Szamańska pieśń działacza

Czy to epos wojenny, czy raczej pokojowy? Patriarchalny czy protofeministyczny? Jak ma się mit Sampo - legendarnego młynka dającego dobrobyt, do etosu pracy? Nawet jeśli jej bezpośrednia waga i aktualność cokolwiek przyblakła, Kalevala nadal stanowi dla Finów stały i oczywisty element kulturowego tła.

13.04.2003

Czyta się kilka minut

Do niedawna Kalevala funkcjonowała w polszczyźnie jedynie za pośrednictwem mniej lub bardziej udanych parafraz poetyckich oraz przekładów via języki trzecie. Dopiero pięć lat temu Jerzy Litwiniuk opublikował pierwsze jej tłumaczenie bezpośrednio z fińskiego, imponująco wierne zarówno wobec tradycyjnych form, jak i uroków oryginału. Od pewnego czasu możemy więc czytać ów, jak to mówią, fiński epos narodowy z poczuciem w miarę bliskiej z nim styczności.

Ilmarinen, Vainamoinen i Lemminkainen

Epos eposem, a nieuprzedzony czytelnik może mieć kłopoty z doszukaniem się w Kalevali jakiejś spójniejszej historii; na początek spróbujmy więc naszkicować najogólniejszy przebieg głównych wydarzeń.

Rzecz składa się z pięćdziesięciu pieśni, zwanych runami (runo to po fińsku wiersz, poemat bądź pieśń). Pierwsze runo zaczyna się w miarę swojsko, bo od inwokacji - nie do muz jednak ani innych sił wyższych, tylko do towarzyszącego śpiewaka. Chwilę później słyszymy - to jest czytamy - historię narodzin świata: było morze, a w morzu unosiła się bogini Ilmatar. Na jej kolanie kaczka złożyła jajo, które stłukło się, dając początek ziemi, sklepieniu niebieskiemu, Słońcu, Księżycowi i gwiazdom. Sama Il-matar, zapłodniona przez wiatr, urodziła Vainamóin-ena, który, choć nie w każdej pieśni odgrywa główną rolę, jest najważniejszą postacią Kalevali. Przychodzi na świat dorosły, od początku nazywany jest „mężem” i „mocarzem”. W drugim runie Vainamóinen zajmuje się zalesianiem pustego jeszcze lądu, potem karczuje lasy i sieje zboże, dając początek rolnictwu.

W runie trzecim następuje wyraźny przeskok czasowy, a główny bohater zmienia rolę. Jego dokonania jako kosmicznego ogrodnika i siewcy to już bardzo stare dzieje; specjalnością Vainamóinena jest teraz śpiew - czyli czary, bo fińskie laulaa oznacza obie te czynności. Jako wieszcz i szaman, Vainamóinen stopniowo przestaje być postacią kosmogoniczną, coraz bardziej zaś staje się opiekunem konkretnego plemienia i konkretnej krainy. Kraina ta nazywana bywa rozmaicie: raz jest to Vainóla (włości Vainamóinena), raz tytułowa Kalevala (włości Kalevy - osobnika, który, o dziwo, w ogóle się w eposie nie pojawia), innym razem po prostu Suomi, czyli Finlandia. (Popularna, acz fałszywa etymologia wywodzi rdzenną nazwę kraju od bagna - suo - językoznawcy przypuszczają jednak, że Suomi to stare zapożyczenie z języków indoeuropejskich i ma ten sam źródłosłów, co łotewskie zeme czy polskie „ziemia”).

Następnie czytamy o pojedynku Vainamóinena na czary z lapońskim rywalem Joukahainenem, potem o nieudanych zalotach wieszcza do dwóch kolejnych panien. Druga z nich jest córką Louhi, władczyni północnego kraju zwanego Pohjolą i mającego pewne cechy Laponii. Vainamóinen próbuje tak i owak,wypełnia rozmaite zadania, ostatecznie jednak to nie on dostaje „Pohjolankę” za żonę, lecz drugi ważny bohater Kalevali - kowal Ilmarinen. Z różnych napomknień wynika, że i ten odegrał nie byle jaką rolę przy narodzinach świata: wykuł niebieskie sklepienie, a także jako pierwszy wytopił żelazo z rudy. W Kalevali daje popis swych umiejętności jako twórca Sampo - niezwykłego młynka, który nie tylko miele zboże, ale wręcz samoczynnie wytwarza wszelki dostatek i urodzaj. Ilmarinen buduje go właśnie na zamówienie Louhi; potem musi jeszcze wykonać kilka trudnych prac, ale w końcu odbywa się huczne wesele, kowal zgarnia pannę młodą do sań i odjeżdżają na południe.

Jeszcze wcześniej jednak spójność eposu zaczyna się dość poważnie rwać. Historia zalotów Vainamóinena i Ilmarinena przeplata się co kilka run z przygodami awanturnika i podrywacza imieniem Lemminkainen. On również stara się przez chwilę o rękę Pohjolanki, ale nie jest w stanie wypełnić wszystkich zadań. Ugodzony zatrutą strzałą i porąbany na kawałki przezpewnego pastucha z Pohjoli, którego wcześniej niebacznie obraził, ląduje w nurtach Tuoni, rzeki śmierci. Matka Lemminkainena wyławia syna, zszywa go w całość i przywraca do życia. Ten jednak w dalszym ciągu nie potrafi usiedzieć na miejscu: słysząc o weselnej uczcie w Pohjoli, jedzie tam nieproszony, wszczyna awanturę i morduje gospodarza. Myślałby kto, że tu właśnie wątki powinny się wreszcie spleść, ale nic podobnego: można odnieść wrażenie, że uczta, na którą zjechał Lemminkainen, nie ma nic wspólnego z weselem Ilmarinena. Następnie ów prafiński Don Juan ucieka przed mścicielami na odległą wyspę, gdzie wszystkim po kolei mężom przyprawia rogi; ścigany ich gniewem wraca w rodzinne strony, zastaje domostwo spalone przez ludzi z Pohjoli i podejmuje nieudaną próbę zemsty.

Jesteśmy już w trzydziestym runie, kiedy pojawia się wątek trzeci, pozbawiony związku z poprzednimi: historia Kullervo, młodzieńca, który w dzieciństwie, na skutek krwawej waśni rodowej, stracił rodzinę i dom, sam zaś sprzedany został przez stryja-bratobójcę do niewoli. Jego właścicielem zostaje Ilmarinen. Zona kowala źle traktuje młodego sługę i ten odpłaca jej krwawo: po wypasie sprowadza do obory, zamiast krów, wilki i niedźwiedzie, które rozszarpują gospodynię. Kullervo ucieka i po kilku runach kończy nader niewesoło. Dzięki niemu jednak wątki zdążyły się skrzyżować: wracamy do poznanych wcześniej bohaterów, Vainamóinena i świeżo owdowiałego Ilmarinena. Kowal raz jeszcze wyprawia się do Pohjoli, by prosić o rękę młodszej córki Louhi - bez powodzenia jednak. Po powrocie, wypytywany przez Vamamómena o Pohjolę, odpowiada z goryczą i zawiścią; nie mówi jednak o swych nieudanych zalotach, lecz o dobrobycie, jakim cieszy się północna kraina dzięki Sampo. Słysząc to, Vainamóinen zaczyna obmyślać wyprawę w celu odbicia cudownego młynka.

Historia owej łupieżczej wyprawy stanowi bodaj najistotniejszą część Kalevali, bo jeżeli cokolwiek, to właśnie ona nadaje eposowi jakąś śladową ciągłość. Do Vainamóinena i Ilmarinena dołącza nawet Lemminkainen. W walce z Louhi, która na tę okoliczność przybiera kształt paskudnego gryfa, Sampo ulega zniszczeniu, ale morze wyrzuca jego szczątki na brzeg fiński - nasi bohaterowie mogą więc mówić o sukcesie, choć sfrustrowana Louhi próbuje mścić się na różne sposoby. Podczas tej wyprawy Vainamóinen dokonuje jednego ze swych najważniejszych wynalazków: jest nim kantele, narodowy instrument Finów (aczkolwiek znany na całym wschodnim wybrzeżu Bałtyku).

Sukces plemienia Kalevy nie kończy jednak eposu. Ostatnie runo opowiada, dość nieoczekiwanie, o narodzinach pewnego tajemniczego chłopca, którego matka - skromne i cnotliwe dziewczę imieniem Marjatta - zaszła w ciążę po zjedzeniu zaczarowanej jagody. Pojawiają się sugestie boskiego pochodzenia dziecka; stary Vainamóinen nakazuje utopić je w bagnie, ale wówczas niemowlę przemawia w swojej obronie tak wymownie, że zawstydzony i urażony wieszcz wsiada do łódki i odpływa w niewiadomym kierunku.

Eklektyczny „praczas”

Właściwie dopiero po przeczytaniu całości można od biedy dopatrzyć się w Kalevali jakiejś nici łączącej początek z końcem, ale i wówczas pozostaje raczej wrażenie kilku luźno splecionych ze sobą historii niż jednej wielkiej opowieści w pięćdziesięciu runach. Skąd tak „patchworkowy” charakter dzieła nazywanego, bądź co bądź, eposem?

Aby to wyjaśnić, należy przyjrzeć się genezie Kalevali. Jej źródło stanowią niewątpliwe i całkowicie autentyczne w swej pradawności fińskie tradycje epickie, sama Kalevala powstała jednak dopiero w wieku XIX. Jej twórca, Elias Lónnrot, był jednym z najważniejszych folklorystów swojej epoki, ale stosunek fińskiego „eposu” do ludowych źródeł nie polega bynajmniej na prostym zapisie.

Najstarszy materialny ślad starofińskiej poezji (zaklęcie wyskrobane cyrylicą na brzozowej korze) stanowi zarazem najstarszy zabytek piśmienny języka fińskiego i pochodzi z XII wieku; tradycja sięga wszakże czasów znacznie dawniejszych, poprzedzających nie tylko chrystianizację Finów, ale nawet ich przybycie na tereny dzisiejszej Finlandii oraz pierwsze kontakty z kulturą rolniczą. Oczywiście z biegiem czasu poezja ta przyswajała elementy nowsze, które, wtapiając się harmonijnie w stare pieśni, tworzyły osobliwy, cokolwiek eklektyczny obraz bliżej nieokreślonego „praczasu”.

Dlatego i w Kalevali dopatrzyć się można śladów najróżniejszych epok: jej kosmogonia ma sporo wspólnego z rozmaitymi mitami praindoeuropejskimi; opowieści o czarach Vainamóinena (zwłaszcza zaś wypowiadane przezeń zaklęcia) to często relikt starej, szamańskiej kultury z czasów zbieracko-łowieckich. Z kolei wątki bardziej związane z wojennym rzemiosłem, jak przygody Lemminkainena czyhistoria Kullervo, stanowią zapewne element późniejszy, ukształtowany nie bez wpływu europejskiego średniowiecza i kontaktów z Wikingami. W historii wyprawy po Sampo pobrzmiewają echa z czasów, gdy przodkowie Finów stopniowo wypierali na północ pierwotnych mieszkańców dzisiejszej Finlandii - Saamów, czyli Lapończyków.

Dość mieszany charakter ma wreszcie religijność poezji starofińskiej: występują w niej opiekuńcze bóstwa leśne i macierze rodów zwierzęcych, ale również bogowie przypisani do konkretnych sił natury, jak gromowładny Ukko. W mniej lub bardziej cząstkowej i „regionalnej” postaci pojawia się także chrześcijaństwo. Status bohaterów Kalevali, Ilmarinena i Vainamóinena, też nie jest do końca ustalony: raz występują oni jako na wpół boscy asystenci narodzin świata i twórcy wszelkiej kultury, innym znów razem zadowalają się skromniejszą pozycją opiekunów plemienia. Ilmarinen nie zawsze nawet jest, jak w Kalevali, kowalem: w wielu zaklęciach i modlitwach pojawia się j ako władca morskich wiatrów, a związek jego imienia z powietrzem (ilma) sugerowałby wręcz, że taka właśnie była jego pierwotna rola.

Innymi słowy, mamy do czynienia z tradycją bardzo bogatą, która pochodzi z wielu epok i do żadnej nie daje się przypisać w sposób jednoznaczny. Co więcej, podstawowa forma poezji starofińskiej wyklarowała się na tyle wcześnie, że właściwie nie jest ona poezją wyłącznie fińską. Bardzo podobne pieśni śpiewali bowiem inni Ugrofinowie z okolic Bałtyku, Ładogi i Onegi: Karelowie, Estończycy, Wepsowie i Liwowie.

Nowy Homer i jego konstruktor

Jak zatem ma się Kalevala do całej tej tradycji? W największym skrócie: rodzima epika ludowa stanowi jej budulec, ale konstrukcja całości jest już dziełem Eliasa Lónnrota, dziełem przemyślanym, a zarazem silnie uwarunkowanym przez okoliczności polityczno-społeczne XIX-wiecznej Finlandii.

Lónnrot, zaznaczmy, nie był pierwszym, który interesował się fińskim folklorem. Ludowymi formami poetyckimi posługiwali się w swych religijnych najczęściej utworach nieliczni poeci fińskojęzyczni już w XVII w. W drugiej połowie wieku XVIII pierwsze poważniejsze badania nad poezją ludową prowadził Henrik Gabriel Porthan, zaś na przełomie stuleci odkryli ją dla siebie romantycy z Turku - grupa akademików i pisarzy zainspirowanych przez Herdera i, jak wszystkie elity ówczesnej Finlandii, szwedzkojęzycznych.

Po roku 1809, kiedy kraj został przyłączony do Imperium Rosyjskiego, działalność romantycznych chłopomanów nabrała nowego wydźwięku. O ile bowiem dla fińskich wieśniaków zmiana władcy nie oznaczała jakiegoś dramatycznego przełomu (tym bardziej, że w ramach autonomii Wielkiego Księstwa zachowała się znaczna część odziedziczonych po Szwecji porządków prawnych), to już środowiska szwedzkojęzycznej inteligencji zostały zmuszone do przemyślenia własnej tożsamości.

Odcięci od dotychczasowej metropolii, będącej zarazem naturalnym centrum kulturowym, „fińscy Szwedzi” zaczęli w większym niż dotąd stopniu czuć się „szwedzkojęzycznymi Finami”. Nie stało się to niepostrzeżenie ani w sposób nieświadomy: postulat fennizacji formułowany był przez romantycznych działaczy z Turku całkiem wyraźnie, a towarzyszyły mu wezwania do emancypacji i podniesienia statusu rodzimej kultury fińskiej - w szczególności języka. Nic dziwnego, że poezja ludowa uznana została za punkt wyjścia do literackiego awansu fińszczyzny. Jeden z działaczy, Carl Axel Gottlund, zasugerował wręcz, że gdyby z pieśni ułożyć większą całość, „mógłby z tego powstać nowy Homer, Osjan czy »Pieśń o Nibelungach«”.

Zadania tego podjął się Elias Lónnrot, choć nie od razu przyświecał mu cel aż tak ambitny. Od 1828 r. -z początku jeszcze jako student, potem jako lekarz wKajaani na północnym wschodzie kraju - odbywał długie, czasem kilkumiesięczne wędrówki po wsiach fińskich i karelskich, zapisując usłyszane po drodze pieśni, które publikował później w postaci kolejnych, coraz grubszych zbiorów. Sama Kalevala też zresztą miała dwa wcielenia, z 1835 i 1849 roku - dopiero to drugie wydanie, o jedną trzecią obszerniejsze, stanowi kanoniczną postać „eposu narodowego”. Świadom własnego wkładu w ostateczny kształt Kalevali, Lónnrot starał się go jednak nie akcentować - chętnie podkreślał za to nieautorski, kolektywny i w związku z tym „naturalny” charakter twórczości ludowej, która, jako bezpośredni wyraz ducha narodowego, niejako „tworzy się sama”. Przebąkiwał nawet o możliwości istnienia jakiegoś praeposu, sugerując, że jego dzieło stanowi w istocie próbę odtworzenia z kawałków zaginionej pierwotnej całości. Jeszcze w XIX w. badacze uznali jednak, że o żadnym praeposie nie może być mowy i że konstruktorska rola Lónnrota jest większa, niż on sam był gotów przyznać.

Dziełem Lónnrota jest właściwie wszystko to, co w Kalevali nosi znamiona „opowieści o pradawnych dziejach narodu fińskiego”. Przede wszystkim chodzi o chronologię, która w surowym materiale folklorystycznym wcale nie jest oczywista, przypisanie konkretnych postaci do konkretnych wydarzeń, wreszcie cały komponent „narodotwórczy”. Autorski charakter ma więc zarówno wspomniana inwokacja, wzywająca do przypomnienia dawnych pieśni, jak i zakończenie, w którym śpiewak żegna się ze słuchaczami, stwierdzając, że jego pieśń otwiera drogę dla następców: „Sannę przetarłem pieśniarzom / Rozsunąłem czuby sosen / (...) / Dla doświadczonych śpiewaków / (...) / Rosnącego wzwyż narodu”.

Istotny wkład Lónnrota stanowi również wyakcentowanie konfliktu między Kalevalą a Pohjolą, obraz walki o Sampo jako „zderzenia cywilizacji”. O tym, że ludowe pieśni nie są w tej sprawie całkiem konsekwentne, świadczą choćby wcześniejsze zaślubiny Ilmarinena z córką władców Pohjoli; właściwie aż do runa 39. nic nie zapowiada tak drastycznej konfrontacji. Można przypuszczać, że Lónnrotowi zabieg ten był potrzebny dla zaznaczenia granic wspólnego dziedzictwa; dzięki podkreśleniu napięć między dwiema krainami główni bohaterowie zostają jednoznacznie określeni mianem „synów Suomi”, a wszystko, co ich dotyczy, zaczyna już antycypować przyszłą Finlandię.

Dodajmy, że nader chytrze wykorzystał Lónnrot synkretyzm religijny fińskiego folkloru, łącząc w ostatnim runie quasi-chrześcijańską historię Marjatty z odejściem reprezentującego dawne czasy i dawną duchowość Vainamóinena. Dzięki temu połączeniu chrześcijaństwo pojawia się w konkretnym momencie, a jego nadejście pozwala domknąć opowieść o pradziejach. Domknięcie nie oznacza jednak odrzucenia: Vainamóinen musi wprawdzie odejść, ale zostawia swój instrument, kantele. Tak więc nowa religia nie eliminuje tradycji, pieśń pozostaje i jakaś ciągłość zostaje zachowana - przynajmniej w sferze symbolicznej, bo sama tradycja ustnego przekazu z wolna wymierała już za czasów Lónnrota (ostatni śpiewacy dożyli początków XX w., a ich następcy podpierali się już znajomością tekstów).

Zwierciadło narodu?

Kalevala nie powstawała w próżni i Lónnrot nie działał jako samotny pionier: trzecia, czwarta i piąta dekada XIX w. były okresem intensywnego rozwoju fińskiego ruchu narodowego. Kształtujący się w licznych sporach program tego ruchu, mimo silnych wciąż inspiracji romantycznych, stopniowo skręcał ku nowocześniejszym wizjom narodowej wspólnoty. Fennomani - bo tak nazywano działaczy narodowych - za jedno z głównych zadań uznali stworzenie nowego modelu wspólnej, narodowej kultury. Podstawowym warunkiem było uczynienie z fińszczyzny pełnoprawnego języka literackiego. O ewentualnej państwowości mówiono jeszcze nader wstrzemięźliwie, lecz promowana przez fennomanów formuła wspólnoty dawała podstawy i do takich projektów. Czołowymi przedstawicielami owej formacji byli - prócz Lonnro-ta - narodowy poeta Johan Ludvig Runeberg, autor patriotycznych podręczników Zachris Topelius, a przede wszystkim filozof Johan Vilhelm Snellman. Wszyscy czterej byli szwedzkojęzyczni, co warto podkreślić choćby dlatego, że Runeberg jest autorem fińskiego hymnu narodowego - dzisiejsi Finowie śpiewają go w tłumaczeniu.

Snellman - heglista i przeciwnik romantyzmu, pojmujący „unarodowienie” Finów jako działalność modernizacyjną - pilnie śledził działalność Lonnrota i często z nim polemizował, wywierając wpływ na kształt Kalevali między jej pierwszym a drugim wydaniem. Wydanie z 1835 r.. nosi podtytuł „Stare pieśni karelskie” i nie ma jeszcze aż tak wyraźnie „narodotwórczego” charakteru; wciąż dominuje w nim perspektywa romantycznego folklorysty. Kanoniczna Kalevala z roku 1849 jest już w znacznie większym stopniu tworem działacza: mniej tam zachwytów nad „rodzimą prostotą”, silniejsze za to dążenie, by nakreślić całościowy obraz mitycznych pradziejów wspólnoty. Lokalna specyfika poezji „kaleva-licznej” schodzi na plan dalszy wobec projektu narodowego - nawet język, choć nadal archaiczny i nasycony wschodnimi regionalizmami, jest wyraźnie bliższy temu, co miało stać się standardową „fińszczyzną środka”.

Kalevala wywarła ogromny wpływ na kształtującą się dopiero tożsamość narodową Finów. Stanowiła żywy dowód literackiego potencjału języka oraz sugestywny obraz „fińskości” płynnie przechodzącej od tego, co plemienne, do nowocześnie pojmowanego narodu. Nie obyło się wszakże bez sporów: Snellman, choć doceniał wagę Lonnrotowego dzieła, nie uważał poezji ludowej z jej kolektywną spontanicznością za właściwy fundament kultury narodowej; podkreślał raczej konieczność unowocześniania języka fińskiego i korzystania z europejskich wzorców literackich. Koncepcja ta miała wielu zwolenników i trudno się dziwić, że przez następne kilkadziesiąt lat literaturze fińskiej kształt nadawali nie natchnieni przez Kalevalę romantycy, lecz raczej twórcy pierwszych sonetów, ballad, nowel, powieści i tym podobnych wypróbowanych form. Silne i bezpośrednie oddziaływanie eposu dało znać o sobie dopiero z początkiem XX w., kiedy tradycję ludową zaczęły odkrywać pierwsze pokolenia inteligencji fińskojęzycznej. Wtedy też powstał kierunek w sztuce zwany karelianizmem, łączący nastroje romantyczno-narodowe z symbolizmem i secesją: motywy „kalevaliczne” przewijają się w muzyce Sibeliusa, w poezji Eino Leino, a także w malarstwie Akselego Gallena-Kalleli czy Pekki Halonena, którzy chwilami sprawiają wrażenie fińskich kuzynów Wyspiańskiego i Chełmońskiego.

Jak na epos przystało, oddziaływanie Kalevali nie ograniczyło się do wpływów na tę czy inną gałąź kultury „wysokiej”. W jakimś sensie odegrała ona rolę „zwierciadła narodowego”, stała się istotnym czynnikiem zbiorowych wyobrażeń Finów o sobie. Pod tym też kątem niejednokrotnie ją interpretowano: czy to epos wojenny (bo w końcu ktoś tam o coś nieustannie walczy) czy raczej pokojowy (bo jednak więcej rzemiosła niż wojaczki, trup nie ściele się zbyt gęsto, a najważniejszą bronią są czary, nie miecz)? Patriarchalny czy protofeministyczny? Jakiego wroga symbolizuje Pohjola i na jakie wewnątrzfińskie podziały i antagonizmy przekłada się dychotomia sił w Kalevali? Jak wreszcie ma się mit Sampo do etosu pracy?

Gdzieś w tle unosi się też zasadnicze pytanie o związek reprezentowanej przez Kalevalę tradycji z przynależnością narodową - na ile sensowna jest koncepcj a fińskości jako przedłużenia tożsamości plemiennej i językowej, skoro pierwsi fińscy narodowcy, pierwsi „uświadomieni Finowie” rozmawiali ze sobą po szwedzku? Kwestia jest o tyle żywa, że szwedzkojęzyczni Finowie (finlandssvensk), czy też fińscy Szwedzi, stanowią do dziś około 6 proc. ludności kraju, a oficjalna dwujęzyczność Finlandii sugerowałaby raczej przywiązanie do obywatelskiej niż etnicznej definicji narodu.

W wieku XX Finlandia stopniowo przestała być, jeśli idzie o kulturę, krajem „na dorobku”. Rozwój fińskojęzycznej literatury, a także - zwłaszcza po roku 1945 - rosnący dystans do „korzennych” modeli patriotyzmu osłabiły nieco żelazną pozycję Kalevali w fińskim kanonie lektur. Niemałe znaczenie miał też rosnący dystans językowy: Kalevala, jak już wspominałem, jest nie tylko archaiczna, ale też mocno nacechowana regionalnie. Tymczasem w XIX i XX wieku awans cywilizacyjno-kulturowy języka fińskiego wymagał poddania go rozlicznym zabiegom modernizacyjnym i standaryzacyjnym. Po pierwsze należało więc stworzyć rodzime słownictwo naukowe, techniczne czy prawnicze; po drugie - dopracować się jakiejś wspólnej, kompromisowej postaci języka, który dotąd funkcjonował tylko w postaci dialektów. Gwałtowna ewolucja fińszczyzny w ciągu ostatnich 150 lat sprawiła, że język ludowej epiki stał się dla współczesnych Finów znacznie bardziej obcy niż dla nas polszczyzna, dajmy na to, autorów renesansowych.

Tym samym bezpośrednia waga i aktualność Lonnrotowego eposu jako punktu odniesienia cokolwiek przyblakła. A jednak Kalevala nadal stanowi dla Finów stały i oczywisty element kulturalnego tła. Charakterystyczna dla karelianizmu moda na imiona z Kalevali (Vaino, Aino, Tapio, Kaleva) przeminęła, ale w handlu i biznesie „kalevaliczne” nazewnictwo trzyma się mocno. O kulturowej żywotności motywów z Kalevali świadczy też ich zastosowanie w rozmaitych doraźnych zjadliwościach fińskiej publicystyki - przykładem gazetowy rysunek z lat 80., parodiujący klasyczną „Obronę Sampo” Gallena-Kalleli: w roli Sampo występuje tam logo przeżywającej wówczas kłopoty firmy ubezpieczeniowej o tej samej nazwie... Wypada wreszcie napomknąć o całym mnóstwie interpretacji teatralnych, filmowych, baletowych czy operowych Kalevali, jak również mniej lub bardziej poważnych przeróbek literackich - od powieściowej po rozliczne wersje dziecięce, komiksowe, pornograficzne, a nawet jedną z psami w rolach głównych.

*

Można by powątpiewać, czy utwór tak bardzo zanurzony w lokalnych kontekstach może być pociągający dla polskiego czytelnika. W istocie jednak czytając Kalevalę, łatwo zapomnieć o całym jej uwikłaniu w wiek XIX i fiński ruch narodowy. Mimo wszystko bowiem, jej twórca całkiem skutecznie schował się za źródłami, z których czerpał, nie pozwolił, by polityk do końca stłumił w nim folklorystę. Nie ujednolicał więc na siłę, pozostawił niespójności i niedopowiedzenia, nie zestroił wielogłosu Kalevali w jeden patriotyczny chór. Dzięki temu lektura eposu daje poczucie obcowania z przedziwną tradycją, w której bez specjalnej hierarchii splatają się umysłowość pierwotnych łowców, kultura chłopska i po trosze rycerska - elementy swojskie i całkowicie egzotyczne przeplatają się tu w sposób nieprzewidywalny. Szczęśliwie osobliwości starofińskiej tradycji znalazły wiarygodne odzwierciedlenie w polszczyźnie przekładu, gdzie literacka staropolszczyzna miesza się z całym bogactwem polskich dialektów.

Owa przeplatanka wątków oraz motywów kulturowych ma zresztą potężny wymiar komiczny. Autorytet głównych bohaterów nigdy nie jest oczywisty; właściwie Vainamoinen i Ilmarinen stale pozostają zawieszeni między półboskim dostojeństwem a kompromitacją. Biorą udział w budowie świata, odzyskują dla świata skradzione słońce, ale chwilę później występują jako niefortunni zalotnicy. Przewodzą zbrojnej wyprawie, ale czasem niespodziewanie przegada ich jakiś niedorostek - bywa, że sami aż załamują ręce nad własną głupotą.. Charakterystyczne dla starofińskiej poezji powtórzenia i parafrazy sprawiają, że sam tekst wydaje się nieustannie dystansować wobec siebie. „Nie był ci on z tych najmniejszych - czytamy w runie 19. o pewnym orle - Ale i największy nie był: / Dziób miał na całych sto sążni / Gardziel niby sześć strumieni”. A już najbardziej spektakularnym popisem „kalevalicznego” komizmu jest pojedynek na wiedzę i czary między Vainamoinenem a Joukahainenem, który tak niestrudzenie wylicza „wszystko, co wie” - na przykład że z komina leci dym, że sikorka to ptak, że foka je ryby, że ogień jest gorący i wiele innych, równie intrygujących faktów - że można by go właściwie uznać za patrona niejednego doktoratu.

Naprawdę nie trzeba tu być ekspertem od ugrofinistyki; może kraj trochę obcy, może książka gruba, może nawet sama historia zawiła - ale frajda z lektury niewątpliwa.

ŁUKASZ SOMMER jest absolwentem filozofii, doktorantem w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW, tłumaczem z angielskiego i fińskiego.

Zainteresowanych Kalevalą odsyłamy na stronę: www.finlit.fi/kale-vala/indexpuo.html

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2003