Szkoła patrzenia

Bohdan Paczowski: SPOJRZENIA / GLIMPSES –

01.07.2013

Czyta się kilka minut

 /
/

– pozornie przypadkowe spotkania na krzyżujących się ścieżkach losu zmieniają czasem czyjeś życie, a świat czynią bogatszym. Do takiego właśnie spotkania doszło w styczniu 1965 roku w Vence.

Maria i Bohdan Paczowscy, mieszkający od kilku lat w Chiavari na włoskiej Riwierze, odwiedzili wtedy Witolda Gombrowicza. Narodziła się przyjaźń, która schorowanemu pisarzowi dawała oparcie, świadomość bliskości ludzi podziwiających i rozumiejących jego dzieło, a przy tym szczerze i bezinteresownie mu oddanych. My zaś zawdzięczamy tej przyjaźni dokument niezwykły.

To chyba najpiękniejsze portrety pisarza (Pisarza), jakie kiedykolwiek powstały. Któż ich zresztą nie zna? Reprodukowano je wielokrotnie, często bez podania autora. Gombrowicz przed lustrem, Gombrowicz z lornetką w dłoniach, Gombrowicz z Ritą Labrosse, z Konstantym Jeleńskim, Janem Lenicą, Sławomirem Mrożkiem. Jest w nich magia unieruchomionego czasu, zapis cierpienia kryjącego się w lekkim grymasie ust, tajemnica.

Niektóre z portretów Gombrowicza znalazły się w wydanym teraz albumie – w jego części drugiej, zatytułowanej „Spotkania”. Całość stanowić może zalążek przyszłej monografii Bohdana Paczowskiego – fotografa. Bowiem znakomity architekt i równie znakomity eseista fotografował niemal od zawsze. We wprowadzeniu wspomina swoje pierwsze zdjęcie – miał wtedy pięć lat i z trudem utrzymał w rękach czarną skrzynkę kodaka brownie, którą na nadbałtyckiej plaży dał mu ojciec. „Fotografia utonęła w latach – pisze – ale kryształowa, słoneczna miniaturka chwili pozostawiła swój ślad... Jest śladem początku nowego pośrednictwa między mną a światem. Śladem czegoś, co wprawdzie nie przetrwało, ale co otworzyło mi wtedy okienko ku innemu widzeniu. Kiedy fotografuję, kiedy w strumień czasu wdziera się trwanie i zatrzymuje na zawsze jego ułamek – chwilę – mam wrażenie, że to coś ożywa za każdym razem na nowo”.

Wspomina też pierwszy kontakt z dziełami mistrzów: Dorothei Lange, Henri Cartier-Bressona, Billa Brandta. „Widzenie ludzi, tego, co ich łączy czy dzieli, ich losów, odkrywanie charakteru miejsc, chwytanie przypadków, które trwają ulotny moment i przepadają – wszystko, co mnie zawsze ożywiało – odnalazłem w tych spojrzeniach ocalonych przed przemijaniem”. Jego własne czułe i czujne spojrzenie, namiętne przyglądanie się światu i „chwytanie przypadków” odnajdujemy w fotografiach z Polski lat 50., z włoskiej prowincji albo rzymskich peryferii, z podróży do Egiptu i Chin.

Dziewczynka wraca ze szkoły przez Rynek w Kazimierzu Dolnym – nie ma tu zabytków, jest tylko zamaszysty krok idącej, faktura bruku, zabłąkany piesek. Rzym to ciasne uliczki starego miasta, festony bielizny suszącej się przy Via del Mandrione, grupki dzieci czy zaczytana sprzedawczyni w kiosku z gazetami. Pekin – milicjant i jego rower rzucający ostry cień na bezkresnym i pustym placu Tian’anmen (zdjęcie z roku 1979), wystawa kapelusznika (już tylko jedna czapka z czerwoną gwiazdą) czy niepokojąca martwa natura ze starym krzesłem i poobijaną miednicą, w której moczy się jakaś szmata.

Fotografuje też Paczowski architekturę: świątynię w Segeście, majestatyczne schody w Ogrodzie Tuileries i bazylejskim Kunstmuseum, berliński Gedächtniskirche, XIX-wieczny, okaleczony przez wojnę kikut złączony ze schludną modernistyczną wieżą. Wspaniałe są nocne widoki Wenecji: Scuola di San Rocco, most Rialto. Chłodne i bezosobowe zdjęcia Luksemburga czy bezludne pejzaże z Maine kontrastują z rozświetlonym nocnym Madrytem, „Metropolis”, jak głosi neon na jednym z budynków.

No i – wróćmy do początku – są w „Spojrzeniach” portrety. Prócz Gombrowicza – Jerzy Giedroyc, Zofia Hertz przesłonięta obłokiem papierosowego dymu, Józef Czapski, Gustaw Herling-Grudziński, Lidia Ciołkoszowa. Fotografie nieobecności: pokój Nietzschego w Sils-Maria, gabinet Nicoli Chiaromontego. I jeszcze winnice w Mittelbergheim, trwające niewzruszenie jak w wierszu Miłosza. Piękna, poruszająca książka! (Wydawnictwo Czysty Warsztat, Gdańsk 2013. Redakcja Emilia Olechnowicz. Wydanie dwujęzyczne, polsko-angielskie).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2013