Tak nie było

Mel Gibson wierzy, że jego pełen przemocy film jest właściwym i wiernym przedstawieniem ukrzyżowania Jezusa. Mówi nawet, że Pasja została wyreżyserowana przez Ducha Świętego. Przed wykształconym odbiorcą pojawienie się tego dzieła stawia szereg fundamentalnych kwestii. Jako że śmierć Jezusa jest wydarzeniem historycznym, naszym pierwszym zadaniem jest zbadanie odpowiednich źródeł i określenie ich charakteru.

07.03.2004

Czyta się kilka minut

Monika Bellucci (Maria Magdalena) /
Monika Bellucci (Maria Magdalena) /

Zasadniczym źródłem historii Pasji jest Nowy Testament, który razem ze Starym Testamentem tworzy Pismo Święte. Stary i Nowy Testament stanowią matrycę cywilizacji żydowskiej, żydowskiego chrześcijaństwa w latach następujących bezpośrednio po okresie działalności Jezusa i wreszcie nie-żydowskiego (pierwotnie greckiego) chrześcijaństwa, które doprowadziło do powstania Kościoła takiego, jakim go znamy od drugiego stulecia po czasy współczesne. Wszyscy autorzy Starego i - z wyjątkiem Łukasza - również Nowego Testamentu są Żydami.

Biblia w duszach

---ramka 324894|lewo|1---Żydzi z I wieku po Chr. byli głęboko zanurzeni w kulturze religijnej. Dwaj ważni autorzy z tego okresu, filozof Filon z Aleksandrii (ok. 20 r. przed Chr. - 40 r. po Chr.) i historyk Józef Flawiusz (37 r. - 100 r. po Chr.) piszą, że ich żydowscy współcześni od dzieciństwa byli piśmienni. Już w I wieku istniał w Judei system edukacji ze szkołami przy synagogach. Żydowskie dzieci miały Biblię wyrytą w duszach; mogły ją recytować z pamięci łatwiej niż własne imiona.

Żydowska kultura, co warto przypomnieć, jest równie stara jak grecka i o wiele starsza od rzymskiej, dwóch innych głównych źródeł cywilizacji zachodniej. Abraham żył na tysiąc, a Mojżesz na pięćset lat przed założeniem Rzymu (753 r. przed Chr.). Grecy dali nam demokrację, filozofię, naukę, literaturę i sztukę; Rzymianie prawo, inżynierię wodno-lądową oraz rządy światowego imperium. Niewielki naród żydowski zrewolucjonizował świat, spoglądając na rzeczywistość przez pryzmat monoteistycznej religii. O czymkolwiek Żydzi pisali: prawie, zwyczajach, historii lub literaturze - a stworzyli nadzwyczaj bogatą literaturę - podchodzili do tego przede wszystkim z religijnego punktu widzenia. Zatem i Stary, i Nowy Testament należy czytać i rozumieć jako dzieła religijne. Kiedy ich autorzy mówią o historii narodu izraelskiego, Jezusa czy Kościoła chrześcijańskiego, kiedy opisują stworzenie świata lub wyznaczają zasady ludzkiego postępowania, ich ostatecznym celem jest niesienie idei religijnej. Jeśli nie weźmie się pod uwagę tego głównego zamysłu, a zatem jeśli nie zastąpi się zewnętrznego, dosłownego sensu ukrytą (i znacznie ważniejszą) historyczną prawdą, ryzykuje się wypaczenie, a nawet zafałszowanie prawdziwego przekazu biblijnego. Żydzi od dzieciństwa uczyli się interpretacji Biblii. W epoce Jezusa posiadali bogatą interpretację Pisma, potwierdzoną w rękopisach znad Morza Martwego, w Nowym Testamencie i literaturze rabinistycznej.

Oprócz fundamentalistów z południa Stanów Zjednoczonych nikogo już dzisiaj nie martwi zawarty w Księdze Rodzaju opis stworzenia świata w sześć dni. Liczy się zamysł autora, który chciał oznajmić, że wszystkie stworzenia żyjące i nieożywione są dziełem Boga. Nawet w Ewangeliach znajdziemy dwa zasadniczo różne opisy narodzin Jezusa. Św. Łukasz mówi o podróży Marii i Józefa z Nazaretu do Betlejem, o czterdzieści dni późniejszej wyprawie do Jerozolimy i ofiarowaniu w świątyni, a wreszcie o powrocie do Nazaretu. Opowieść św. Mateusza zaczyna się w Betlejem, skąd Święta Rodzina ucieka do Egiptu, by w końcu znaleźć się, jak u Łukasza, w Nazarecie, w Galilei. Te szczegóły nie mają znaczenia, o ile jasne jest, że celem obu autorów było stwierdzenie, że Jezus urodził się w Betlejem, mieście Króla Dawida, z którego miał przyjść Mesjasz, syn Dawidowy.

Historia egzekucji

Pasję Jezusa można postrzegać na trzy sposoby.

Zgodnie z teologią chrześcijańską Syn Boży złożył życie w ofierze dla odkupienia grzechów ludzkości. Każdy człowiek powinien czuć się osobiście odpowiedzialny za śmierć Jezusa na krzyżu, bez szukania winowajców sprzed dwóch tysiącleci.

Obok mamy literalne odczytanie opowieści ewangelicznej. Napotykamy w niej na Żydów, z najwyższym kapłanem na czele, którzy pragną śmierci Chrystusa i wpływają na słabego Piłata, by zastosował się do ich planu. To prymitywne rozumienie Ewangelii zmieniło się w ciągu stuleci w karykaturalną i godną ubolewania doktrynę o bogobójstwie, według której naród żydowski zabił Boga. Sobór Watykański II kategorycznie potępił i odrzucił tę diaboliczną doktrynę.

Celem trzeciej metody jest odkrycie prawdziwej historii Pasji, prześwitującej spod tekstu Nowego Testamentu. Trzeba w tym celu określić szersze tło historyczne, zamiar narratorów, tożsamość czytelników, do których się zwracali, i umiejętnie zinterpretować tekst.

Aby zrozumieć ukrzyżowanie Jezusa, musimy najpierw wziąć pod uwagę historyczny kontekst, który tworzy ramy dla tego wydarzenia oraz szczególne cechy gatunku literackiego, jakim są Ewangelie. Według ewangelistów w procesie i egzekucji Jezusa brały udział dwa różne ośrodki władzy: żydowski i rzymski. Jak wyglądały relacje między nimi? Na przestrzeni lat poprzedzających życie Jezusa okoliczności się zmieniały.

Podczas panowania Heroda I Wielkiego (37-4 r. przed Chr.) Judea była wolna od rzymskich ingerencji; wymiarem sprawiedliwości kierowali król i sądy żydowskie. Po śmierci Heroda sytuacja nie zmieniała się przez dziesięć lat. W 6 r. po Chr. Rzym zdecydował się zdymisjonować syna Heroda, Archelaosa, i sprawować bezpośrednie rządy w Judei przez swych namiestników. Od tego czasu aż do 41 r. władzę świecką, łącznie z prawem do skazywania na śmierć przestępców politycznych, zamiast trybunału króla sprawował przedstawiciel cezara: prefekt lub namiestnik Judei. W Galilei za życia Jezusa Rzymianie nie dokonali podobnego przejęcia władzy; Herod Antypas, jeden z synów Heroda Wielkiego, mógł rządzić tak długo, jak długo płacił Rzymowi podatki i zapobiegał buntom.

Rzymianie rządzili swoimi prowincjami z wielkim doświadczeniem i zręcznością. Dopóki podporządkowane narody były pokojowo nastawione i płaciły podatki, bez przeszkód mogły się cieszyć dobrodziejstwami płynącymi z bycia częścią światowego imperium. Żydom przyznano szczególne korzyści, np. w czasach Jezusa gwarantowano im wolność religijną.

W Judei i Galilei istniały dwa rodzaje sądów. Sprawy polityczne były rozpatrywane przez władze świeckie: rzymskiego namiestnika w Judei i Heroda Antypasa w Galilei. Sądy żydowskie - z jerozolimskim Sanhedrynem na czele - zajmowały się przestępstwami na tle religijnym zgodnie z przepisami prawnymi zawartymi w Biblii, co pewien czas aktualizowanymi. Niektóre z tych przestępstw, jak idolatria czy bluźnierstwo przeciw imieniu Boga, pociągały za sobą zgodnie z prawem Mojżeszowym karę śmierci. Rozpatrywanie spraw zagrożonych karą główną było przywilejem Sanhedrynu, składającego się z 70 sędziów (arcykapłani i eksperci świeccy), pod przewodnictwem najwyższego kapłana. Oskarżony nie mógł być skazany na śmierć, jeśli nie udowodniono mu winy w oparciu o zeznania dwóch lub trzech świadków. Ci zaś byli przesłuchiwani przez sąd oddzielnie, bez udziału innych osób mogących usłyszeć ich zeznania. Tylko gdy wersje świadków zgadzały się w najmniejszych szczegółach, sędziowie mogli wydać wyrok śmierci.

Istniały cztery sposoby egzekucji: ukamienowanie, powieszenie, ścięcie i spalenie. W czasach przed narodzeniem Jezusa Żydzi sporadycznie praktykowali też ukrzyżowanie. Na początku I w. przed Chr. machabejski król-kapłan Judei, Aleksander Janneusz, ukrzyżował 800 faryzeuszy (tłumiąc ich powstanie), a rękopisy znad Morza Martwego wspominają również o ukrzyżowaniu jako karze za zdradę. Ale od czasów Heroda Wielkiego Żydzi już go nie stosowali. W I w. po Chr. było ono wyłącznie karą rzymską. Ta makabryczna kara była stosowana tylko w przypadku niewolników i spiskowców.

Skazanie Jezusa na ukrzyżowanie przez rzymskiego namiestnika Piłata jest niepodważalnym faktem. Potwierdzają go nie tylko Ewangelie, ale również dzieła słynnego rzymskiego historyka Tacyta i żydowskiego historyka z I w. Józefa Flawiusza. Od śmierci Heroda I Wielkiego (4 r. przed Chr.) do upadku Jerozolimy (70 r. po Chr.), ukrzyżowanie było w Judei powszechnie stosowaną karą. Po stłumieniu rebelii, która wybuchła po śmierci Heroda, Warus, rzymski zarządca Syrii, za jednym razem ukrzyżował w rejonie Jerozolimy dwa tysiące żydowskich buntowników. Najbardziej przerażające wypadki miały miejsce podczas oblężenia Jerozolimy (67-70 r. po Chr.), kiedy Rzymianie chłostali i krzyżowali codziennie nawet 500 schwytanych Żydów. Przekazy mówią, że w Jerozolimie brakowało miejsca na krzyże i krzyży dla ofiar. Okrutni legioniści z upodobaniem bili i torturowali więźniów przed ukrzyżowaniem. W 1968 r. w Jerozolimie odkryto kości Żyda o imieniu Jehohanan, ukrzyżowanego w I wieku. Gwóźdź ciągle przebijał kości pięty, a golenie były połamane. Tragiczna historia egzekucji Jezusa nie była zatem ani pierwszą, ani ostatnią w historii Żydów z I wieku.

Przestali być Żydami

Po tych przydługich uwagach wstępnych możemy porównać poszczególne Ewangelie. Większość krytyków tekstu biblijnego datuje ich powstanie na okres między 70 a 110 r. po Chr., a zatem wszystkie zostały napisane po zdobyciu Jerozolimy przez Rzymian w 70 r. Adresatami Ewangelii w tym czasie byli głównie nie-żydowscy wyznawcy Jezusa w Egipcie, Syrii, Azji Mniejszej, Grecji i Italii. Na ogół nie byli przyjaźni Żydom. W latach, które nastąpiły po długiej, kosztownej i krwawej żydowskiej rewolcie przeciwko Rzymowi, w Imperium przeważały nastroje antyżydowskie. Ta antypatia oczywiście wpłynęła na sposób, w jaki przedstawiano życie i śmierć Jezusa. Gdyby ewangeliści twierdzili, że Odkupiciel był Żydem, którego za podburzanie ukrzyżował rzymski namiestnik Judei - czyli że to Rzym jest winny śmierci Jezusa - wówczas wszyscy konwertyci na chrześcijaństwo staliby się politycznie podejrzani. Rzeczywiście, rzymscy pisarze Tacyt i Pliniusz Młodszy charakteryzują chrześcijan za czasów cezarów Nerona (54-68 po Chr.) i Trajana (98-117 po Chr.) jako członków niebezpiecznej sekty, których uważa się za przestępców.

Biorąc pod uwagę ten bardzo szczególny kontekst drugiej połowy I stulecia i pierwszych lat II wieku, trudno się dziwić, że poza Palestyną o żydowskości Jezusa i jego uczniów starano się raczej nie mówić. Wyznawców Jezusa wyraźnie odróżnia się od Żydów; wszyscy Żydzi są opisywani jako wrogowie chrześcijan; chrześcijan, którzy już nie są Żydami. To Żydom jako takim, a nie niektórym Żydom, np. arcykapłanom, Ewangelie, zwłaszcza Mateuszowa, zarzucają śmierć Jezusa.

Innymi słowy, antyżydowskie akcenty są historycznie uwarunkowane. W czasach Jezusa i pierwotnego Kościoła żydowskiego w Palestynie - powiedzmy, między 30 a 70 r. - jedna żydowska grupa (członkowie stronnictwa Jezusa) wdała się w wewnętrzną awanturę rodzinną z innymi żydowskimi stronnictwami religijnymi (arcykapłanami, faryzeuszami, saduceuszami itp.). Jednak po 70 r., gdy większość wyznawców Jezusa nie znajdowała się już w Palestynie, nawet założyciele Kościoła niejako “przestali" być Żydami, zaś Żydów z definicji postrzegano jako wrogów i prześladowców chrześcijan.

Zilustrujmy te wnioski przykładem. W 65 r. przed Chr. pewien żydowski święty mąż o imieniu Choni, znany ze zdolności do czynienia cudów, został poproszony przez zwolenników najwyższego kapłana Jana Hyrkana II o nałożenie klątwy na ich przeciwników - najwyższego kapłana Arystobulosa II i jego ludzi. Choni odmówił. Zaraz potem Żydzi, którzy zwrócili się do niego z prośbą, ukamienowali go. Wyobraźmy sobie, że w wiele lat później jakaś nie-żydowska społeczność religijna zdecydowałaby się uznać Choniego za duchowego mistrza. Jej przedstawiciele opisywaliby wówczas, jak nikczemni Żydzi zamordowali naszego świętego męczennika i Nauczyciela, który, z powodu nowych okoliczności, utraciłby już pierwotną żydowską tożsamość.

Zatem, czy można uznać Nowy Testament za źródło antysemityzmu? Odpowiedź jest złożona. Zawarte w nim opowieści o Jezusie nie były pierwotnie postrzegane jako antyżydowskie: opisywały raczej rodzinną kłótnię między różnymi żydowskimi grupami. Ale w nie-żydowskim otoczeniu były podatne na antyżydowskie interpretacje. Antysemityzm znajdziemy nie w tekście Nowego Testamentu, ale w oczach i umysłach jego niektórych czytelników.

Obok tej wrogości wobec Żydów odkrywamy, że ewangeliści czynili wyraźne starania, by oczyścić Poncjusza Piłata, a wraz z nim całe Imperium, z zarzutu jakiegokolwiek rozmyślnego współudziału w zbrodni na Jezusie - niemal zaprzeczając, że w końcu to rzymski namiestnik Judei zarządził egzekucję Jezusa na rzymskim krzyżu.

O Piłacie wiadomo wiele. W 1961 r. w Cezarei, nadmorskiej siedzibie namiestnika, znaleziono łaciński napis z jego imieniem i tytułem. Uwieczniony w Nowym Testamencie portret niezdecydowanego słabeusza, nękanego przez wyrzuty sumienia, ale w końcu ulegającego krwiożerczemu żydowskiemu motłochowi, kłóci się z tym, co czytamy o prawdziwym Piłacie. Jak wszyscy jego poprzednicy i następcy na stanowisku namiestnika Judei, był wszechwładnym zwierzchnikiem żydowskiego najwyższego kapłana. W każdej chwili mógł go usunąć i dowolnie wyznaczyć kolejnego. Historycznym nonsensem jest wyobrażanie sobie, że najwyższy kapłan Kajfasz zmusił Piłata do ukrzyżowania Jezusa. Co więcej, wszystkie źródła z I w., poza Ewangeliami, Filonem i Józefem Flawiuszem, przedstawiają Piłata jako postać okrutną, niewrażliwego tyrana winnego brania łapówek, odpowiedzialnego za liczne egzekucje przeprowadzane bez procesu, a także za masowe mordy Żydów i Samarytan. Gdy doniesiono na niego cesarzowi Tyberiuszowi, został osądzony, usunięty i wygnany. Piłat historyczny jest daleki od Piłata znanego z Ewangelii czy kryptochrześcijanina Piłata u Tertuliana, a co dopiero od kanonizowanego przez Koptów św. Piłata.

Pomyłka sądowa

Analiza procesu Jezusa stanowi najbardziej delikatny etap naszych rozważań. Problem jest niezwykle złożony i niejasny. Aż do tego punktu historia Jezusa jest stosunkowo prosta. Rozpoczął publiczną działalność w Galilei po uwięzieniu Jana Chrzciciela. Uważano go za wyjątkowego, magnetyzującego, charyzmatycznego nauczyciela, uzdrowiciela i egzorcystę, który głosił rychłe nadejście ery mesjańskiej i Królestwa Bożego. Zwracał się tylko do Żydów, “owiec, które poginęły z domu Izraela", zakazując apostołom i uczniom nauczania pogan i Samarytan. To obraz jakże odmienny od tego, który wziął górę pół wieku później, kiedy Ewangelię głoszono niemal wyłącznie nie-Żydom.

Mimo konfliktu z małostkowymi przywódcami lokalnych synagog Jezus miał wielu zwolenników. Gromadziły się wokół niego tłumy, ludzie przynosili swych chorych krewnych, by uleczył ich “prorok Jezus z Nazaretu w Galilei". Ewangelie Mateusza, Marka i Łukasza, które przedstawiają wcześniejszą i historycznie bardziej wiarygodną wersję życia Jezusa, umieszczają jego działalność publiczną w obrębie jednego roku kalendarzowego - w jego trakcie ma miejsce tylko jedna Pascha - i odnotowują tylko jedną wizytę w Jerozolimie.

Tam, w ciągu zaledwie kilku dni, wszystko poszło nie tak. Żarliwy i zapalczywy galilejski prorok zastał na dziedzińcu świątyni hałaśliwie zachowujących się kupców. Oburzony, przewrócił stoły i kramy zmieniających pieniądze i sprzedających zwierzęta ofiarne. Wywołał zamieszanie, co było czynem ryzykownym. On sam nie był rewolucjonistą, ale żył w rewolucyjnych czasach. W trakcie Paschy, żydowskiego święta wyzwolenia, mnóstwo pielgrzymów przybywało - tak jak dziś muzułmanie w hadż do Mekki - do Jerozolimy i do jej świątyni. Wielu z nich wierzyło, że Pascha to ten czas, w którym pewnego dnia pojawi się obiecany Mesjasz. Wzbudzanie zamieszania w świątyni podczas święta było w oczach stróżów prawa i porządku czynem niezwykle głupim i niebezpiecznym.

Wydarzenie to poróżniło Jezusa z arcykapłanami i strażnikami świątyni. Aresztowano go i przywiedziono przed oblicze najwyższych duchownych. Rozpoczął się dramat, który zmienił się w jedną z największych w dziejach pomyłek sądowych.

Bardzo trudno złożyć w całość różne relacje na temat sądu nad Jezusem, ponieważ opisy zawarte w czterech Ewangeliach znacznie się różnią. Po pierwsze, ewangeliści różnią się co do daty. U Mateusza, Marka i Łukasza aresztowanie, sąd i egzekucja Jezusa mają miejsce po uczcie paschalnej z nocy 15 dnia żydowskiego miesiąca nisan - czyli już w trakcie święta, które rozpoczęło się poprzedniego wieczora. Tymczasem, zgodnie ze wszystkim, co wiemy o starożytnym żydowskim prawie religijnym, w czasie święta żaden sąd nie mógł się zebrać, a co dopiero uchwalić wyrok śmierci. Z pomocą przychodzi Ewangelia Jana, antydatując wydarzenia o 24 godziny na 14 dzień nisan - wszystko zatem dzieje się na dzień przed Paschą.

Opisy procesu także się różnią. U Jana nie ma go w ogóle, jest tylko przesłuchanie Jezusa przez Annasza, byłego najwyższego arcykapłana. Ówczesny najwyższy kapłan Kajfasz jedynie wysyła Jezusa do Piłata. U Łukasza rankiem dnia świątecznego odbywa się przesłuchanie przed Wysoką Radą, a zaraz potem Jezus zostaje oddany Rzymianom. Marek i Mateusz mówią najpierw o wieczornym, a potem o porannym zebraniu sądu, na którym po prostu przekazano sprawę namiestnikowi Judei.

Aby rozważyć wszystkie szczegóły, trzeba by książki (napisano ich zresztą wiele; patrz np. “On the Trial of Jesus" Paula Wintera czy “Der Prozess Jesu" Josefa Blinzlera). Skupię się tylko na sprawach podstawowych. Z punktu widzenia władz Jezus był fałszywym prorokiem, który głosił nadejście Królestwa Bożego. Miał wyznawców. On i jego ludzie byli Galilejczykami, a Galilea była gniazdem antyrzymskiej agitacji. Kilku jego uczniów uchodziło za spiskowców, jak Szymon Zelota i może nawet Judasz Iskariota, jeśli Iskariota pochodzi od łacińskiego Sicarius, co oznacza nożownika-mordercę. Tak więc Jezus był potencjalnym wichrzycielem, z którym coś trzeba było zrobić, by uniknąć zamieszek, które mogłyby sprowokować potężny odwet Rzymian.

Postawiono go przed sądem. Zgodnie z prawem biblijnym wezwano świadków, ale członkowie Sanhedrynu nie przyjęli ich zeznań. W końcu najwyższy kapłan Kajfasz (Marek, Mateusz) lub arcykapłani (Łukasz) zadali Jezusowi pytanie, czy uważa się za Mesjasza, Syna Bożego, i za potwierdzenie lub zasugerowanie, że tak, uznali go winnym bluźnierstwa i skazali na śmierć.

Stajemy tu wobec zasadniczej trudności. Zgodnie z wszelkim znanym prawem żydowskim (biblijnym czy postbiblijnym), aby ktoś został uznany winnym bluźnierstwa, musiał okazać brak szacunku wobec uświęconego imienia Boga bądź utrzymywać, że jest Bogiem lub równym Bogu. Nazywanie siebie Mesjaszem czy Synem Bożym nie czyniło go jeszcze bluźniercą. Mesjasz, Syn Dawida, był spodziewanym ostatnim królem żydowskim. Zaś samo wyrażenie “Syn Boży" miało różne znaczenia: od zwyczajnego Żyda, przez szczególnie świętego człowieka, po Mesjasza.

Co więcej: jeśli Kajfasz popełnił błąd prawniczy i rzeczywiście myślał, że Jezus zbluźnił, powinien go skazać na śmierć przez ukamienowanie, co było żydowską karą śmierci za przestępstwo religijne. A jednak nigdzie nie wspomina się o ukamienowaniu. Dzieje się za to coś całkowicie zdumiewającego. Po ogłoszeniu Jezusa winnym bluźnierstwa i skazaniu go na śmierć w czasie wieczornej sesji, następnego ranka Kajfasz i sąd zmieniają front. Porzucają zarzut religijny, mówiący o bluźnierstwie Jezusa, zastępując go politycznym: podejrzany to wrogi Rzymowi agitator. Taką wersję przedstawiają Poncjuszowi Piłatowi. Rzymską karą za wichrzycielstwo było ukrzyżowanie i Jezus, jak tysiące żydowskich spiskowców, umiera na krzyżu. Najtragiczniejsze w tym wszystkim, że nie jest on związany z żadnym rewolucyjnym ruchem wymierzonym przeciw Rzymowi.

Wina Piłata

Jest jeszcze drugi problem, z którym musimy się zmierzyć. Dlaczego Kajfasz zdecydował się przekazać Jezusa Piłatowi? Mateusz, Marek i Łukasz pomijają to pytanie. W opowieści Jana delegacja Żydów instruuje Piłata co do rzymskiego prawa, które, jak twierdzą, zakazuje żydowskiemu sądowi wydawania wyroków śmierci. Czy o to rzeczywiście chodziło? Istnieją dowody, które sugerują, że prawo skazywania przestępcy na śmierć było wyłącznym przywilejem rzymskiego namiestnika Judei. Ale inne argumenty, moim zdaniem bardziej przekonujące, sugerują coś przeciwnego.

Wydaje się, że istniały okoliczności, w których Żydzi sami mogli nakładać karę śmierci za wykroczenia religijne, bez koniecznej zgody Rzymu. Filon z Aleksandrii podaje, że za wejście do Świętego Świętych - najdalszej części świątyni - nie tylko nie-Żyda, ale nawet kapłana karano natychmiastową śmiercią, bez odwołania. Józef Flawiusz i inskrypcja, która znajdowała się na jednej z bram świątyni, mówią, że każdy nie-Żyd, nawet obywatel rzymski, ryzykuje życie, jeśli zostanie ujęty wewnątrz sanktuarium. W takich przypadkach zgoda namiestnika nie była potrzebna. Niechęć św. Pawła do stawienia się przed żydowskim sądem najwyższym w Jerozolimie także wydaje się być motywowana obawą, że uznanie go winnym może kosztować życie. Wykorzystał więc swoje rzymskie obywatelstwo i poprosił o przekazanie sprawy trybunałowi cezara.

Z powyższego można wyciągnąć istotny wniosek. Jako oficjalni reprezentanci Żydów w Judei, Kajfasz i jego rada byli zobowiązani do zachowywania prawa i ładu w niespokojnym kraju i jeszcze bardziej burzliwej Jerozolimie. Niemniej decyzja najwyższego kapłana o przekazaniu sprawy do Poncjusza Piłata nie odzwierciedlała jego prawnej “niezdolności" do stracenia Jezusa, ale raczej niechęć do czynienia tego. Jezusem trzeba się było zająć, by chronić naród, ale zamiast posłużyć się brutalnymi metodami, Kajfasz wolał zrzucić odpowiedzialność na innych. Jest on winny przekazania podejrzanego rzymskiemu namiestnikowi, ale to nie on jest głównym winowajcą. Odpowiedzialnym za ukrzyżowanie Jezusa jest Piłat i ostatecznie Imperium Rzymskie, którego był przedstawicielem.

Nie jest to czysta spekulacja. W 62 r., ok. trzydzieści lat po ukrzyżowaniu Chrystusa, kolejny Jezus, syn Ananiasza, został postawiony przed żydowskim sądem najwyższym w Jerozolimie. Podczas obchodów Święta Namiotów miał prowokować zamieszki głosząc, że nad świątynią wisi nieszczęście. Sędziowie najpierw próbowali uciszyć go biczowaniem. To nic nie dało. Ten fakt nieco ich zmartwił - zastanawiali się, czy może być Bożym prorokiem - i by wymigać się od odpowiedzialności, wybrali przekazanie go namiestnikowi. Albinus przed przesłuchaniem wymierzył mu jeszcze dotkliwszą chłostę. Ta historia ma jednak szczęśliwsze zakończenie niż przypadek Jezusa z Nazaretu. Ponieważ Jezus, syn Ananiasza, nie miał wyznawców i wydawał się politycznie niegroźny, namiestnik stwierdził, że jest wariatem i puścił go wolno.

Widziane w swoim prawdziwym historycznym kontekście przekazy dotyczące procesu i ukrzyżowania Jezusa stają się jeszcze bardziej znaczące pod względem religijnym i bliższe wszystkim czytelnikom Ewangelii. Miejmy nadzieję, że oczyszczone z trucizny antyjudaizmu, który przez tak wiele stuleci wiązał się z uproszczoną lekturą Nowego Testamentu, światłe podejście do tematu stworzy ducha pojednania i zrozumienia.

Celuloidowy brutalizm

Jak opis Pasji autorstwa Mela Gibsona ma się do historii obecnej pod tekstem Ewangelii?

Filmowy Jezus jest bardzo szlachetny, kochający i miłosierny. Robi wrażenie. Jego żydowskość nie jest ani negowana, ani potwierdzona. Maryja i Maria Magdalena to kobiety głęboko współczujące i tragiczne, które, w przeciwieństwie do Ewangelii, są tu obecne niemal w każdej scenie od chwili sądu do ukrzyżowania. Poncjusz Piłat jest - nawet w większym stopniu niż w Ewangeliach - człowiekiem pełnym dobrych chęci, ale tchórzliwym, bojącym się Kajfasza, który (jak mówi Piłat do swojej żony w fikcyjnym dialogu) może rozpocząć powstanie. Historycznie jest to kompletny nonsens.

Prawie wszyscy rzymscy żołnierze to sadystyczne bestie, które dokonują barbarzyńskich czynów czerpiąc z tego wyraźną przyjemność. Podczas przesłuchania Jezusa przez Kajfasza i Sanhedryn dwóch sędziów protestuje, ale inni, zwłaszcza arcykapłani, są przepełnieni nienawiścią; upokarzanie Jezusa sprawia im widoczną radość. W filmie są sceny - nie oparte na Nowym Testamencie - żydowskiej przemocy wobec Jezusa, z których najgorsze mają miejsce w czasie procesu. Sędziowie nie robią nic, by tę przemoc powstrzymać. Jest to sprzeczne z relacją Ewangelii, w których sąd postępuje zgodnie z literą prawa i odrzuca zeznania świadków, ponieważ nie zgadzają się one w pełni ze sobą.

W interesie udawanego realizmu aktorzy Gibsona mówią po aramejsku i po łacinie. Jednak używanie nieznanych wcześniej nikomu z obsady języków pomniejsza wartość artystyczną filmu i dostarcza chwil rozrywki tym nielicznym widzom, którzy mają o nich pewne pojęcie. Aramejski brzmi pokracznie i miesza się z hebrajskim. Bóg kilkakrotnie przyzywany jest po hebrajsku - “Adonai", choć powinno się do niego zwracać raczej aramejskim “Mare". Trudno się dziwić, że Piłat i jego żona rozmawiają po łacinie, ale widzimy też Jezusa płynnie odpowiadającego namiestnikowi w tym języku. W przypadku nieokrzesanych rzymskich żołnierzy, z których większość stanowili prawdopodobnie aramejsko- i greckojęzyczni rekruci z Syrii, posługiwanie się łaciną z włosko-kościelną wymową zakrawa na żart. Greka, język powszechny we wschodniej części Imperium, jest w “Pasji" zupełnie ignorowana.

Przy okazji filmu wiele mówiło się o słynnej klątwie “Krew Jego na nas i na dzieci nasze" (Mt 27,25) - cytacie, który stanowi jedno z głównych źródeł chrześcijańskiego antyjudaizmu. Podobno Gibson miał się zgodzić na wycięcie tego fragmentu. W rzeczywistości on nadal tam jest: filmowy tłum wykrzykuje straszne słowa po aramejsku. Usunięto jedynie angielskie (zapewne także polskie) napisy.

Mel Gibson twierdzi, że ani on, ani jego film nie są antysemickie. Problemem nie jest jednak postawa czy deklarowane intencje reżysera, ale fakt, że obraz na ekranie może inspirować lub umacniać antysemickie nastroje w tych odbiorcach, którzy mają do nich skłonność.

Ale najwięcej uwag krytycznych wobec “Pasji" wynika z jej pławienia się w nadmiernym, bezmyślnym okrucieństwie. Oczywiście, ukrzyżowanie nie jest do podziwiania. Cycero nazywał je crudelissimum teterrimumque supplicium, najokrutniejszą i najbardziej obrzydliwą formą egzekucji. Jednak w porównaniu z krzykliwym filmem Gibsona żałobni ewangeliści wyśpiewują historię cierpienia i śmierci Jezusa sotto voce.

Przedłużający się w nieskończoność seans krwawej przemocy wyrządza wielką krzywdę szlachetnemu tematowi. Gdy u Williama Szekspira Marek Antoniusz opisuje przesiąknięty krwią płaszcz zamordowanego Juliusza Cezara i ślady pozostawione w nim przez sztylety zabójców, jego słowa wstrząsają słuchaczem bardziej niż celuloidowy brutalizm “Pasji" Mela Gibsona.

Przełożył Mateusz Flak

---ramka 324895|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2004