Światowe Dni Młodzieży działają!

„TP” 32/2016

29.08.2016

Czyta się kilka minut

​Niezaprzeczalnie to był piękny czas. Tydzień radości, wzruszeń, zadumy nad mocnymi słowami Franciszka czy też modlitewnych uniesień. I mogłabym w tym liście opowiedzieć ze szczegółami o naszych grupowych śmichach-chichach albo o moich łzach podczas słuchania świadectwa młodej Syryjki, która na ŚDM przyjechała z bombardowanego miasta. Ale dla mnie najważniejsze jest to, co zostało. Czyli owoce.

Do tej pory nie użyłam jeszcze słowa, które moim zdaniem trafnie oddaje to, co przez ten tydzień stało się tak jakby przypadkiem: zjednoczenie. W tym oczywistym wymiarze – jako zgromadzenie się na wspólnej modlitwie pod wspólnym przewodnictwem dzisiejszego Piotra, papieża Franciszka, miliona ludzi różnych ras, kultur i języków. Wnikliwy obserwator mógł jednak dostrzec też towarzyszące mu inne, bardziej lokalne „zjednoczenia”: świeckich i duchownych, służb mundurowych i cywilów, państwa i Kościoła, starszych i młodych – wszystko we wspólnym celu przygotowania i udanego przeprowadzenia tego wydarzenia.

Na ten moment polityka i lokalne przepychanki zeszły z pierwszych stron gazet i codziennych dyskusji Polaków, ustępując miejsca relacjom z przebiegu ŚDM. Hejterzy jakby ucichli, a pojedyncze wpadki zostały przykryte przez morze dobrych uczynków i zaangażowania na rzecz wspólnej sprawy.

I tak, dzięki ŚDM, po raz kolejny przekonałam się, że my, Polacy, jesteśmy mocni w gębie – szczególnie jeśli chodzi o narzekanie i mowę agresji. W rzeczywistości jednak jesteśmy znacznie, znacznie lepsi, niż nam się wydaje! Zmieniamy się, gdy dochodzi do konfrontacji, spotkania z żywym człowiekiem, gdy problem zyskuje twarz konkretnych ludzi. Ile było obaw, nieufności i niechęci wobec ŚDM, zanim się one zaczęły, wie każdy, kto mieszka w Krakowie i rozmawiał trochę z mieszkańcami. Ale czy było to widać podczas samego wydarzenia? Ja tego nie zauważyłam. Dostrzegłam natomiast uśmiech, pomoc i przyjazne słowa kierowane przez mieszkańców do pielgrzymów. Być może wszyscy „nudziarze” po prostu wyjechali na ten czas z miasta. Ja jednak wierzę, że to właśnie spotkanie z ludźmi z „innych światów” uzdolniło nas do zmiany perspektywy.

W chwili, kiedy piszę te słowa, od tamtych wydarzeń minęły prawie dwa tygodnie i łatwo można by już pozwolić im odejść do sfery wspomnień, zdjęć zapisanych na smartfonach i wciśniętych między książki przedrukowanych wystąpień papieża. We mnie jednak to doświadczenie jest wciąż żywe i mam nadzieję, że długo takim pozostanie. Chce mi się budować mosty, o których mówił Franciszek. Gdy w moim towarzystwie przechodzi się od merytorycznej krytyki czyjegoś zachowania do bezmyślnego obrażania i wyśmiewania człowieka, kimkolwiek by był (bardzo nielubianym politykiem?) – wychodzę. Gdy słyszę nieuzasadniony zarzut wobec Kościoła lub duchownego – reaguję i otwieram się na dyskusję. Kiedy kusi mnie, żeby wylać swoje żale i ponarzekać na zło, które widzę w Kościele – zadaję sobie pytanie: czy to Kościołowi pomoże, czy tylko ukoi na chwilę moje rozgoryczenie? Tak jakoś mam od dwóch tygodni.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2016