Jak Finowie wyszli z lasów

W Finlandii trwa złota epoka, która zaczęła się w ostatnich dekadach wieku XX. Szukając jej przyczyn, trzeba sięgnąć do przeszłości, także tej dalszej.
z Helsinek

26.02.2023

Czyta się kilka minut

Biblioteka Centralna w Helsinkach, wybudowana z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Finlandię. 28 października 2022 r. / SERGEI GAPON / ANADOLU / EAST NEWS
Biblioteka Centralna w Helsinkach, wybudowana z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Finlandię. 28 października 2022 r. / SERGEI GAPON / ANADOLU / EAST NEWS

W dziejach wielu państw i narodów można wskazać ich złotą epokę – okres, w którym rozmaite ambicje czy oczekiwania były zaspokajane, następował wyjątkowo szybki rozwój gospodarczy lub ekspansja terytorialna, zwiększała się liczba ludności, powstawały przełomowe wynalazki, a w dziedzinie kultury dochodziło do wybitnych osiągnięć. Takie momenty są później często kluczowymi punktami odniesienia w pamięci zbiorowej i debacie politycznej.

W przypadku Finlandii aż do początku wieku XXI trudno jednak byłoby wskazać taki okres.

Czas transformacji

Jeszcze w połowie XX wieku był to kraj słabo uprzemysłowiony i zurbanizowany, w którym 60 proc. mieszkańców pracowało w rolnictwie i przemyśle leśnym. Ten drugi odpowiadał za 90 proc. eksportu – handlowano pulpą papierową, dziegciem i węglem drzewnym. Drewno było głównym zasobem naturalnym, poza tym państwo było pozbawione surowców – kopalnie rudy niklu utraciło na rzecz Związku Sowieckiego po II wojnie światowej. Zresztą od początku osadnictwa zmagano się z niekorzystnymi warunkami klimatycznymi – choć obecnie okres wegetacji się wydłużył, wciąż waha się od 120 do 180 dni.

Pół wieku później światowe media pisały o Finlandii jako o „cudownym dziecku nowych technologii”, łączącym innowacyjność rodem z Doliny Krzemowej z egalitarnym zapewnianiem wysokiego standardu życia większości obywateli i świetnie działającym systemem edukacji.

Z okna akademika w mieście Tampere, w którym wówczas mieszkałem, nocą widać było sześć neonów z nazwą Nokii. Naprzeciw, przy Uniwersytecie Technicznym, znajdowało się jedno z badawczo-wdrożeniowych centrów tego największego wtedy producenta telefonów komórkowych na świecie. W badaniach konsumenckich Nokia miała rozpoznawalność na poziomie Toyoty i ­McDonald’s. W akademiku, poza studentami, mieszkały dziesiątki badaczy, stażystów i praktykantów z całego świata, którzy przyjeżdżali do Nokii dowiadywać się, co będzie the next big thing.

W kolejnych dwóch dekadach blask sukcesu Finlandii nieco przygasł, Nokia wciąż istnieje, ale czasy jej świetności dawno minęły, niemniej kraj wciąż jest w czołówce rankingów dotyczących innowacyjności gospodarki, stabilności systemu demokratycznego i jakości życia. Od pięciu lat – ku zaskoczeniu wielu Finów, bo wbrew autostereotypowi – przodują oni w Światowym Indeksie Szczęśliwości (World Happiness Index). W rok 2023 kraj wszedł z najniższym od początku lat 90. XX w. bezrobociem, jedno- cyfrową inflacją i jednymi z najlepszych w Europie statystykami dotyczącymi skutków pandemii (np. jedna z najniższych liczb zgonów per capita).

Nie byłoby zapewne tej transformacji, gdyby nie cztery czynniki: edukacja i nauka, a także samorządność i współpraca. One sprawiły, że już wcześniej, w pierwszej połowie XX w., w tym gospodarczo nadal zacofanym kraju ludzie ze wszystkich sfer społecznych byli lepiej wykształceni niż w wielu gospodarczo bardziej rozwiniętych krajach, że byli gotowi współpracować ze sobą ponad politycznymi podziałami. Oraz umieli to robić.

Biskup uczy pisać i czytać

Pierwsza pisemna wersja fińskiego alfabetu powstała dopiero w 1543 r., a stało się to dzięki Michałowi Agrykoli, duchownemu i późniejszemu biskupowi Turku. Pięć lat później Agrykola przetłumaczył na fiński Biblię, co wiązało się z wymaganiami religii protestanckiej, przyjętej przez Gustawa I Wazę w Królestwie Szwecji, do której należały fińskie ziemie.

W odróżnieniu od niektórych krajów kontynentalnej Europy, w Skandynawii reformacja nie pojawiła się jako oddolny ruch protestu, lecz jako narzucony przez elity projekt państwowy, który zaadaptował się do lokalnych warunków. Duchowieństwo wspierało rozwój edukacji i dostępność książek. Luterańska norma samodzielnego czytania Biblii we własnym języku zapoczątkowała masową akcję edukacyjną. Zaczęły powstawać pierwsze szkoły powszechne, a od XVIII w. w szkołach parafialnych istniały ogólnodostępne biblioteki.

Potem, w latach 60. XIX w., powstał – m.in. za sprawą pastora Udo Cygneaeusa, ważnej postaci fińskiego przebudzenia narodowego – system szkół dla wszystkich, niezależnie od płci i pochodzenia. W tej samej dekadzie rozpoczęto masowe kształcenie nauczycieli, by zaspokoić rosnące w całym kraju zapotrzebowanie na ich pracę. Pod koniec tamtego stulecia na rzadko zaludnionym terytorium Finlandii funkcjonowało już ok. 2 tys. bibliotek publicznych, powstałych głównie dzięki Towarzystwu na rzecz Edukacji Powszechnej, a także kolejne kilkaset prowadzonych przez różne organizacje młodzieżowe.

Rosja daje autonomię

W 1809 r. Finlandia trafiła pod berło carskie – był to skutek traktatu pokojowego z Fredrikshamn, wieńczącego przegraną wojnę Szwecji z Rosją. Zmieniając podległość, stała się też – po raz pierwszy w historii – odrębnym, choć niesuwerennym bytem politycznym: jako Wielkie Księstwo Finlandii w ramach Imperium Rosyjskiego.

Trzy lata później stolica Księstwa została przeniesiona z Turku do Helsinek. Szwedzkojęzyczna administracja królewska w perspektywie wielu lat przekształciła się w szwedzkojęzyczną klasę wyższą, stan szlachecki, którego przedstawiciele tworzyli fiński senat, ciało legislacyjno-rządowe zarządzające Księstwem.

Ideowe i polityczne podstawy współczesnego fińskiego państwa można znaleźć właśnie tam – w jego XIX-wiecznej historii. Narodziny tożsamości narodowej i sto lat budowania fińskiego nacjonalizmu wiązały się też z budową zrębów państwa socjalnego, które miało zapewnić stabilność i spójność społeczeństwu opartemu na wspólnocie narodowej.

Epokę pod władztwem Imperium Rosyjskiego fińscy historycy nazywają „czasem autonomii”, a szczególnie dobrze wspominają panowanie Aleksandra II, którego pomnik do dzisiaj stoi na placu Senackim w centrum Helsinek. Z polskiej perspektywy zaskakująco może brzmieć opowieść o zakątku Imperium Rosyjskiego, w którym w XIX w. następował rozkwit nierosyjskojęzycznej prasy, rozwijała się pluralistyczna scena polityczna i działały swobodnie setki organizacji i stowarzyszeń.

Ceną za kulturowy rozwój była lojalność wobec caratu – włącznie z tym, że w 1831 r. 800-osobowa Gwardia Fińskich Strzelców wzięła udział w tłumieniu powstania listopadowego. Dla Finlandii, która nigdy nie była niepodległa, rosnąca autonomia i senat (pełniący funkcję narodowego sądu i rządu) były apogeum suwerenności i samowładztwa.

Ówcześni liderzy polityczni postrzegali sytuację Wielkiego Księstwa jako stałą i niezmienną, fińska tożsamość narodowa nie powstawała zatem w kontrze do rosyjskiej dominacji. Lojalność wobec cara nie była jednak bezwarunkowa. Gdy w 1905 r. wybuchła w Rosji rewolucja, a kozackie oddziały dławiły powstanie łódzkie, kulminacja protestów fińskich robotników nastąpiła podczas odczytania w Tampere „Czerwonej Deklaracji”, wzywającej stanowy senat do ustąpienia.

Protesty przyniosły fińskiej prowincji poszerzenie autonomii. Dwa lata później powstała Eduskunta, jednoizbowy parlament, a Finlandia stała się drugim na świecie krajem, w którym czynne i bierne prawo wyborcze przysługiwało wszystkim obywatelom bez względu na pochodzenie, wykształcenie czy płeć.

Brak pańszczyzny buduje wspólnotę

Moment mobilizacji narodowej nadszedł później niż w innych krajach nordyckich – dopiero w XIX w., pod carską władzą. Nacjonalizm w kraju bez doświadczenia pańszczyzny oznaczał współodpowiedzialność wszystkich za dobrobyt członków wspólnoty. Nie było w Finlandii wynarodowionej, bo pozbawionej tożsamości i podmiotowości, warstwy społecznej.

Kluczową rolę odgrywał wtedy tzw. ruch fennomański, którego cel był praktyczny: upowszechnienie języka fińskiego w całym społeczeństwie przez działania edukacyjne, które kierowane były nie tylko do mas społecznych, ale też do wyższych warstw. Bo choć zdecydowana większość ówczesnego chłopskiego społeczeństwa posługiwała się językiem fińskim, to językiem górnych warstw struktury społecznej był szwedzki.

Fennomani promowali fiński, pragnąc, by stał się również językiem akademickiej, politycznej i kulturalnej elity. Już pod koniec XVIII w. – jak szacuje się na podstawie źródeł parafialnych – połowa ludności Finlandii umiała czytać, a gdy w 1892 r. fiński uzyskał równy szwedzkiemu status prawny, analfabetyzm dotyczył zaledwie 3 proc. populacji. Wyedukowaną elitę zarażono więc ideą narodową, a naród wyedukowano, zmniejszając dystanse kulturowo-edukacyjne w społeczeństwie.

Zarówno pod władzą szwedzką, jak i rosyjską Finlandia była krajem wolnego chłopstwa, z rozbudowanym systemem samorządności. Polityczną kulturę konsensusu i samorządności fińscy historycy wywodzą właśnie z tradycji gromadzkich zebrań, które wybierały przedstawicieli lokalnych społeczności odpowiedzialnych za ich reprezentację podczas negocjacji z władzami, będąc emanacją oddolnego ruchu ludowego.

Wprawdzie od początku panowania carskiego to szwedzkojęzyczna szlachta tworzyła stanowy senat, ale już w połowie XIX w. najzamożniejsze warstwy wolnego chłopstwa były w podobnej sytuacji ekonomicznej. Ich polityczną pozycję poprawiła reforma z 1865 r.: stan chłopski zrównano wówczas z innymi stanami. Posiadający ziemię przedstawiciele chłopstwa zasiadali zresztą już wcześniej w Senacie Wielkiego Księstwa.

Dostępność wykształcenia obejmowała też kobiety. Wielu badaczy wskazuje, że XX-wieczny rozwój kraju był możliwy właśnie dzięki wykorzystaniu potencjału całego społeczeństwa. Wykształcone kobiety, pracujące jako urzędniczki, działaczki społeczne i polityczne, przede wszystkim w sektorze edukacji okazały się ważnymi aktorkami zmiany społecznej.

Akademicy uczą tożsamości

Do najważniejszych postaci fińskiego przebudzenia narodowego należy Zacharias Topelius, poeta, pisarz i dziennikarz, autor „Księgi naszych ziem” – pierwszego „przewodnika” po kraju i na dekady jednego z najważniejszych podręczników. Inny współtwórca narodowej tożsamości to Elias Lönnrot, etnograf odpowiedzialny za zebranie i opracowanie ludowych przekazów i legend, a także opublikowanie ich w postaci „Kalevali”, narodowego eposu.

Wreszcie – lider ruchu fennomańskiego Johan Vilhelm Snellman, który pełnił wiele funkcji w administracji Wielkiego Księstwa. Wykształcony w zakresie polityki gospodarczej, rolnictwa, finansów oraz kolejnictwa, był m.in. szefem fińskiego banku centralnego w momencie powstawania markki – tutejszej waluty.

Wszystkich ich łączyło to, że byli profesorami helsińskiego uniwersytetu. W kluczowym dla powstania narodu momencie, w przypadku Finlandii to zatem nie arystokraci, wojskowi, politycy czy duchowni, ale akademicy budowali i pielęgnowali zręby tożsamości narodowej – piórem, twórczością naukową i działalnością publiczną.

Idee narodowe i działania państwotwórcze łączyły się z działaniami pozytywistycznymi – naukowcy byli przewodnikami narodowymi, których słuchano i którym ufano, a działanie na rzecz nauki, wspierającej rozwój gospodarki, traktowano jako patriotyczny obowiązek. Ta historycznie uwarunkowana wiara w wiedzę jako niezbędny element modernizacji okazała się fundamentem, na którym w XX w. można było budować nową rzeczywistość społeczno-gospodarczą.

Masakra uczy współpracy

W 1917 r. w wyniku korzystnego zbiegu okoliczności zewnętrznych Finlandia uzyskuje niepodległość. Rok później, w wyniku niekorzystnego zbiegu okoliczności wewnętrznych, wybucha wojna domowa.

Jak piszą tutejsi historycy, jej wybuch i przebieg są największym paradoksem w dziejach Finów. W prawie całkowicie homogenicznym etnicznie i religijnie kraju, o relatywnie płaskiej strukturze społecznej, bez silnej dominacji arystokracji i szlachty, bez zniewolonego chłopstwa, konflikt polityczny zaostrza się na tyle, że dochodzi do erupcji przemocy: „czerwona gwardia” (wsparta przez Armię Czerwoną) kontra „biały” obóz konserwatywno-prawicowy (wsparty przez Niemcy).

Wojna domowa w kraju liczącym mniej niż 3 mln mieszkańców zbiera żniwo 40 tys. zabitych. Przy czym trzy czwarte z nich to członkowie przegranych „czerwonych”, z których zaledwie co czwarty zginął w walce – większość to ofiary egzekucji, represji, a zwłaszcza warunków panujących w obozach, w których zwycięzcy trzymali jeńców. W pierwszych fazach konfliktu ofiarami „czerwonego terroru” padali z kolei rozstrzeliwani przez gwardzistów członkowie obozu „białych”, nie tylko jeńcy wojenni, ale również cywile.

Rok po ustaniu walk odbywają się wybory. Najwięcej głosów zdobywa SPD, ­socjaldemokratyczna partia, której wielu członków i sympatyków walczyło z bronią w ręku przeciwko „białym”. Wówczas ton nadają jednak umiarkowani lewicowcy, a partie związane z prawicą respektują wynik.

Ale że historię piszą jak zwykle zwycięzcy, to z początku ten krwawy konflikt w fińskiej historiografii nosi miano „wojny o wyzwolenie”. Ma on podkreślać związki obozu „czerwonych” ze wschodnim sąsiadem. Dopiero po kilku dekadach przyjmuje się termin „wojna domowa”, dzisiaj uznawany za neutralny i trafny, mimo że zaangażowanie zewnętrznych sił było znaczniejsze niż w przypadku innych wewnętrznych konfliktów zbrojnych.

Masakra ta przez dekady była w sferze publicznej tematem tabu. Dopiero przy okazji 90. i 100. rocznicy zintensyfikowała się publiczna dyskusja, zainicjowana w znacznym stopniu przez historyczną debatę naukową.

Dziś wśród historyków panuje raczej konsensus, że fińska polityka u progu suwerenności, naznaczona przemocą, przemieniła się w grę, w której nie tylko akceptuje się, ale wręcz hołubi negocjacyjne dochodzenie do konsensusu. Konflikt między prawicą a lewicą stanowił podstawę rywalizacji politycznej przez cały wiek XX, ale pamięć o hekatombie tłumiła radykalizmy. Ten konsensus polityczny stał się w fińskim dyskursie wartością godną podkreślania i upamiętniania.

Obecnie coraz częściej owo ponadklasowe porozumienie robotników i kapitału postrzega się jako mit, ale nawet krytycy wskazują, że polityczne modus operandi oparte na negocjacjach i (niekiedy długotrwałym) dochodzeniu do porozumienia akceptowalnego dla wszystkich było istotne przy planowaniu i wdrażaniu polityk publicznych, które pozwoliły na społeczną i gospodarczą transformację kraju w drugiej połowie XX w.

Bóg się nie spieszył

Dochodzimy tu do jeszcze jednego frapującego pytania: czy charakter narodowy musi być przeszkodą w budowie nowoczesności?

Współczesny fiński historyk Pertti Haapala pisze, że wśród jego rodaków jeszcze na początku XX stulecia dominowało fatalistyczne przeświadczenie, iż charakterystyczne dla tego narodu cechy mentalne na zawsze determinują jego los. Cytowany przez niego anonimowy fiński ekonomista twierdził w 1915 r., że Finlandia nigdy nie stanie się społeczeństwem przemysłowym, bo Finom brakuje, mimo przyjęcia protestantyzmu, kapitalistycznego ducha. Są powolni, leniwi i uparci, a zamiast przyjmować brytyjską zasadę „czas to pieniądz”, wierzą, że „Bóg stworzył świat, ale w Biblii nie wspomina się, żeby się przy tym spieszył”.

Finowie to nie jedyny przykład nacji, która w ciągu jednego stulecia potrafiła obalić budowany przez wiele wieków (auto)stereotyp. Być może ważniejszy okazał się inny czynnik, który również – nawiązując do stereotypu – przywołuje Haapala. Po prostu Finowie siedzieli w swoich lasach tak długo, że gdy w końcu z nich wyszli, to interesowało ich wszystko, co nowe i nieznane. ©

 

Autor jest socjologiem, profesorem na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym ­Uniwersytetu Łódzkiego, a w roku akademickim 2022-23 (dzięki stypendium im. Mieczysława Bekkera z Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej) także na Uniwersytecie w Helsinkach. Pod koniec 2022 r. ukazała się jego książka „Państwo, które działa. O fińskich politykach publicznych”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2023