Syryjscy królowie bramek

Piłkarska reprezentacja asadowskiej Syrii istnieje i ma się dobrze. Mimo wojny, w ostatnich latach bardzo się wzmocniła. Dziś ma szansę na pierwszy w historii awans na mundial.

02.10.2017

Czyta się kilka minut

Ligowy mecz pomiędzy Al-Ittihad i Al-Hurriya, Aleppo, styczeń 2017 r. / GEORGE OURFALIAN / AFP / EAST NEWS
Ligowy mecz pomiędzy Al-Ittihad i Al-Hurriya, Aleppo, styczeń 2017 r. / GEORGE OURFALIAN / AFP / EAST NEWS

Każdy sukces swoich piłkarzy – nieraz zmuszanych do gry w reżimowej drużynie – prezydent Baszar al-Asad wita z radością. Wiadomo, czemu: chce pokazać światu, że kraj wraca do normalności, a on ją gwarantuje. I że Syria nie jest upadłym państwem, lecz zdrowym i radosnym. Bo jak inaczej można byłoby grać w piłkę?

Sędzia z karabinem

Po tym, jak w 2011 r. wybuchła rewolucja, która przerodziła się w wojnę, ligę zawieszono raptem na kilka miesięcy. Dziś rozgrywana jest tam, dokąd sięga władza Asada. O ile przed wojną grano w ośmiu miastach, to potem tylko w dwóch: Damaszku i Latakii. Wraz z tym, jak Asad odzyskuje kontrolę nad kolejnymi terenami, wraca tam futbol. Zawitał już do pozostałych głównych miast: Homs, Hamy i Aleppo.

A gdy wraca, to z hukiem. O pierwszym po kilku latach przerwy meczu ligowym w Aleppo pisały czołowe media ze świata. To po myśli Asada. Co z tego, że setki tysięcy zginęły, że wojna wypędziła z domów co drugiego mieszkańca 22-milionowej Syrii?

Bitwa o Aleppo trwała cztery lata. Teraz na Youtubie trzy najpopularniejsze anglojęzyczne filmy z ostatniego meczu zrobiły media rosyjskie: wszędzie portrety Asada, uśmiechnięci kibice, w tle całe budynki (w istocie miasto przypomina Warszawę z 1945 r.). Świat patrzy. Może dla kibiców to chwila wytchnienia? Tego nie wiemy. Wiemy za to, że syryjskie stadiony na ogół świecą dziś pustkami.

Organizować ligę w czasie wojny nie jest łatwo. Pisze o tym BBC: „W Damaszku opowiedziano nam historię o tym, jak w każdy weekend pewien służący na froncie żołnierz odkłada broń i bierze gwizdek. Pokonuje dość krótką drogę do stolicy, aby sędziować miejscowe mecze, zamieniając żołnierski znój na czarne szorty i koszulkę arbitra. Gdy mecz dobiega końca, znów wskakuje w mundur, łapie kałasznikowa i jedzie walczyć”.

Dziś syryjski futbol ma jeszcze jeden wymiar – także polityczny.

Gdy w 2015 r. zaczęły się eliminacje do mundialu w Rosji, w rankingu FIFA Syria zajmowała 151. miejsce (na 150. była Korea Północna). Większość drużyn, które wyprzedzała, były to mikropaństwa i oceaniczne wysepki. Tymczasem podczas eliminacji pokonała Singapur, Afganistan i Kambodżę, ustępując Japonii (regionalnej potędze) – i awansowała do kolejnej fazy...

Stracone pokolenie

Po wybuchu rewolucji wielu piłkarzy odmówiło gry dla swoich syryjskich klubów i dla reprezentacji. Nie chcieli legitymizować reżimu. Wiązało się to z dużym ryzykiem. Według Syryjskiej Sieci Praw Człowieka w latach 2011-14 aresztowano niemal pół tysiąca sportowców, 253 zginęło (57 z nich było powstańcami), a 117 odniosło rany. Polegli m.in. były szef Syryjskiego Związku Piłki Nożnej, mistrz kraju w szachach i mistrz świata we wrestlingu.

Dlatego część uciekła. Najgłośniejszym echem odbił się bojkot w wykonaniu najlepszego piłkarza Firasa al-Khatiba. Opuścił kraj niedługo po rewolucji i zapowiedział, że nie będzie grał dla Asada. Kilka ostatnich lat występował w ligach kuwejckiej, irackiej i chińskiej. Zarabiał kokosy, płacąc jednak wysoką cenę.

Kilka miesięcy temu amerykańska stacja sportowa ESPN zrobiła z nim wywiad. W tym czasie Firas musiał podjąć decyzję: wrócić do kraju i walczyć o awans na mundial z syryjską reprezentacją, czy wciąż ją bojkotować. Mówił łamanym angielskim: „Każdej nocy śpię godzinę, może dwie, ciągle myślę, jaką podjąć decyzję”. I dalej: „Boję się, boję się. W Syrii teraz ktoś może cię zabić za to, co mówisz albo myślisz”. Nie chciał strzelać bramek dla Asada. Wiedział, że im więcej ich strzeli, tym łatwiej będzie reżimowi wykorzystać to do swoich celów. Jednocześnie chciał grać dla swego kraju.

Rozmawiam z Anasem Ammo, dziennikarzem sportowym z Aleppo (pracował z klubem Itihad, jednym z tych, które grały w ostatnim propagandowym meczu). Dziś Ammo żyje na emigracji w Turcji. Mówi: – Strata niektórych zawodników osłabiła reprezentację. W 2011 r. nasza drużyna była najsłabsza w historii. Całe pokolenie piłkarzy zniknęło w jednym momencie.

W 2014 r. brytyjski „Guardian” podał liczby: kraj miało opuścić ponad 200 piłkarzy (jak na państwo z niezbyt rozwiniętą bazą piłkarską to dużo), a spośród 25 zawodników, którzy do niedawna grali w reprezentacji, tylko trzech przebywało wtedy w Syrii. W ostatnich latach paru wróciło.

Pływak i pływaczka, Rami Anis i Yusra Mardini, nie musieli mierzyć się z dylematem Firasa. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zezwolił im – i uchodźcom z innych krajów – na występ pod flagą olimpijską w Rio w 2016 r. Świat szczególnie poruszyła historia Yusry, która do Europy przedostała się na przepełnionej łódce.

Tymczasem awans na mundial stawał się coraz bardziej realny. W kolejnej fazie eliminacji syryjska drużyna wyprzedziła w grupie Zjednoczone Emiraty Arabskie, Chiny, Koreę Północną, Jordanię, Oman i Liban, ustępując jedynie Irakowi. W ten sposób przeszła do kolejnej rundy...

Zapytałem Ammo, czemu tak słaba drużyna radzi sobie tak dobrze? Odparł: – Syryjska reprezentacja w ogromnej części składa się z nowych zawodników. Reżim zdał sobie sprawę z katastrofy, która nastąpiła po zniknięciu wielu piłkarzy. Sięgnął więc po młodszych zawodników, których wysłał za granicę, do Europy i krajów bliskowschodnich, by tam szybko zdobyli doświadczenie (przed rewolucją wyjazd do zagranicznego klubu był dla syryjskich piłkarzy niemal niemożliwy). Ten plan się powiódł. Dziś w kadrze jest mnóstwo tych „nowych piłkarzy”, to wielkie wzmocnienie.

Reprezentacja tułaczy

Anas Ammo opowiada mi o zawodnikach, którzy otrzymują oferty z zagranicznych klubów, ale Damaszek uniemożliwia im wyjazd. Podkreśla, że nie jest to jednak największy problem. Większym są dla piłkarzy ich międzynarodowe karty zawodnicze: konieczne, aby mogli grać w zagranicznych klubach. Karty te trzyma reżim. Zawodnicy nastawieni opozycyjnie do Asada, którzy opuścili kraj, od lat nie mogą występować w żadnym z zagranicznych klubów.

Część piłkarzy, którzy opuścili kraj, założyła więc własną drużynę: reprezentację Wolnej Syrii, na uchodźstwie. Początkowo zakotwiczyli w pobliskim Libanie. Michał Szadkowski pisał o nich w magazynie „Kopalnia”: „Ośmiu zawodników »drużyny rewolucjonistów« – jak lubią się nazywać – mieszka w kawalerce, za którą płacą 250 dolarów miesięcznie. Żeby mieć na życie, zorganizowali zbiórkę wśród najbogatszych Syryjczyków w Libanie. Uzbierali 10 tysięcy dolarów. Kupili piłki, buty, jedzenie, stać ich na wynajęcie boiska do treningów”.

Z czasem jechali dalej: część do Europy, część do Turcji. Dziś istnieją dwie reprezentacje Wolnej Syrii. Raczej symbole niż drużyny. Trzech zawodników, którzy w nich grali, wróciło w międzyczasie do kraju, dziś występują w oficjalnej reprezentacji.

A wracając do mundialu: jesienią 2016 r. eliminacje weszły w decydującą fazę. Grupa Syrii była mocna. Iran i Korea Południowa wydawały się poza zasięgiem, prędzej już Uzbekistan, Chiny i Katar. Tymczasem reprezentacja była bezdomna: z powodów bezpieczeństwa FIFA zabroniła jej rozgrywać spotkań u siebie. Podczas drugiej rundy gościł ją Oman, ale co dalej? Długo nikt nie chciał przyjąć Syryjczyków. Wreszcie, tuż przed pierwszym spotkaniem w grupie, jesienią 2016 r., zgodę wyraziła Malezja...

Mocne zasady FIFA

Kilka miesięcy po wybuchu rewolucji na stronie internetowej FIFA ukazał się wywiad z wysoko postawionym jej działaczem Thierrym Regenassem. Rozmowa nosiła tytuł „Mamy mocne zasady” i dotyczyła przypadków zawieszania państw w prawach członka FIFA za łamanie zakazu ingerowania polityków w piłkę nożną. Regenass mówił: „Z polityczną ingerencją mamy do czynienia, gdy rząd próbuje przejąć bezpośrednią kontrolę [nad piłką]”.

Na pytanie, jak często za naruszenie tego przepisu krajowe federacje zostają zawieszone, odpowiedział: „Mamy co roku pomiędzy czterema a dziesięcioma takimi »kazusami«”. Dodawał: „Najczęstszym przypadkiem politycznej ingerencji jest sytuacja, gdy w opinii rządu władze krajowego związku piłkarskiego nie wykonują dobrze swojej pracy i decyduje się on podjąć kroki. Często ma to związek ze zbyt dużą liczbą przegranych ich reprezentacji, wówczas decydują, że należy dokonać zmian i chcą postawić na czele federacji inną osobę”.

Zapytajmy teraz: czy Asad ingeruje w futbol?

Po pierwsze: reżim kusi piłkarzy zarobkami (dlatego wielu sportowców jest wiernych Damaszkowi). Gdy zaś nie chcą grać według jego reguł, karze ich. Jak? Anas Ammo: – Bliscy kilku piłkarzy występujących w reprezentacji są w areszcie, niektórzy od kilku lat. Zatrzymywanie krewnych ma wywrzeć presję na zawodników.

Po drugie: stadiony. Wiele obiektów, w tym największe, przejął reżim. Najpierw wykorzystywał je jako więzienia, później bazy wojskowe. Stadiony bywały składami amunicji albo miejscem, z którego prowadzono ostrzał.

Po trzecie: piłkarze i inni sportowcy są zmuszani do udziału w proasadowskich marszach. Ammo: – Od zarania reżimu nazwisko Asada towarzyszy futbolowi na każdym kroku. Na stadionach są jego portrety, rozgrywki są nazywane na jego cześć. Gdy ktoś wygrywa krajowe lub międzynarodowe nagrody, musi wszem i wobec ogłosić: „Dedykuję tę nagrodę prezydentowi”. Jesteśmy kolejną Koreą Północną.

Wygląda na to, że Damaszek ma na sumieniu więcej niż kraje, które były już karane np. za odwołanie władz miejscowego związku piłkarskiego. Jak więc reagowała FIFA, która otrzymywała w tej sprawie stosowne raporty? Otóż – nie reagowała. Syria nie jest zawieszona. Dlaczego? Pytam o to Steve’a Fainaru ze stacji ESPN, który badał tę sprawę. Mówi: – FIFA jest w trudnym położeniu. W przyszłym roku Rosja, sojusznik Damaszku, będzie gospodarzem mundialu. Podejmując kroki wymierzone w Syrię, FIFA znalazłaby się w środku wojny, globalnego bałaganu.

Historyczny gol

Jest 5 września 2017 r. Tego dnia, równolegle, Iran gra z Syrią, a Uzbekistan z Koreą Południową. Iran już wcześniej zapewnił sobie awans do mundialu, pozostała trójka wciąż walczy. Drugie miejsce w grupie daje awans bezpośredni, trzecie grę w barażach, czwarte oznacza odpadnięcie z turnieju.

Po nieprzespanych nocach i kilku latach nieobecności, kapitan drużyny Firas al-Khatib wrócił i tego dnia występuje w „drużynie Asada”. Na lotnisku witały go tłumy. Mediom mówił, że najważniejszy jest dla niego futbol. Co miał powiedzieć? W kraju zostawił bliskich. Władze zadbały, by nie mogli dołączyć do niego za granicą.

Po kwadransie gry wyniki na obu boiskach dają Syrii drugie miejsce i awans. Po trzech kwadransach Syria jest trzecia i czekają ją baraże. Po czterech kwadransach Syria jest czwarta, odpada. Mija 90 minut, drugie spotkanie kończy się bezbramkowym remisem. Syria musi strzelić wyrównującą bramkę na 2:2. Strzela: w 93. minucie pada historyczny gol.

Teraz „drużynę Asada” czekają baraże. Przeciwnikiem będzie Australia. W październiku zawalczy o pierwszy w historii awans na mistrzostwa świata.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz zajmujący się Europą Wschodnią, redaktor dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”. Autor książki „Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium”, Czarne 2018.  Za wydany w 2020 r. reportaż „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” otrzymał podwójną… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2017