Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed wyznaczonymi na 27 lutego wyborami parlamentarnymi, w których znaczącą liczbę mandatów ma szansę zdobyć zjednoczona opozycja, rosną obawy władz o ich przebieg i wynik. Jeszcze większy lęk budzą perspektywy październikowych wyborów prezydenckich - Akajew rządzi Kirgizją od 1990 r., trudno będzie znaleźć wybieg, by “demokratycznie" uzasadnić jego kolejną kadencję. Opór społeczny wzbudzą zapewne próby osadzenia na tronie któregoś z członków rodziny prezydenta. Rozważana jest reforma konstytucyjna, w myśl której realna władza zostanie przekazana premierowi, premierem zostanie Akajew, a prezydentem - wszystko jedno kto, choćby diabeł. Władze zapewniają, że nie dopuszczą do destabilizacji sytuacji w kraju; uważany za najważniejszego rywala “obozu władzy" w walce o fotel prezydencki eksminister bezpieczeństwa Feliks Kułow siedzi w więzieniu; opozycja się jednoczy i zgłasza gotowość do walki o władzę. Co wyniknie z tego kłębowiska sprzeczności? A trzeba dodać, że w słabej, biednej i nieudolnie rządzonej Kirgizji do głosu może dojść jeszcze jedna barwa: zielony kolor islamu.