w całą estetykę tej, nader przesadnej, epoki. To był czas nagich dusz, a naga dusza znacznie mniej dba o formę.
Secesyjna architektura Rygi jest zjawiskiem unikatowym. To jedno z najlepiej zachowanych secesyjnych miast Europy. Co więcej, łotewska secesja ma nieco odrębny charakter, bo w tutejszej wersji pojawiły się - charakterystyczne dla tego regionu - wątki budownictwa drewnianego. Można zatem zobaczyć to malarstwo jako naturalne dopełnienie bogatej i osobnej architektury. Architektura i sztuka Łotwy w dobie secesji przeżywały bardzo szczęśliwy moment.
W 1996 r. na wystawie przygotowanej przez Andę Rottenberg w Zachęcie pt. “Czas osobisty. Sztuka Estonii, Łotwy i Litwy 1945-1996" poznaliśmy sztukę współczesną tego kraju. Nie wiemy, co zdarzyło się w latach 1918-1945. Nie znamy sztuki dwóch pozostałych krajów bałtyckich, bo znajomość malarstwa Čiurlionisa nie może wystarczyć za wszystko. Jeszcze bardziej pociągające byłoby zobaczenie sztuki krajów bałtyckich w połączonym kontekście rosyjsko-skandynawskim, bo europejskie powinowactwa są dziś łatwiejsze do odnalezienia i zrekonstruowania. Pozostało więc jeszcze wiele do zrobienia.
Mam wrażenie, że sztuce polskiej jeszcze trudniej znaleźć własną tożsamość. Do światła Północy już nie dosięgamy, a do światła Południa o wiele nam za daleko. Tak jak byśmy byli pośrodku niczego: ani tu białe noce, ani skwar słoneczny. Ot, jak zawsze, “w Polsce, czyli nigdzie".
“Wznosząc się o własnych skrzydłach. Sztuka początku XX wieku na Łotwie"; Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni; 28 stycznia - 13 marca 2005; komisarz ze strony Królikarni: Ewa Ziembińska.