Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stanowisko Kaczyńskiego mocno zirytowało tych wszystkich, dla których zarówno przyjazd premiera Rosji, jak jego wystąpienie obok Angeli Merkel, było ważnym wydarzeniem politycznym. Dominika Wielowieyska odesłała szefa opozycji do licznych, przychylnych dla Polski, komentarzy światowej prasy ("Westerplatte według PiS", "Gazeta Wyborcza" z 3.09.), a Monika Olejnik, posługując się bardzo mi bliską metaforyką lunarną, zarzuciła mu oderwanie
od rzeczywistości ("Kaczyński na Księżycu",
"GW" z 4.09.).
Nie sądzę, by warto było zarzucać szefowi PiS nieznajomość krajowych realiów i zagranicznych komentarzy. Mam wrażenie, że jego agresja była racjonalna, wykalkulowana na chłodno. Trzeba tylko pamiętać, że Jarosław Kaczyński zwracał się do swoich wyborców - przeważnie nielubiących Rosji i przeważnie niezaczynających dnia od lektury piętnastu dzienników w pięciu językach. Tych wyborców nie mógł prezes PiS zostawić samych z przekonaniem, że stało się coś, co jest sprzeczne z linią partii.
Można też ująć rzecz prościej. Zimna wściekłość Jarosława Kaczyńskiego jest najwyraźniejszym dowodem, że rząd Donalda Tuska odniósł sukces (to, czy rząd potrafi ten sukces wykorzystać, a także całościowy problem stosunków polsko-rosyjskich, to kwestia zupełnie innej rozmowy).
Jarosław Kaczyński nie jest jedynym mistrzem szybkiego reagowania, mającego przesłonić osiągnięcia obecnego rządu. Jan Rokita już w tytule swego komentarza ("Dziennik" z 3.09.) oznajmia: "Tylko słowa kanclerz Niemiec zabrzmiały krystalicznie czysto" (sympatia publicysty dla niemieckich kobiet jest ogólnie znana; skądinąd: wypowiedź pani kanclerz była rzeczywiście znakomita). Jeszcze bardziej wymagający jest prof. Zdzisław Krasnodębski, który powiada surowo: "Generalnie jestem zawiedziony i rozczarowany tym, co się stało na Westerplatte. Szczególnie zaś tym, co powiedział premier Rosji" ("Rzeczpospolita" z 2.09.).
Bardzo ciekawe są te reakcje, nieprawdaż? Wynika z nich jasno, że listę zapraszanych gości powinien aktualny, przypadkowo rządzący premier uzgadniać z jedynym naprawdę godnym tego stanowiska, czyli Jarosławem Kaczyńskim, a teksty przemówień owych gości powinien pisać prof. Krasnodębski. Wtedy wszystko byłoby jak należy.