Stare wino w starych bukłakach

Startujący w wyborach do rosyjskiej Dumy nie zabiegają o głosy – parlamentarny tort już podzielono. Starają się za to zwrócić na siebie uwagę jednego wyborcy: Władimira Putina. To on dzieli dobra materialne, o które warto powalczyć.

12.09.2016

Czyta się kilka minut

„Nie ma pieniędzy. Ale trzymajcie się, życzę dobrego nastroju” – mówił emerytom premier Miedwiediew podczas gospodarskiej wizyty na Krymie. Na zdjęciu: w okupowanym krymskim Bakczysaraju, 2016 r. / Fot. Robyn Beck / AFP / EAST NEWS
„Nie ma pieniędzy. Ale trzymajcie się, życzę dobrego nastroju” – mówił emerytom premier Miedwiediew podczas gospodarskiej wizyty na Krymie. Na zdjęciu: w okupowanym krymskim Bakczysaraju, 2016 r. / Fot. Robyn Beck / AFP / EAST NEWS

W niedzielę 18 września Rosjanie pójdą do urn, by wybrać deputowanych Dumy Państwowej. Tyle że już przed głosowaniem z grubsza wiadomo, jakie padną wyniki – w systemie politycznym Rosji wybory są zabiegiem fasadowym. To plebiscyt popularności wodza i jego podkomendnych. Także i obecne głosowanie nic w tym układzie nie zmieni. Ciekawsze jest to, co będzie dalej.

Pejzaż uładzony

Możemy więc z góry założyć, że do parlamentu znów dostaną się cztery partie: rządząca Jedna Rosja i trzy ugrupowania tzw. opozycji systemowej: komuniści, bezbarwny biurokratyczny twór o nazwie Sprawiedliwa Rosja i krzykliwa nacjonalistyczna LDPR Władimira Żyrinowskiego. Opozycja pozasystemowa – choć dopuszczona do wyścigu – nie ma szans na wejście do Dumy i urozmaicenie uładzonego pejzażu. Złotousty przewodniczący izby poprzedniej kadencji w przypływie szczerości powiedział, że parlament to nie miejsce do dyskusji. I tak zostało. Kieszonkowy mechanizm do głosowania podyktowanych przez Kreml ustaw działa sprawnie i nie buksuje nawet w warunkach obecnego kryzysu gospodarczego.

Czym i kim są główni uczestnicy walki o mandaty? Opozycja systemowa, zwana też koncesjonowaną, to partie mające przedstawicielstwo w parlamencie, akceptowane przez główny ośrodek władzy i zagospodarowujące różne elektoraty: ten darzący sentymentem czasy sowieckie (to komuniści), ten mający ciągotki wielkomocarstwowe i nacjonalistyczne (LDPR) i ten lubiący umiarkowanie pokrytykować władzę, przy jednoczesnym zapewnianiu o poparciu (Sprawiedliwa Rosja). Są niesamodzielne: wszystkie ich posunięcia konsultowane są z Kremlem. Podczas ostatniego rytualnego spotkania z Putinem szef komunistów Giennadij Ziuganow, świetnie zakonserwowany sowiecki dinozaur, stwierdził bez żenady: jeśli przy tym stole się dogadamy, to nie będzie żadnych problemów podczas wyborów.

Taka jest umowa z Kremlem: żadnych niespodzianek. Putin nie lubi być zaskakiwany. Opozycja systemowa sumiennie pełni więc funkcje dekoracyjne, imituje pluralizm, nie decyduje o kierunkach polityki, lojalnie wykonuje polecenia i inkasuje ustaloną zapłatę. To właśnie o nią toczy się walka wewnątrz tych ugrupowań i między nimi. Mandat deputowanego oznacza przywileje, daje dostęp do konkretnych dóbr.

Wbici w kąt

Obserwatorzy nie dają za to szans opozycji pozasystemowej – czyli partiom, które nie mają przedstawicieli w parlamencie i są krytyczne wobec władz. Wśród 14 partii startujących w wyborach znalazły się ugrupowania liberalne, podkreślające niezgodę na politykę władz, pozostające w ostrej kontrze wobec Kremla. Są słabe, rozproszone, rozdyskutowane. Zepchnięte na margines po fali protestów z lat 2011-12, nie potrafią znaleźć porozumienia. Po śmierci najbardziej wyrazistego lidera, Borysa Niemcowa, zastrzelonego w lutym 2015 r. pod murami Kremla, nie mają też cieszącego się autorytetem przywódcy.

Ale nawet w takiej sytuacji władze wolą dmuchać na zimne. Prewencyjnie uderzają w antysystemowych polityków – np. podczas spotkań wyborczych bojówkarze atakują kandydatów, rzucając w nich tortami, jajkami, oblewając toksycznymi substancjami, szarpiąc, wygrażając. Jednego z liderów, Michaiła Kasjanowa, próbowano skompromitować, publikując w internecie nagrania jego rozmów ze współpracownicą podczas intymnej schadzki. Nic nie wskazuje, że któreś z tych ugrupowań pokona pięcioprocentowy próg. Proces wyborczy jest kontrolowany po to, aby żaden „wypadek przy pracy” się nie zdarzył. W Dumie mają zasiąść sami swoi.

Istnieje jeszcze w bloku opozycji antysystemowej spora grupa zwolenników bojkotu takich fasadowych wyborów. Politycy ci – m.in. Garri Kasparow – uznają, że po aneksji Krymu uczciwi ludzie nie powinni brać udziału w politycznych szopkach totalitarnego reżimu i legitymizować układu rządzącego. „Start w tej imitacji wyborów to pływanie w basenie bez wody” – argumentują. Z szulerami nie siada się do kart.

W tych wyborach połowę mandatów obsadza się z list partyjnych, a połowę – w okręgach jednomandatowych. Właśnie w okręgach kandydaci pozasystemowi mają nadzieję wyrwać choć kilka mandatów. Czy zdołają? Jak mówi politolog Gleb Pawłowski, opozycjoniści – jeśli się dostaną – będą jedynie „ziarnkami piasku, które zazgrzytają w trybach maszynki do głosowania i drukowania ustaw, jaką jest Duma”.

Większość ma rację

Ale zamówienia z góry na owe „ziarenka piasku” nie ma. Czasy są niespokojne, Kremlowi potrzebna jest posłuszna Duma, aby w razie czego natychmiast przegłosować odpowiednie ustawy, bez konieczności targowania się.

Hasło Jednej Rosji, ugrupowania władzy, brzmi: „Jesteśmy partią większości Rosjan, a większość nie może się mylić”. Choć sondażownie zanotowały spadek notowań Jednej Rosji, utrzymuje się na pierwszym miejscu rankingu (30-39 proc. poparcia). W powszechnej świadomości Jedna Rosja to partia Putina – tzn., która popiera Putina, i którą popiera Putin. A jego notowania są wysokie. Czynnik „Krym nasz”, choć przybladł, nadal działa. Działa też inny ważny czynnik, eksploatowany już nie pierwszy raz: a jaka jest alternatywa? Wielu uważa tak: skoro alternatywy dla władz nie widzę, to zagłosuję na partię władzy, choć wiem, że kradnie i oszukuje. Partia władzy to partia władzy, a ja popieram władzę.

Jedna Rosja walczy o jak najwięcej głosów, by uwiarygodnić się na najwyższym stopniu podium. To ważne w sytuacji narastającego kryzysu gospodarczego, który kruszy ustanowione ramy współdziałania wewnątrz elity rządzącej. W latach, gdy na Rosję spływał życiodajny deszcz petrodolarów, a „ludziom żyło się dostatniej”, na szczytach obowiązywała zasada: bogać się urzędniku/ /deputowany/wysoki funkcjonariuszu, gromadź rentę korupcyjną, korzystaj z dobrodziejstw koniunktury, dziel się. Zwykli obywatele mieli trzymać się od sceny politycznej z daleka i żyć swoim życiem, nie wtrącać się w sprawy „góry”.

Dziś to przeszłość, kołderka robi się coraz krótsza. Zawirowania po aneksji Krymu i w związku z wojną na Ukrainie, spadek cen ropy, wyczerpanie się surowcowego modelu gospodarki bez pomysłu na alternatywne drogi rozwoju sprawiły, że kryzys się przeciąga.

A w kasie państwowej widać dno. Dorodne ciało matki Rosji, na którym pasożytowała klasa polityczna, więdnie. Zasobów nie wystarcza, by zaspokoić apetyty nawet najbliższego otoczenia prezydenta, a cóż dopiero reszty. Coraz częściej dochodzi więc do starć grup wpływu, wojen podjazdowych koterii. Po poprzednich wyborach Putinowi chmurzyły czoło demonstracje – zbuntowana klasa średnia protestowała przeciw fałszowaniu wyborów i brakowi perspektyw.

Dziś nic nie zapowiada, że ktokolwiek wyjdzie na ulice w obronie prawa do uczciwego głosowania. Ale są inne zagrożenia.

Kornik podgryza system

W walce telewizora (propagandy iluzorycznego sukcesu Rosji i Putina na wszystkich frontach) z lodówką (realnym poziomem życia Rosjan) dotąd górą był telewizor. Ale „kryzys nie ciotka”, jak mawiano w okresie rewolucyjnych przemian, nie szczędzi nikogo. O spadku realnych dochodów obywateli mówią nawet państwowe ośrodki prowadzące statystyki. W warunkach antyzachodnich sankcji (zakazu wwozu żywności) zmniejszył się asortyment towarów, a ceny skoczyły. Nie podskoczyły natomiast pensje.

Ani emerytury: choć rząd obiecywał ich indeksację w tym roku. Ostatnio premier Miedwiediew próbował tłumaczyć starszemu pokoleniu Rosjan, czemu nie dostaną podwyżek uposażeń. „Nie ma pieniędzy. Ale wy się trzymajcie, życzę zdrowia i dobrego nastroju” – te słowa, wypowiedziane przez niego podczas podróży na Krym, są częściej cytowane niż jakiekolwiek hasło wyborcze.

I mówią więcej o realiach niż reportaże posłusznej telewizji. Emeryci to w Rosji szalenie ważna grupa społeczna. Ponad 40 mln ludzi, którzy na ogół chodzą głosować. Pieniędzy na indeksację nie ma, ale przecież władze nie mogą sobie pozwolić na zostawienie emerytów z Krymem sam na sam przy pustej lodówce. Powstał więc program jednorazowych wypłat po 5 tys. rubli dla każdego seniora. Ale na to też nie ma pieniędzy. Znów coś trzeba komuś uciąć z budżetu.

Tymczasem wybrana wkrótce Duma będzie „obsługiwać” wybory prezydenckie, czyli plebiscyt popularności Putina w 2018 r. (lub rok wcześniej, jeśli Kreml zdecyduje się na przyspieszenie).

Prezydent jeszcze się kryguje, jeszcze nie powiedział, że wystartuje – choć wiele wskazuje, że przedłuży swe panowanie. Przygotowuje grunt pod kolejną kadencję, wymieniając kadry. Żegna się nawet z osobami z najbliższego otoczenia, żelazną gwardią osobistych znajomych, dotąd stanowiących kastę nietykalnych. Odszedł szef administracji prezydenta Siergiej Iwanow – jego miejsce zajął niepozorny gryzipiórek młodszej generacji. Roszady kadrowe dotyczą też szczebla gubernatorskiego: na miejsce odwołanych Putin nominował ludzi wywodzących się ze służb mundurowych, w tym kilku swoich dotychczasowych ochroniarzy.

Czy Putin boi się spisków w najbliższym otoczeniu? Wobec kurczących się zasobów do podziału, lojalność walczących o dostęp do tych dóbr jest wystawiana na próbę. Dobrze poinformowane źródła twierdzą, że dziś władze nie muszą się bać ulicznych marszów, lecz spiskujących członków elity, coraz bardziej skłóconej i nielojalnej. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2016