Czas pielgrzymki, czas ofiarowania, czas codzienny

Za sprawą światowej epidemii pielgrzymka do Mekki odbywa się w bardzo okrojonej formie. Zamiast milionów, do najświętszego miejsca islamu wpuszczono ledwie kilka tysięcy pątników.
w cyklu STRONA ŚWIATA

01.08.2020

Czyta się kilka minut

Fot. Saudi Ministry of Media/Associated Press/East News /
Fot. Saudi Ministry of Media/Associated Press/East News /

Obok wyznania wiary: szahady, postu: ramadanu, jałmużny: zakatu i modlitwy: salatu, pielgrzymka do Mekki jest jednym z pięciu filarów wiary muzułmańskiej. Powinien ją choć raz w życiu odbyć każdy dorosły wierny, jeśli tylko pozwala mu na to zdrowie i jeśli go na to stać (chodzi nie tylko o wydatki na podróż, ale także zapewnienie dostatku rodzinie podczas jego nieobecności).

Hadżdż należy odbyć we właściwym czasie – w miesiącu pielgrzymki, zu al-hidżdża, dwunastym, ostatnim miesiącu kalendarza księżycowego. W pielgrzymkę do Mekki muzułmanie mogą się udać w każdej chwili, ale będzie to jedynie umrah, „mała pielgrzymka”, podczas gdy tylko ta odbyta we właściwym czasie liczy się jako hadżdż i jest spełnieniem nakazu wiary.

Celem pielgrzymki jest Mekka, będąca dla muzułmanów najświętszym miejscem na ziemi, związanym z życiem Proroka Mahometa, a także praojca Ibrahima (Abrahama). To właśnie on, według wyznawców islamu, wraz z synem Ismailem (Izmaelem) odbudował w Mekce świątynię, Kaabę, wzniesioną jeszcze przez Adama i zniszczoną podczas potopu. Kaaba została zbudowana w miejscu, gdzie upadł na ziemię Czarny Kamień (Hadżar) – najświętsza relikwia islamu i symbol przymierza między Bogiem a ludźmi. Hadżar wmurowany jest we wschodni narożnik okrytej czarną tkaniną Kaaby, którą Prorok Mahomet uczynił miejscem kultu Allaha.

Przybywający z pielgrzymką wierni (tylko wyznawcy islamu, innowiercy nie są do Mekki wpuszczani), odziani w białe, pątnicze szaty, przez pięć dni modlą się w wzniesionym wokół Kaaby meczecie al-Haram, odprawiają obrzędy i odwiedzają miejsca święte i symboliczne dla islamu – dolinę Minę, górę Arafat, święte źródło Zamzam.

Zasługi u Najwyższego

Zwykle z pielgrzymką do Mekki przybywa kilka milionów muzułmanów. W tym roku, z powodu pandemii wirusa Covid-19, która dotknęła już prawie 20 milionów ludzi, unieruchomiła świat i gospodarkę, do Mekki wpuszczono tylko 10 tysięcy pątników. Początkowo saudyjskie władze, będące oficjalnymi strażnikami najświętszych miejsc islamu, chciały ograniczyć dostęp do Mekki i Medyny jedynie dla tysiąca pielgrzymów. Ostatecznie zgodziły się, by przybyli w większej liczbie.

Na pielgrzymkę zezwolono jednak wyłącznie muzułmanom mieszkającym na stałe w Arabii Saudyjskiej. Władze królestwa postanowiły około czwartą część przepustek przydzielić rdzennym Saudyjczykom, a pozostałe rozdzielić między cudzoziemców, stanowiących jedną trzecią około 30-milionowej ludności kraju. Ostatecznie zdecydowano przyznać całą saudyjską kwotę pielgrzymkową miejscowym pracownikom służby zdrowia w nagrodę za wysiłek i poświęcenie, jakie włożyli w walkę z epidemią (z ponad ćwierć milionem chorych i prawie 3 tysiącami zmarłych, Arabia Saudyjska jest obok Iranu krajem najbardziej dotkniętym przez epidemię na całym Bliskim Wschodzie).

Obawiając się rozwoju epidemii i jej fatalnych skutków dla przeżywającej kłopoty i uzależnionej od petrodolarów gospodarki kraju (unieruchomienie światowej gospodarki spowodowało zmniejszenie popytu na ropę naftową i obniżyło jej i tak już spadające ceny), saudyjskie władze zastanawiały się nawet czy hadżdżu w ogóle w tym roku nie zakazać, tak jak zabroniły „małej pielgrzymki”.

Ostatecznie Saudowie postanowili wpuścić pielgrzymów do Mekki. Przelękli się oburzenia i potępienia, jakie mogłoby na nich spaść, gdyby jako strażnicy najświętszych miejsc islamu uniemożliwili wiernym spełnienie jednego z najważniejszych przykazań wiary. Uczeni ulemowie poparli decyzję Saudów, powołując się na odpowiednie sury Koranu i hadisy, uczynki i słowa Proroka Mahometa: „Jeśli w mieście wybuchła zaraza” – miał powiedzieć Prorok – „nikomu nie wolno do niego jechać, ani nikomu je opuścić”. Ulemowie pocieszali też tych wiernych, którzy musieli odwołać pielgrzymkę, choć ponieśli już na nią wydatki, że choć nie „zalicza” to hadżdżu, to już za samą dobrą intencję będą mieli zasługę u Najwyższego.

Nieliczni szczęściarze, których wpuszczono w tym tygodniu do Mekki (hadżdż zaczął się w nocy z wtorku na środę) odbywają pielgrzymkę, która różni się od wszystkich dotychczasowych. W przeszłości zdarzało się, że hadżdż był odwoływany. W X wieku, gdy Mekka została najechana, zniszczona i splądrowana przez ismailickich karmatów, „bolszewików” islamu z dzisiejszego Bahrajnu, pielgrzymki nie odbywały się przez dwa dziesięciolecia.

W XIX i XX wieku hadżdż wiele razy zawieszano z powodu epidemii cholery, a w XXI wieku nie wpuszczono do Mekki pielgrzymów z zachodniej Afryki, gdy wybuchła tam epidemia eboli. Pielgrzymkę komplikowały też wydarzenia polityczne – wojna irańsko-iracka z lat 80., w której Arabia Saudyjska wspierała Irak, czy konflikt między Saudyjczykami i Irańczykami zapoczątkowany rewolucją ajatollahów w Teheranie w 1979 r. Tegorocznej pielgrzymce towarzyszą natomiast niespotykane wcześniej epidemiologiczne rygory.

Bransoletki, parasolki i kamienie

Saudyjskie władze zdecydowały, że w tym roku w hadżdżu będą mogły wziąć udział wyłącznie osoby w wieku od dwudziestego do 50 r.ż., a wysyłając przez internet prośbę o przepustkę do Mekki muszą załączyć do niej oficjalne świadectwo urodzenia oraz aktualne świadectwo zdrowia, potwierdzające, że nie tylko nie są zarażone wirusem, ale w ogóle nie cierpią na żadne ciężkie, przewlekłe choroby. Osoby, które zostały zakwalifikowane, musiały niezwłocznie poddać się kwarantannie (otrzymały od władz specjalne elektroniczne bransoletki pozwalające monitorować ich przemieszczanie się i aktualne miejsce pobytu) i przebywać w niej do czasu pielgrzymki.

Tym razem władze wzięły na siebie wszystkie sprawy logistyczne, a także związane z nimi koszty (zobowiązały się też pokryć koszty leczenia tych, którzy mieliby się zarazić podczas pielgrzymki wirusem). Już pod koniec zeszłego tygodnia pielgrzymi zostali poddani testom na obecność wirusa, a następnie, podstawionymi samochodami, przewiezieni do Mekki i rozmieszczeni w wyznaczonych hotelach. Tam poddano ich kolejnym testom i zdezynfekowano bagaże. Od przybycia do hotelu do rozpoczęcia pielgrzymki przebywali przez kilka dni w kolejnej kwarantannie, a posiłki dostarczano im do hotelowych pokojów. Trzecia kwarantanna czeka pielgrzymów po zakończeniu hadżdżu.

W hotelowych pokojach pielgrzymi znaleźli przygotowany dla nich przez władze „zestaw pątnika” – białe szaty, dywaniki modlitewne, parasole przeciwsłoneczne w kilku kolorach, maski ochronne, mydła, płyny i żele dezynfekujące, plastikowe butelki z wodą ze świętego źródła Zamzam (w normalnej sytuacji pielgrzymi sami czerpali i pili z niego wodę), a także foliową torbę ze zdezynfekowanymi kamieniami (pielgrzymi przywozili je zwykle ze sobą lub zbierali po drodze do Mekki) do obrzędu kamieniowania szatana.


Czytaj reportaże i analizy Wojciecha Jagielskiego w cyklu Strona Świata


 

W tym roku pielgrzymom wolno się poruszać po Mekce i świętych miejscach wyłącznie w przypisanych im grupach pątniczych – każda liczy po około 20 osób i każdej przypisane są parasole przeciwsłoneczne odpowiedniej barwy. Jeden pielgrzym musi być oddalony od drugiego o co najmniej półtora metra. Obowiązkowe są ochronne maseczki. Nie wolno też dotykać ani całować Kaaby. Po modlitwach i obrzędach nie wolno pielgrzymom wychodzić z hotelowych pokojów (nadal mają na rękach elektroniczne bransoletki), w których w pojedynkę spożywają trzy, dostarczane im przez obsługę, posiłki. Pracownicy hotelu co chwilę mierzą gościom temperaturę.

Po zakończeniu hadżdżu muzułmanie – wszyscy, nie tylko pielgrzymi – obchodzą najważniejsze ze swoich świąt, Id al-Adha, Święto Ofiarowania, upamiętniające ofiarę, jaką Ibrahim (Abraham) gotów był złożyć z syna, by dowieść Bogu posłuszeństwa. Widząc oddanie Ibrahima, Bóg zlitował się nad nim i pozwolił złożyć w ofierze barana. Na pamiątkę tego czynu muzułmanie składają rytualne ofiary ze zwierząt, a ich mięso dzielą między siebie, swoich krewnych oraz ubogich. Święto Ofiarowania jest też okazją do wręczania podarków, rozdzielania jałmużny i datków na cele dobroczynne.

Po miesiącu pielgrzymki następuje miesiąc muharram, podczas którego zakazane było prowadzenie plemiennych wojen. W czasach współczesnych, z miesiącami pielgrzymek i postu, a także następującymi po nich świętami Ofiarowania i Przerwania Postu wiąże się w świecie islamu czas oczekiwania na zaprzestanie wyniszczających konfliktów zbrojnych i politycznych sporów.

W oczekiwaniu na pokój

W Afganistanie miejscowi partyzanci, talibowie, obiecują, że po Święcie Ofiarowania gotowi są podjąć pokojowe rozmowy z rządem w Kabulu, ustanowionym przez Amerykanów wskutek ich trwającej już 20 lat zbrojnej inwazji. W lutym talibowie ustalili z Amerykanami, że do wiosny przyszłego roku z Afganistanu zostaną wycofane wszystkie zachodnie wojska. W zamian za to talibowie obiecują, że nie będą się więcej przyjaźnić z al-Kaidą, ani nie oddadzą Afganistanu na obozowisko dla dżihadystów. Ostateczną ugodę blokuje jednak brak porozumienia między talibami i rządem z Kabulu w sprawie przyszłych losów kraju i porządków, jakie mają w nim zapanować.

Z okazji Święta Ofiarowania i w dowód swojej dobrej woli talibowie ogłosili trzydniowy rozejm. Dwa lata temu, w czerwcu, podobny rozejm talibowie ogłosili na Święto Przerwania Postu. Doszło wówczas do bezprecedensowych wizyt talibów w nie widzianych przez nich od lat miastach i żołnierzy rządowych w kontrolowanych przez partyzantów wioskach, a także bezprecedensowego bratania się talibów i żołnierzy. W tym roku talibowie zabronili partyzantom wypraw na nieprzyjacielskie terytorium.

Rycerze świętej wojny

Z nadzieją, ale i niepokojem nadejścia Święta Ofiarowania, czekają też wierni w afrykańskim Mali. Tamtejsza opozycja usiłująca od trzech miesięcy obalić prezydenta Ibrahima Boubacara Keitę, odgraża się, że kiedy minie świąteczny czas, znów wyprowadzi ludzi na ulicę i rozprawi się ze władcą, który jej zdaniem zupełnie nie radzi sobie z rządzeniem.

Wydarzeniom w Mali z niepokojem przyglądają się przywódcy z sąsiednich krajów Sahelu, a także Europy. Osiem lat temu, rozgrabiwszy arsenały Kadafiego, w pogrążonej w wojnie domowej Libii, malijscy Tuaregowie i dżihadyści z Sahary wywołali zbrojną rebelię w Mali i błyskawicznie zajęli pół kraju, aż po Timbuktu. Ich marsz na Bamako powstrzymali dopiero przybyli z odsieczą francuscy spadochroniarze i żołnierze Legii Cudzoziemskiej. Nowe niepokoje w Mali grożą nową rebelią dżihadystów, którzy przejęli i skradli powstanie Tuaregów, a dodatkowo roznieśli świętą wojnę na cały Sahel, od Nigru przez Burkina Faso, po północne skraje Beninu i Wybrzeża Kości Słoniowej. W europejskich stolicach, głównie zachodnich, przywódcy z rosnącym niepokojem przyglądają się jak na południe od Sahary, tuż tuż pod bramami Starego Kontynentu, Sahel przeradza się w nowy Afganistan, upadłą krainę bezkrólewia i bezprawia, zawłaszczaną przez błędnych rycerzy świętej wojny.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej