Odwołane świętowanie

Tegoroczny Nouruz, perski Nowy Rok, jest inny niż zwykle. Zamiast radości i nadziei towarzyszy mu żałoba i trwoga. Nic dziwnego – przypadł w czas zarazy, która boleśnie dotknęła Iran i wszystkich jego sąsiadów.
w cyklu STRONA ŚWIATA

20.03.2020

Czyta się kilka minut

Podczas tradycyjnych zakupów przed świętem Nouruz, Tajrish Bazar w Teheranie, 19 marca 2020 r. / FOT. STR/AFP/East News /
Podczas tradycyjnych zakupów przed świętem Nouruz, Tajrish Bazar w Teheranie, 19 marca 2020 r. / FOT. STR/AFP/East News /

Święto Nouruz, Nowego Dnia, wywodzące się z tradycji jeszcze zaratusztriańskiej i staroperskiej. Zaczyna się zwykle 21 marca, w dzień zrównania dnia z nocą i trwa aż do pierwszych dni kwietnia. W tym roku wypadło dzień wcześniej, już w piątek. Jest jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym świętem w roku dla Irańczyków, ale obchodzone jest także w Afganistanie, Pakistanie i Indiach, Tybecie, całej Azji Środkowej i Mniejszej, na Bliskim Wschodzie, Kaukazie, Bałkanach, a nawet na dalekim Zanzibarze. Korzystając ze święta – i w ten sposób je obchodząc – Irańczycy, Afgańczycy czy Kurdowie odwiedzają rodziny i przyjaciół, składają życzenia, wydają świąteczne biesiady na świeżym, wiosennym już powietrzu. Nouruz to święto rodzin i odnawiania starych więzi.

W tym roku jednak zamiast udawać się na świąteczne zakupy, a potem w świąteczne podróże, Irańczycy i ich sąsiedzi zostali w domach. W Teheranie rządowa telewizja, która jeszcze parę tygodni temu bagatelizowała epidemię choroby COVID-19 wywołanej przez koronawirusa i szydziła z niej jako z mistyfikacji wrogiego Zachodu, teraz straszy Irańczyków, że jeśli nie posłuchają zaleceń władz i nie pozostaną w domach, poumierają całymi milionami. Tak zakomunikował im w telewizyjnym wystąpieniu w przedświątecznym tygodniu rzecznik ministerstwa zdrowia Kjanusz Dżahanpur, który podał, że co godzinę 50 Irańczyków zaraża się wirusem, a co kwadrans kolejny z nich umiera na choroby przez wirusa wywołane.

Co zaleci władza

Odkąd epidemia wybuchła w Iranie, zmarło tam już ponad 1400 osób, a prawie 20 tys. zostało zarażonych. Tak mówią oficjalne dane, zdaniem wielu znawców zarówno Iranu, jak i epidemii, mocno zaniżone. Według nich liczba zarażonych i chorych bliższa jest 100 tysiącom. Wiceminister zdrowia Ali Reza Raisi pocieszał jednak, że w 11 z 31 prowincji kraju liczba zachorowań powoli spada. Najgorzej wciąż jest w stołecznym Teheranie, w Isfahanie i w położonym na północy kraju Gilanie. Liczba zachorować spada – podkreślił minister – tam, gdzie ludzie stosują się ściśle do zaleceń władz. Do wzmożenia obywatelskiej dyscypliny mają przekonać Irańczyków także wyliczenia jednego z epidemiologów z Teheranu, który oszacował, że jeśli będą się „zachowywać odpowiedzialnie”, wirusem zarazi się spośród nich 120 tysięcy, z czego co dziesiąty umrze. Jeśli jednak nie podporządkują się zarządzeniom władz i zlekceważą wirusowe niebezpieczeństwo, zapłacić za to życiem może nawet 3,5 miliona z ponad 80 milionów Irańczyków.

Obok Chin i Włoch Iran należy do państw najboleśniej dotkniętych przez epidemię. Znaczną część winy za to ponoszą władze, które w lutym, mimo pierwszych przypadków zgonów, wywołanych przez koronawirusa, z powodów politycznych długo nie ogłaszały alarmu, a nawet bagatelizowały zagrożenie. Rządzącym ajatollahom zależało, by wielotysięczne tłumy rodaków wzięły najpierw udział w obchodach rocznicy rewolucji z 1979 roku, która obaliła władzę szacha i wyniosła do władzy mułłów, a zaraz potem, by równie tłumnie głosowali w wyborach parlamentarnych. Wysoka frekwencja miała w zamierzeniu władz posłużyć im za propagandowy argument na to, że mimo głębokiego kryzysu gospodarczego i międzynarodowej izolacji Irańczycy popierają rządy ajatollahów. W obawie przed wszechwładnymi mułłami władze nie wprowadziły też zakazu pielgrzymek do świętych miejsc szyitów, Qomu i Meszhedu, choć właśnie tam znajdowały się epicentra epidemii. W rezultacie pielgrzymi roznieśli zarazę po całym kraju i regionie – do sąsiednich Afganistanu, Pakistanu i Iraku, a także na półwysep Arabski i cały Bliski Wschód.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. Wszystkie teksty są dostępne bezpłatnie. CZYTAJ TUTAJ →


Dopiero niedawno władze zamknęły najważniejsze świątynie i mauzolea w Qom i Meszhedzie, cele wielotysięcznych pielgrzymek, i odwołały modły, również piątkowe, w meczetach. „Zostańcie w domach. Robienie noworocznych zakupów to dziś prawie proszenie się o śmierć” – apelował do rodaków przed świętami Najwyższy Przywódca ajatollah Ali Chamenei. Zamiast, jak dotychczas, wygłaszać noworoczne orędzie w Meszhedzie, wygłosił je w telewizyjnym studio. „Mijający rok zaczął się burzliwie, tragicznymi w skutkach powodziami, i kończy się burzliwie epidemią koronawirusa” – powiedział w piątkowym orędziu noworocznym. – „Ale jeśli tylko zachowamy jedność, pokonamy i te przeciwności”.

Z okazji Nowego Roku ajatollah Ali Chamenei ułaskawił 10 tysięcy więźniów, w tym wielu politycznych. W zeszłym roku, z okazji 40. rocznicy rewolucji, ułaskawił aż 50 tys. więźniów. Przed świętami, aby ulżyć zatłoczonym więzieniom (przebywa w nich ok. 200 tys. osób) i ochronić skazanych przed epidemią, władze poleciły tymczasowo wypuścić na wolność 85 tys. ludzi, odsiadujących niższe (poniżej 5 lat) wyroki. Do jedności i wytrwałości w noworocznym orędziu wzywał też prezydent kraju Hassan Rouhani, uważany za „gołębia” wśród rządzących mułłów.

Irańskie władze nie zamykają miast, ani nie ogłaszają kwarantanny całych regionów w obawie, że nie wytrzyma tego gospodarka, przeżywająca najgłębszy w ostatnich dziesięcioleciach kryzys, spowodowany głównie spadkiem cen ropy naftowej i amerykańskimi sankcjami, wymuszającymi na partnerach Waszyngtonu międzynarodowy ostracyzm Iranu. W lutym, po raz pierwszy od 60 lat Teheran zwrócił się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego z prośbą o 5 miliardów dolarów ratunkowej pożyczki. To czy ajatollahowie dostaną pieniądze, zależeć będzie jednak od Waszyngtonu, mającego najwięcej do powiedzenia we władzach Funduszu.

Aby ulżyć najuboższym, irańskie władze ogłosiły podatkowe i kredytowe moratorium do maja, a także obiecały wypłacić najbiedniejszym, pozbawionym stałego zarobku rodzinom zapomogi w wysokości około pół tysiąca dolarów (w ratach).

Uciec z kwarantanny

Nastroju do świętowania nie ma też nikt w sąsiednim Afganistanie. Zniszczony przez trwające prawie od pół wieku wojny i pozbawiony praktycznie systemu opieki zdrowotnej nie ma szans, żeby przeciwstawić się koronawirusowi, który przybył z Iranu wraz z pielgrzymami, sezonowymi robotnikami i uchodźcami – a ci, przerażeni epidemią, wracają całymi tysiącami do domu. Według szacunków zagranicznych organizacji pomocowych w ostatnich dniach z Iranu, głównie z przygranicznego Meszhedu i okolic, do Afganistanu wróciło prawie 100 tys. ludzi. Tylko niewielu zmierzono na granicy temperaturę, a nieliczni, skierowani na kwarantannę w Heracie, pobili lekarzy i strażników, i uciekli.

Na początku miesiąca Afgańczycy mieli nadzieję, że podpisane między Amerykanami i talibami porozumienie w sprawie wycofania zachodnich wojsk spod Hindukuszu zakończy ostatnią z wojen, trwającą już prawie 20 lat. Nadzieje okazały się płonne, bo talibowie, choć nie atakują wojsk Zachodu, wznowili walki z afgańską armią rządową, a w Kabulu prezydentami kraju ogłosili się obaj rywale przeprowadzonych jeszcze we wrześniu wyborów – urzędujący od 2014 roku Aszraf Ghani i premier dr Abdullah. Zrezygnowani Afgańczycy opowiadają sobie dowcip, że Ghani i Abdullah podzielą się władzą i jeden będzie rządził przed południem, a drugi po południu, a po zmierzchu i tak w całym kraju królować będą talibowie. Przed świętami talibowie ogłosili, że jedynym, prawowitym władcą Afganistanu jest ich emir mułła Hajbatullah.


WOJNA O POKÓJ: W Afganistanie za prawowitego władcę uważa się zarówno zwycięzca jesiennych wyborów prezydenckich, jak ich przegrany. Co gorsza, do awantury doszło w przeddzień zawieszenia broni, które ma być początkiem końca najdłuższej z wojen pod Hindukuszem >>>


Zamknąć świątynie

Do minorowych nastrojów przed świętami przyczynił się też Pakistan, który w obawie przed zarazą zamknął granicę zarówno z Iranem, jak z Afganistanem, co poskutkowało natychmiastową drożyzną na kabulskich i kandaharskich bazarach.

Wygląda na to, że epidemia koronawirusa zepsuje, a przynajmniej utrudni na Bliskim Wschodzie wszystkie wiosenne święta i uroczystości religijne. W kwietniu wypada chrześcijańska Wielkanoc i żydowskie święto Paschy. Także muzułmański, święty miesiąc postu, ramadan, zaczyna się w tym roku 23 kwietnia.

Zamknięte lub mocno przymknięte dla wiernych zostały Bazylika Narodzenia Pańskiego w Betlejem, meczet Al Kasa w Jerozolimie, meczety i mauzolea w irackiej Karbali. Z powodu epidemii w krajach muzułmańskich odwołano modły w meczetach (tylko muezzini będą z minaretów, jak zwykle, wzywać wiernych na modlitwę), i pozamykano je. Świątynie zamknięto nawet w ojczyźnie islamu, Arabii Saudyjskiej, gdzie otwarte dla wiernych pozostają tylko dwa najświętsze z meczetów: w Mekce i Medynie.


CZYTAJ TAKŻE:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej