Szaleństwo i metoda

Na Amerykę padł strach: w stanie Waszygton wykryto pierwszy na terenie USA przypadek choroby szalonych krów. Potaniały akcje McDonald’sa, Burger Kinga i zakładów przetwórstwa mięsnego. W TV zaroiło się od ekspertów, którzy na przemian histeryzowali i uspokajali szarych zjadaczy steków. Uspokajając, prezydent Bush zadeklarował, że steków jeść nie przestanie. Mimo to ponad 30 krajów wstrzymało import amerykańskiej wołowiny.

25.01.2004

Czyta się kilka minut

Nie minęły jednak dwa tygodnie a naukowcy dowiedli, że waszyngtońskiej krowy, która poszła pod nóż 9 grudnia, nie można uznać za Amerykankę. Urodziła się w Kanadzie i była już drugą chorą na BSE mieszkanką Alberty, sprowadzoną do USA. Pierwszą znaleziono w maju. Obie pochodziły ze stada kupionego 3 lata temu. Wyniki badań genetycznych pozwoliły władzom sanitarnym zadeklarować, że Stany Zjednoczone nadal wolne są od choroby, która doprowadziła do masowych rzezi bydła w Europie Zachodniej. Po wykazaniu, że zarażona krowa pochodziła zza północnej granicy, administracja Busha ma nadzieję na szybkie zniesienie barier handlowych.

Amatorki zielonej trawy

Brytyjskie krowy oszalały, ponieważ karmiono je mózgami owiec. Farmerzy po zachodniej stronie Atlantyku podkreślają, że nigdy nie stosowali takiej - sprzecznej z naturą łagodnych przeżuwaczek zieleniny - metody tuczu. Choć przemilczają, że między innymi pasza krów amerykańskich składa się z suszonej krwi, mielonych piór, mączki kostnej, starego tłuszczu do smażenia frytek, hektolitrami dostarczanego przez restauracje szybkiej obsługi, oraz pasty trzustkowo-nerkowo-sercowo-penisowo-jądrowej pozyskanej z bydła, które przeszło już przez rzeźnię. Zakaz dodawania do karmy narządów wewnętrznych parzystokopytnych, wprowadzony 6 lat temu, jest nagminnie łamany. Amatorki trawy i polnych ziół wciąż uprawiają nieświadomy kanibalizm, podobnie jak kurczak, który dorastając na fabrycznej taśmie, konsumuje doczesne szczątki mamusi.

“Przemysł mięsny wyciąga korzyści ze wszystkiego poza »muuu«..." - wyjaśnia doktor Raymond Burns z Departamentu Rolnictwa Kansas. Pozostałe resztki krowy po uboju (polędwice, rostbef, żeberka i tym podobne przysmaki), wykorzystuje się, między innymi, w produkcji: leków, kosmetyków, cukierków, ubrań, mebli, sprzętu sportowego, kredek, pasty do podłogi, odmrażaczy, zapałek, celofanu, linoleum, cementu, papieru fotograficznego oraz środków chwastobójczych. Alarmistyczne doniesienia z północy sprawiły, że co bardziej skłonni do ulegania owczemu pędowi konsumenci zaczęli odmawiać sobie big maców i whoperów.

Żadna z ofiar zbiorowej psychozy nie przestała jednak używać szminek, kremów czy mydła. Mało komu przyszło do głowy, że masowe wybicie krów wywołałoby zakłócenia w kilkudziesięciu branżach przemysłu lekkiego. Rzeźnicy twierdzą, że ich skrupulatność w dzieleniu zabitych zwierząt nie wynika z chciwości, lecz stanowi konieczność. Ceny mięsa spadają i, żeby utrzymać opłacalność przerobu, trzeba rozwijać rynek produktów ubocznych.

Sprawne dłonie rzeźnika

Podobnie, jak wizyta w restauracyjnej kuchni sprawia, że nabieramy nagłej ochoty na domowe obiady, wizyta w rzeźni rodzi ciągotki wegetariańskie. Codziennie w USA zarzyna się 130 tys. krów, 7 tys. cieląt, 360 tys. wieprzów i 24 miliony kurczaków. Zakład produkcji mięsnej średniej wielkości szlachtuje 250 krów na godzinę. Praca wre 16 godzin na dobę. Wypatroszone tusze wbite na stalowe haki wolno przesuwają się wzdłuż szeregu specjalistycznych stanowisk rzeźniczych. Przy każdym tracą nieco na wadze: eksperci wyłuskują ostrymi jak brzytwa nożami: jeden - karkówkę, inny - antrykot.

Najpierw jednak ofiarę ludzkiego łakomstwa trzeba zabić. Ubój ma dwie fazy. W pierwszej, zwierzę poddane wstrząsowi elektrycznemu, traci przytomność. W drugiej, tzw. dźgacz przebija bydlęciu tętnicę szyjną. Krowy umierają powoli. Krew sączy się z rampy do koryt, które wędrują w stronę pieca. Wysuszona na brunatny proszek (8,80 dolara za kilogram) wejdzie w skład mieszanek paszowych. Elektryczna piła z jękiem odrzyna rogi i kopyta. Sprawne dłonie rzeźników obdzierają martwe zwierzę ze skóry. Jeśli krowa była w ciąży, zakład wzbogaca się o szczególnie poszukiwaną, delikatną skórkę cielęcia. Gilotyna oddziela głowę od korpusu. Jedno szybkie cięcie uwalnia parujące wnętrzności, które z pluskiem wypadają na taśmę. W hali przylegającej do ubojni, z bezładu krwawych szczątków wydobywane są pojedyncze organy.

Kości, kopyta i rogi (84 centy za kilogram), podobnie jak krew, po wypieczeniu i zmieleniu przeznacza się na paszę. Część świeżych kości kupują wytwórcy: kolagenu, galaretek zwanych owocowymi, żelatyny i zabawek dla psów. Serca, w cenie 52 centów za kilogram, eksportowane są do Rosji. Tarczyce (4 dolary za kilogram), gruczoły nadnercza (4,70 za kilogram) i jajniki (15-20 dolarów za kilogram) wykorzystuje się do produkcji leków hormonalnych. Ze śledzion (24 centy za kilogram) wytwarzane są preparaty przeciw hemofilii. Z płuc (12 centów za kilogram) - heparyna, z wątrób (86 centów za kilogram) - witamina B12. Kilogram przysadek mózgowych kosztuje 39 dolarów. Służą do syntezy lekarstw obniżających ciśnienie. Najdroższe są kamienie żółciowe (20 dolarów za gram). W krajach Dalekiego Wschodu znachorzy przerabiają je na afrodyzjaki. Litr krwi płodu wart jest 40-50 dolarów. Młodą krew zamawiają laboratoria genetyczne.

Do bezpośredniej konsumpcji, oprócz mięsa, idą: jelita (42 centy za kilogram), żołądek (82 centy za kilogram), część wątrób i nerki (34 centy za kilogram). Tchawice oraz przełyki (40 centów za kilogram) biorą producenci Whiskas, Puriny, Iamsu, Eukanuby tudzież Meowmexu. Mrożone wargi (1,16 dolara za kilogram) wędrują do Meksyku. Tam po zmieleniu, doprawieniu i usmażeniu wypełniają kukurydziane placki tacos. Policzki (1,10 dolara za kilogram) dodawane są do kiełbasy bolońskiej, na ogonach (2,78 za kilogram) gotują zupy: Campbell, Progresso i Knorr.

Przeciętna sztuka bydła rzeźnego waży 517,5 kilograma. Przeciętna tusza wołowa: martwe zwierzę bez głowy, skóry, wnętrzności, kopyt i rogów - 321,3 kilograma. Mięsa jest w tuszy 255,6 kilograma. 22 kilogramy i 5 deko to ciężar organów oraz gruczołów wewnętrznych. Hodowcy dostają za statystyczną krowę 632 dolary. Rzeźnicy sprzedają mięso za 644, a produkty uboczne za 101 dolarów.

Kopyta, żołądki...

Paradoksem może wydać się fakt, że łój (38 centów za kilogram) wykorzystywany jest głównie w branży środków upiększających. Stanowi bazę szminek, tuszu do rzęs, konturówek, podkładów pod makijaż, szamponów, odżywek i pianek kąpielowych. Kolagen ekstrahowany ze skór, kopyt i rogów ma być - w myśl reklam - cudowną substancją wygładzającą zmarszczki. Dermatolodzy wstrzykują kostny hydrolizat w twarze kobiet. Chirurdzy plastyczni wszczepiają kolagenowo-silikonowe poduszeczki w kobiece piersi. Wbrew zapewnieniom producentów mydła, to nie pochodne egzotycznych olejków i masła kakaowego lecz sole kwasów zawartych w wołowym sadle pienią się codziennie pod milionami kranów i pryszniców. Angielskie słowo soap pochodzi od wzgórza Sapo, na którym starożytni Rzymianie składali ofiary ze zwierząt.

Choć liczba mieszkańców USA, którzy delektują się móżdżkiem, byczymi jądrami czy cynaderkami stale maleje, niemal wszyscy bez zmrużenia oka wcinają kopyta. Oczywiście, przetworzone na żelatynę. Ta bezbarwna i bezwonna substancja białkowa, poza galaretkami, wchodzi między innymi w skład: gumisiów, lodów, landrynek, czekoladek, ciastek i produktów niskokalorycznych (“fat free").

Pozostaje pytanie, jak wykorzystać treść żołądkową ubitych krów. Dawniej rzeźnicy z bólem serca patrzyli, jak tony nieprzetrawionej paszy wędrują na wysypiska. Optymalizacja procesu produkcyjnego sięgnęła 100 proc., kiedy Departament Rolnictwa zaakceptował technologię oczyszczania zawartości krowich żołądków. Białka, węglowodany i tłuszcze, których nie zdążyły przyswoić ubijane zwierzęta, wzbogacają dietę pokolenia stojącego w kolejce do rzeźni.

Smacznego.

PIOTR MILEWSKI jest korespondentem Radia Zet.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004