Gubernator Terminator

Po wielu dramatycznych zwrotach akcji, polityczny komedio-thriller pod tytułem “California Recall" (w polskim tłumaczeniu “Przedterminowe wybory gubernatora Kalifornii") zakończył się happy endem. Główny bohater - sympatyczny, zdecydowany republikanin z zabawnym akcentem, grany przez Arnolda Schwarzeneggera, gwiazdora kulturystyki i filmów akcji, zwanego pieszczotliwie Terminatorem - rozgromił przeciwników. Konsekwencje tego zwycięstwa nie ograniczą się do polityki lokalnej. Wygrana atlety może również wpłynąć na wynik przyszłorocznych wyborów prezydenckich.

19.10.2003

Czyta się kilka minut

 /
/

W zależności od dalszego rozwoju nagłej politycznej kariery Arnolda, prezydent George W. Bush może w listopadzie 2004 roku stracić lub zyskać stan dysponujący największą liczbą (54) głosów elektorskich.

Ryzykowny sojusznik

Gray Davis, też sympatyczny, tyle że lekkomyślny demokrata, odtwarzający w “California Recall" postać skruszonego grzesznika, zapomniał o złotej myśli, która przyświecała pierwszej kampanii prezydenckiej jego partyjnego kolegi Billa Clintona: “Gospodarka, głupcze!" - i jako gubernator zrujnował budżet stanu, windując deficyt do bezprecedensowych 38 miliardów dolarów. Odwołanie Davisa zainicjowała Partia Republikańska, a referendum, które stanowiło podstawę przedterminowego głosowania, sfinansował działacz jej prawego skrzydła, magnat systemów alarmowych, Darell Issy.

Złoty Stan tradycyjnie wybiera do Białego Domu demokratów, ale popularny gubernator Arnold potrafi poprzez naciski zarówno polityczne, jak administracyjne ułatwić zwycięstwo kandydatowi własnej partii. Wystarczy przypomnieć liczenie głosów trzy lata temu na Florydzie rządzonej przez Jeba Busha. Sęk w tym, że Arnold jest sojusznikiem wysokiego ryzyka: może się okazać dla prezydenta albo błogosławieństwem, albo przekleństwem. Gubernator bez żadnych doświadczeń w rządzeniu będzie musiał stawić czoła lawinie problemów fiskalnych i legislacyjnych. A kalifornijska legislatura zdominowana jest przez opozycję.

Bush przez trzy lata próbował podbić serca wyborców żydowskich i kobiet. Oskarżany w czasie kampanii o napastowanie pań oraz chwalenie Hitlera, Arnold podpadł obu grupom. Ba, naraził się też ultrakonserwatywnym moralistom stanowiącym polityczną bazę Busha, który wielokrotnie przyrzekał, że do zbrukanego przez Clintona Białego Domu wróci za jego kadencji godność i cnota.

Tymczasem jeszcze w przeddzień głosowania wzięta adwokatka z Los Angeles, Gloria Allred dolała kolejną porcję oliwy do ognia. Przedstawiła wyborcom niejaką Rhondę Miller, która z bólem w sercu i na licu wyznała, że Arnold, podczas kręcenia “Terminatora 2", w roku 1991, zajrzał jej pod spódnicę, sfotografował jej nagie piersi, a następnie przyssał się do nich w charakteryzatorni i nie chciał puścić.

Pani Miller była kaskaderką oraz statystką w scenach grupowych. Nie chodzi przy tym o seks grupowy, choć udziału siłacza w orgiach jego demokratyczni przeciwnicy też nie zawahali się wyciągnąć na światło dzienne. Trudno się dziwić, że żona osiłka, Maria Shriver, pochodząca z “królewskiej" rodziny Kennedych, tak gorąco prosiła męża, by nie szedł w politykę. Teraz może już tylko robić dobrą minę do złej gry. “Wasz ojciec dokonał nadzwyczajnych rzeczy" - pocieszyła dzieci. W kontekście rewelacji kaskaderki oraz piętnastu innych pań, pociecha zabrzmiała dość dwuznacznie.

Wybiórcza pamięć Arnolda

Pochodzący z Austrii kulturysta zmuszony też został do odpierania zarzutów, że w roku 1975, podczas kręcenia filmu dokumentalnego, zadeklarował: “Podziwiam Hitlera, bo był prawie nikim, nie miał wykształcenia, a osiągnął szczyty władzy. Podziwiam jego zdolności krasomówcze, jak na przykład w Norymberdze, kiedy cały, wielki tłum krzyczał razem z nim, totalnie zgadzając się ze wszystkim, co mówi".

W tej kwestii, zamiast przepraszać, Arnold poszedł śladem polityków zeznających przed różnymi komisjami śledczymi, deklarując: “nie pamiętam, nie mogę sobie przypomnieć, nie mam tego typu wspomnień". I mądrze postąpił, bo z prohitlerowskich deklaracji raczej trudno byłoby mu się wytłumaczyć młodzieńczą beztroską. Ponadto okazało się, że dowodów nikt nie przedstawi, gdyż 12 lat temu atleta kupił niewykorzystane ścinki filmu, które zawierały ponoć kontrowersyjne wypowiedzi, z wyraźnie zaznaczonym w kontrakcie prawem do ich zniszczenia.

Niewykluczone, że panie, które na forum opinii publicznej oskarżyły kandydata Arnolda o niechciane, a brutalne zaloty, gubernatora Arnolda oskarżą przed sądem. Skandal wokół drugiego pod względem sławy urzędującego polityka Partii Republikańskiej mógłby przyćmić wówczas “Aferę rozporkową" Clintona. Podkreślmy jeszcze raz: na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi. Z drugiej strony, nie tylko Kalifornijczycy są niezadowoleni z rządów lokalnej administracji i przedterminowe odwołanie Graya Davisa stanowić może początek pewnego procesu: wyborcy zaczną podważać autorytet innych gubernatorów, nie wykluczone również, że republikańskich.

Na Schwarzeneggera głosowały niemal wszystkie grupy społeczne, również te tradycyjnie wspierające demokratów: związkowcy, ubodzy, Latynosi. A nawet jedna czwarta wyborców zarejestrowanych jako zwolennicy Partii Demokratycznej i 42 proc. kobiet. Aktor wygrał z najpoważniejszym przeciwnikiem, Cruzem Bustamente, przewagą blisko 10 proc., czyli miliona dwustu tysięcy głosów. Ma zatem spory mandat społeczny. Trudno jednak stwierdzić, ile w tym poparciu było poparcia, a ile sprzeciwu wobec rządów dotychczasowego gubernatora. Komentatorzy skłaniają się ku tezie, że większość elektoratu Schwarzeneggera opowiadała się bardziej przeciw Greyowi Davisowi niż za atletą.

Kac po beztroskiej zabawie

To wymuszone niejako poparcie może jednak szybko wyparować: łatwiej jest odgrywać rewolucjonistę mobilizującego lud do buntu przeciw niepopularnemu przywódcy, niż wziąć się za bary z realnymi problemami administracyjnymi, zwłaszcza żałosną schedą fiskalną. Ponadto część mieszkańców Kalifornii głosowała na Arnolda w przypływie dobrego humoru, wedle zasady: “Wszyscy zawodowi politycy są siebie warci. Chodźmy wybrać Terminatora". Niebawem mogą przebudzić się z wielkim kacem, który bywa zazwyczaj skutkiem beztroskiej zabawy. I ponownie się zbuntować.

W czasie kampanii ulubiony slogan Arnolda brzmiał: “I tak dalej". Często więc powtarzał: “Rozwiążę problemy szkolnictwa i tak dalej…", “Zrównoważę budżet, wprowadzę fiskalną dyscyplinę i tak dalej…", “Znam życie zwykłych ludzi, wychowałem się w małej austriackiej wiosce, jeździłem po całych Stanach, lansując program sportowych zajęć pozalekcyjnych i tak dalej…"... Jak na razie, poza sferę podobnych ogólników nie wyszedł.

Rzecz jasna, Arnold nie będzie rządził sam: otoczy się gronem kompetentnych doradców. Tyle, że jego kampanię wspierali głównie przedstawiciele wielkiego biznesu. I właśnie wielkiemu biznesowi atleta winien jest polityczną lojalność. A zatem nie należy się spodziewać podniesienia podatków płaconych przez najbogatszych czy ograniczenia korporacyjnych ulg. Przeciwnie: za najlepszy sposób załatania dziury budżetowej gubernator uznaje zwiększenie zachęt dla inwestorów. W krótszej perspektywie wymagałoby to jednak cięcia programów społecznych stanu, na co raczej nie zgodzi się demokratyczna legislatura, a nawet wicegubernator. Pozostał nim bowiem Cruz Bustamante. Bezpośrednio po ogłoszeniu wyników był łaskaw stwierdzić: “Arnoldzie, zyskałeś sławę kręcąc filmy w różnych dalekich krajach. Możesz śmiało czynić to nadal. A ja już tutaj o wszystko zadbam...".

Piotr Milewski jest dziennikarzem Radia Zet, stale współpracuje z “TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2003