Stawiszyński o sprawie Dalajlamy: czy „oni wszyscy są tacy sami”?

Czas przestać pokładać wiarę w tych czy innych „świętych”.

22.04.2023

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek /
Fot. Karol Paciorek /

Niezależnie od tego, co się faktycznie wydarzyło 28 lutego 2023 roku w Dharamsali – czy to było realne nadużycie i molestowanie, czy fatalne faux pas wynikające ze słabnących zdolności poznawczych, czy też może raczej konwencjonalna dla tamtego kręgu kulturowego przekomarzanka, która wyłącznie w zachodnich oczach wygląda gorsząco (takie są w tej kwestii trzy główne stanowiska) – jedno, niestety, nie ulega wątpliwości. Wizerunek Dalajlamy, duchowego i politycznego przywódcy Tybetańczyków, został nieodwracalnie rozmontowany. Najbardziej zaś tragicznym tego aspektem – niektórzy twierdzą, że celowo zadziałały tu chińskie służby specjalne – jest zaprzepaszczenie wieloletnich wysiłków na rzecz ocalenia tybetańskiej autonomii: kulturowej, narodowej i moralnej.

Tenzin Gyatso – jak wierzą Tybetańczycy, czternasta inkarnacja bodhisattwy Awalokiteśwary, czyli oświeconego, który wciąż na nowo odradza się w ludzkim ciele, żeby nieść pomoc czującym istotom – od czasu swojej ucieczki z Tybetu w 1959 r. był i wciąż pozostaje ambasadorem tego niezwykłego kraju, systematycznie niszczonego przez Chińską Republikę Ludową. Pomyślmy tylko. Niemal 70 lat pracy na rzecz przechowania skarbów tamtejszej religijności i historii, a potem jedna sytuacja, która to wszystko nagle w oczach świata dewaluuje, a w każdym razie stawia pod ogromnym znakiem zapytania… Jeśli nie wierzymy w buddyjską koncepcję karmy – zgodnie z którą w nawet najbardziej z pozoru chaotycznych i przypadkowych zdarzeniach ukrywa się jakaś logika – przyglądając się tej sprawie nie sposób nie uświadomić sobie, jak nieprzewidywalny i kapryśny bywa los jednostek i społeczeństw.

Ale jest w tej historii jeszcze coś więcej niż tylko kolejne nieszczęście, jakie spotkało mieszkańców Dachu Świata. A mianowicie: upadek jednego z ostatnich globalnych symboli wolności i bezinteresowności. Upadek symbolu, który – w swoich własnych deklaracjach i w powszechnych wyobrażeniach – zdawał się demonstrować, że możliwa jest autonomia wobec największych współczesnych (i odwiecznych) pożądań, zniewoleń i uwiedzeń, wobec wielkich sił kształtujących niemal bez reszty sferę naszego zbiorowego doświadczenia: pieniędzy i władzy. Symbolu życia bez reszty poświęconego – jak to kiedyś pięknie nazwał Paul Tillich – „trosce ostatecznej”, a zatem takiej, która za swój przedmiot ma kwestie fundamentalne: życie, śmierć, czas, sens.

Poza wieloma wyczerpująco już opisanymi hipotezami dotyczącymi źródeł istnienia religii, to właśnie źródło nieodmiennie wydaje się jednym z najbardziej żywotnych. Troska ostateczna, pytanie o większy sens – w cierpieniu, stracie, rozpaczy – wiara, że, finalnie, dobro ma jednak szansę zatriumfować nad złem. Czy da się coś takiego wyprowadzić z czysto naukowego obrazu świata? Czy da się coś takiego uzasadnić ewolucyjnie? Czy istnieje jakakolwiek ściśle naturalna – w znaczeniu: naturalistyczna – racja, żeby budować wspólnotę opartą nie na pieniądzach i władzy, ale na trosce, współczuciu i wzajemnym szacunku? Bez względu na to, jakie mamy w tej kwestii zdanie, samo istnienie takich postaci jak Dalajlama, nie tylko u praktykujących buddystów rezonowało z jakąś głęboką potrzebą i tęsknotą, dawało jakąś nadzieję.

Oczywiście, równie dobrze można by powiedzieć, że żadna instytucjonalna religia od dawna z niczym takim nikomu się nie kojarzy, a w każdym razie kojarzy się coraz mniej. Zwłaszcza że do nieuchronnego – z uwagi choćby na zmiany cywilizacyjne, m.in. rozwój nauki i technologii – procesu sekularyzacji doszła w ostatnich dekadach masywna moralna kompromitacja wielkich religijnych narracji i wielkich religijnych instytucji. Nie da się ukryć – w wielu przypadkach okazały się one (i wciąż na nowo okazują) nieledwie przykrywką dla tych właśnie jakości, które teoretycznie miały przezwyciężać, transformować i przekraczać, dla pożądania, władzy i pieniędzy. Wizerunkowa katastrofa Kościoła katolickiego to bodaj najbardziej spektakularne zjawisko z tego porządku, ale podobnych jest przecież więcej. Także wewnątrz buddyzmu, który jeszcze w latach 60. i 70. witany był na Zachodzie z entuzjazmem jako alternatywa dla skostniałego i represyjnego chrześcijaństwa. Tymczasem afer z udziałem (nie tylko tybetańskich) nauczycieli buddyjskich mieliśmy w ostatnich dziesięcioleciach pod dostatkiem, by wymienić choćby głośną sprawę Sogyala Rinpoche (autora bestsellerowej „Tybetańskiej księgi życia i umierania”), który okazał się seksualnym i finansowym drapieżcą.

A teraz skandal wokół Dalajlamy… Czy zatem naprawdę – jak przeczytać można w tysiącach postów na Facebooku wyrażających przerażenie, obrzydzenie i rozczarowanie zachowaniem Tenzina Gyatso – „oni wszyscy są tacy sami”? „Oni wszyscy”, czyli ludzie poświęcający swoje życie czemuś, co zgodnie z deklarowanymi przez nich przekonaniami radykalnie przekracza wszelkie tu i teraz? Co jest czymś więcej niż pieniądze i władza?

Nie mam odpowiedzi na to pytanie poza oczywistym przekonaniem, że z całą pewnością nie „wszyscy”. Oraz ogólną nieufnością wobec wielkich kwantyfikatorów i ekstremalnych emocji ogarniających wirtualny i realny tłum, który zawsze łaknie wzmożenia, jednoznaczności, czerni i bieli. Z całą pewnością jednak – niezależnie od wszystkiego – czas wreszcie przestać pokładać wiarę w tych czy innych „świętych” i samemu poszukać w sobie tego, co wobec pieniędzy i władzy niepodległe. Skądinąd – czy nie do tego właśnie od samego początku wzywały i wzywają nas wielkie (i małe) religie? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2023