Szachownica

Rosjanie, którzy zagłosowali na Władimira Putina, mówili że wybrali ich zdaniem najlepszego z najgorszych kandydatów.

05.03.2012

Czyta się kilka minut

Niedziela, 4 marca. W Moskwie chłodny poranek.

Aleksander, dla znajomych Sasza, oraz jego przyjaciel i wspólnik Konstiantyn, dla znajomych Kost, zmierzają do punktu wyborczego numer 2070/2071.

„Witaj szkoło” – wisi nad drzwiami transparent.

Sasza jest podekscytowany. Zagłosuje w miejscu, w którym ponad 20 lat temu rozpoczął edukację, jeszcze za Związku Radzieckiego.

Kost się przygląda. Nie pobrał zaświadczenia uprawniającego do głosowania ani nie dopisał się do listy wyborców. Pochodzi z obwodu briańskiego przy granicy z Białorusią. Praca w Moskwie nie pozwala mu na częste wyjazdy w rodzinne strony.

W lokalu wyborczym muzyka z głośników nie leci. Ale są kamery, podobne do tych, jakich używa się do rozmów przez internet. Kandydat władzy, premier Władimir Putin, polecił wydać równowartość około 25 milionów złotych, aby w każdym z ponad 94 tysięcy punktów wyborczych znalazły się po dwie kamery.

Obywatele, którzy wcześniej się zarejestrowali, mogą więc śledzić online, jak Sasza głosuje. Pierwsza kamera rejestruje obraz przy urnach, druga śledzi komisję wyborczą.

Konkurenci w wyborach i tak potem powiedzą, że wybory były nieuczciwe, a Putin nie ma legitymacji do rządzenia.

Sasza z władzą

– Głosowałem na Putina – wyznaje Aleksander, z wykształcenia religioznawca, z zawodu psycholog, trener dla biznesu. Razem z Konstiantynem prowadzi szkołę coachingu.

Wspólnicy, obaj około czterdziestki, pracują głównie w weekendy, ale czasami mają pięciodniowe, wielogodzinne maratony. Przychodzą do nich ludzie pragnący rozwijać się zawodowo.

Aleksander: – Na Putina zagłosował każdy, kto choć trochę myśli analitycznie. To nie tak, że on jest fantastycznym politykiem. To najlepszy wybór z obecnie możliwych. Wybrałem stabilizację państwa.

Konstiantyn: – To wybór jak w sklepie za Związku Radzieckiego. Chciałeś kupić kawę, a była jedynie herbata. Mogłeś za to wybrać, czy chcesz kupić w małym, czy w dużym opakowaniu. Tak jest dziś z polityką. Mamy Putina i politycznych pajaców, pokroju nacjonalisty Władimira Żyrinowskiego albo komunisty Giennadija Ziuganowa. To klauni jeszcze z czasów Borysa Jelcyna.

Sasza i Kost są zgodni, że tylko Putin może utrzymać kurs na stabilizację państwa, stopniowy rozwój cywilizacyjny oraz na wzrost gospodarczy. Przekonują, że trzeba skupić się na podstawowych potrzebach człowieka: pracy i godnych zarobkach, pozwalających na kupno mieszkania, założenie rodziny, wychowywanie dzieci.

Aleksander: – Rosja to wciąż biedny kraj. W większości z ponad 84 podmiotów federalnych obywatelom nie w głowach polityka. Chcą związać koniec z końcem, by przeżyć za równowartość waszych 500 złotych miesięcznie. Dzięki Putinowi budżetówka i armia mogą żyć spokojnie. Nauczyciele czy lekarze za swoje wypłaty nie poszaleją za granicą i w drogich sklepach, ale nie muszą się zastanawiać, za co przeżyć.

Luda z komunistami

– Głosowałam na Ziuganowa – mówi Ludmiła, dla znajomych Luda, w Moskwie przyjezdna. Niespełna 30-letnia pani kierownik w firmie spedycyjnej nie lubi politykować, a kremlowscy włodarze mało ją interesują.

Na trzykrotnego już prezydenta Rosji głosowała w 2004 roku. Wierzyła, że jest to człowiek zdolny zmienić państwo. Teraz nie ma nadziei. Luda żałuje emerytów, nauczycieli, lekarzy, całej sfery finansowanej z budżetu państwa, która zarabia za mało. Brzydzi się dzikim kapitalizmem, w którym jedyną wartością jest pieniądz. Martwi się o swoją starość. Czy będzie miała z czego żyć? Czy władza o nią zadba?

– Przyzwyczaiłam się do radzenia sobie w każdej sytuacji. Czego rządzący by nie wymyślili, to i tak coś z tego będę miała. W Rosji nie społeczeństwo wybiera władzę. Ona zdecydowała za nas, dlatego może wygrać tylko Putin.

Luda uważa, że tylko komuniści zawsze dbali o emerytów, o klasę pracującą. Pilnowali, by nie było społecznego rozwarstwienia, żeby wszyscy mieli lub nie mieli, ale po równo.

Luda: – Chcę zmian, uczciwości. Dlatego zagłosowałam na Ziuganowa, mimo że jest już starszym, prawie 70-letnim panem i niewiele zdołałby zmienić. Putin nie podźwignął Rosji z kolan, o czym często mówił. Wystarczy wsiąść w elektriczkę, wyjechać ze stolicy. W Rosji wciąż bieda, z którą tylko komuniści chcą walczyć. Bo kto inny? Michaił Prochorow to sknera, który myśli wyłącznie o sobie i swoich pieniądzach, Władimir Żyrinowski to polityczny klaun, o Siergieju Mironowie pierwszy raz usłyszałam podczas wyborów.

Luda nie brała udziału ani w demonstracjach obywatelskiej opozycji, ani w wiecach komunistów. Nie lubi masowych imprez, a poza tym mityngi nie przyniosły żadnych zmian systemowych. Wciąż tylko słychać obietnice reform polityczno-gospodarczych w Rosji.

Misza z liberałami

– Nie głosuję. Obserwuję wybory, a nie zdążyłem pobrać zaświadczenia uprawniającego do głosowania w innym lokalu wyborczym. No cóż, Michaił Prochorow będzie miał jeden głos mniej, ale to i tak bez znaczenia, bo jako obywatel nie decyduję – mówi Michaił, dla znajomych Misza. 30-letni rodowity mieszkaniec stolicy, wykłada historię w Rosyjskim Państwowym Uniwersytecie Humanistycznym (RGGU).

Jedyną jego motywacją do uczestniczenia w wyborach było głosowanie przeciwko Putinowi. A jemu z kolei Prochorow wydawał się kandydatem najlepszym z najgorszych. Mimo że Misza uważa stanowiącego trzecią siłę w prezydenckich wyborach kandydata za „podstawionego przez Kreml na potrzeby liberalnych wyborów”.

Misza wprawdzie nie zagłosował, ale w tę niedzielę nie był bezczynny. Podczas wyborów głównym jego zadaniem było pilnowanie, by nikt nie dorzucał głosów do urn, by nie pojawiały się zorganizowane grupy wyborców bez wymaganych dokumentów, kręcących się od punktu do punktu wyborczego jak na karuzeli.

W lokalu Miszy nie było fałszerstw. Do późnej nocy sprawdzał, czy kart wyborczych było tyle, ilu głosujących. Skopiował końcowy protokół komisji, który potem porówna z danymi Centralnej Komisji Wyborczej. Dopiero wtedy nie będzie miał wątpliwości, czy były fałszerstwa. Przynajmniej w tym jednym miejscu.

Misza zdecydował się obserwować wybory, bowiem nasłuchał się historii o oszustwach z ostatnich wyborów parlamentarnych w grudniu 2011 roku.

Cztery lata wcześniej poszedł na wybory, ale, zamiast głosować, zabrał kartę do głosowania ze sobą, wzbudzając tym oburzenie komisji wyborczej. Ktoś za nim nawet pobiegł, ale Misza nie zwrócił na to uwagi. Zgodnie z prawem mógł to uczynić.

***

Ludmiła: – Nie wiem, co będzie dalej po zwycięstwie Putina, ale na pewno zostanie utrzymane polityczne status quo. Ludzie boją się zmian. Nie wybraliby kogoś, kto nie jest namaszczony przez elitę. Dlaczego zatem głosowałam? Ot tak, po prostu – wyznaje.

Wedle wstępnych danych podanych przez władze, jej kandydat, komunista Ziuganow, zdobędzie nieco ponad 17 procent głosów i będzie drugi po Putinie, na którego zagłosować miało prawie dwie trzecie wyborców.

Michaił: – W Rosji najbardziej przeraża mnie brak praworządności. Jeśli prowadzisz biznes i zaczyna ci się powodzić, administracja może cię wykończyć. Gdy jesteś redaktorem nawet nieco opozycyjnej gazety, możesz mieć kłopoty. Pięć lat temu zostałem aresztowany za udział w jednym z antyputinowskich pochodów. Stanąłem przed sądem, świadkami byli milicjanci ze specjalnych oddziałów, którzy mnie aresztowali. Dostałem jakiś drobny wyrok za „blokowanie ruchu na ulicy” i „wznoszenie haseł”. To była błahostka. Ale gdybym był drugim Michaiłem Chodorkowskim?

Aleksander: – Mamy wiele problemów, z praworządnością również. Gdyby prezydentem został jednak polityk, który nie gwarantuje stabilnego rozwoju, warunki życia obniżyłyby się do poziomu z czasów jelcynowskich. Chaos w państwie mógłby zachęcić regionalne klany do wyjścia z federacji, a terroryzm i problemy Kaukazu mogłyby się rozlać na centralne regiony Rosji. Nie chcemy tego.

Konstiantyn: – Mimo wszystko nie rozumiem, po co Putin pcha się do władzy. On ma już tyle pieniędzy, może robić, co chce. A teraz idzie druga fala kryzysu ekonomicznego, trzeba będzie podnieść koszty usług komunalnych, wzrośnie inflacja i ceny w sklepach. Najwyraźniej on nie może żyć bez władzy. Ech, ta nasza Rosja.... To trudniejsze niż gra w szachy. Szachownica ma jedną płaszczyznę, w Rosji jest ich kilka.

Aleksander: – Wybraliśmy Putina, by jutro nie było gorzej. 

Autor dziękuje warszawskiemu przedstawicielstwu Fundacji im. Heinricha Bölla za umożliwienie wyjazdu do Rosji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2012