Stalinizm i Islandczycy

Arnaldur Indriðason: JEZIORO

24.09.2012

Czyta się kilka minut

Sukcesy współczesnej skandynawskiej powieści kryminalnej to zjawisko interesujące dla badaczy literatury popularnej, a jeszcze bardziej – dla analityków rynku książki oraz znawców strategii marketingowych. Zajmując się skandynawskim boomem (określenie zastosowane niegdyś do literatur latynoamerykańskich) jako całością, łatwo jednak stracić z oczu poszczególnych autorów. Niektórzy zaś, niekoniecznie ci najbardziej znani, są naprawdę świetni. Jak Fin Matti Rönkä albo Islandczyk Arnaldur Indriðason.

Arnaldur Indriðason, syn Indriðiego G. Þorsteinssona (1926––2000), znanego pisarza, którego powieść „Ziemia i synowie” przełożono też u nas, urodził się w 1961 r. w Reykjaviku. Dawno zdystansował ojca popularnością, i to międzynarodową, za sprawą publikowanego od 1997 r. cyklu kryminalnego z komisarzem Erlendurem Sveinssonem. Cykl liczy już dwanaście części, po polsku mamy cztery: „W bagnie” (ekranizacja Baltasara Kormákura), „Grobową ciszę”, „Głos” i wydane właśnie „Jezioro”, wszystkie w przekładzie Jacka Godka.

Indriðason ma dar kreowania powieściowego świata, który jest chłodny i nieprzyjazny nie tylko ze względu na położenie geograficzne rodzinnej wyspy. Chłód obejmuje tu przede wszystkim relacje między ludźmi, autorskim medium jest człowiek balansujący na granicy depresji. Erlendura dręczy wciąż trauma z dzieciństwa – jego braciszek zaginął w śnieżycy podczas wspólnej wyprawy i nigdy nie odnaleziono jego ciała. Policjant ma za sobą krótkie i nieudane małżeństwo, żona nienawidzi go do dzisiaj, a z dziećmi, które przy niej pozostały, nawiązał wprawdzie kontakt po latach, ale ten kontakt wciąż się rwie. Zwłaszcza że córka, Eva Lind, bezskutecznie próbuje rzucić narkotyki.

„W bagnie”, „Grobowa cisza” i „Głos” oparte są na znakomicie skonstruowanej, mrożącej krew w żyłach intrydze. W „Jeziorze” intryga jest prostsza, łatwiejsza do odgadnięcia i nieco nawet rozczarowująca, warto za to docenić walory poznawcze powieści. Bo kryminały czytamy nie tylko po to, by ćwiczyć się w rozwiązywaniu zagadek – także dla ich tła społecznego, obyczajowego czy historycznego, dla tych wszystkich elementów, które kusiły nas w tradycyjnej powieści realistycznej.

W pierwszej scenie wysychające jezioro Kleifarvatn odsłania ludzkie kości. Nieboszczyk utonął, czy raczej jego ciało utopiono dawno temu. Do ciała przywiązano... radziecki nadajnik, wcześniej zniszczony. Czytelnik niemal od początku wie, że ta śmierć musi mieć związek z prowadzoną równolegle narracją, w której pewien człowiek wspomina swoje studia w Lipsku, a więc w NRD, odbywane w pierwszej połowie lat 50.

Stalinowskie NRD i Islandia? Potrzebne będzie krótkie repetytorium historyczne. W 1940 r. na wyspie – wówczas kraju stowarzyszonym z Danią – wylądowały wojska brytyjskie, później amerykańskie. W 1944 r. parlament islandzki ogłosił niepodległość i ustanowienie republiki. W 1949 r. Islandia została członkiem NATO, do bazy wojskowej w Keflaviku przybyli znów Amerykanie. Protestował przeciw temu lewicowy pisarz Halldór Laxness, późniejszy noblista, protestowała silna i proradziecka Islandzka Partia Jedności Ludowej, powstała w 1938 r. ze zjednoczenia komunistów i lewego skrzydła socjaldemokratów. Partyjna młodzieżówka kierowała wybranych aktywistów na studia do bratnich krajów Obozu...

Ten właśnie epizod wykorzystał Indriðason. Wewnątrz¬islandzkie spory zostawia na boku, portretuje natomiast grupkę młodych Islandczyków w biednym, zniszczonym przez wojnę Lipsku, pilnowanych nie tylko przez nadzorców ideologicznych, ale też wszechobecną służbę bezpieczeństwa i zwerbowanych przez nią donosicieli. Stasi jest szczególnie czujna od czasów społecznych protestów w czerwcu 1953 – tymczasem do NRD docierają echa fermentu na Węgrzech, który zakończy się rewolucją stłumioną przez Sowietów. A Islandczyk Tomas zakochuje się w Węgierce Ilonie... Sięgnęliśmy po kryminał, gatunek z natury rozrywkowy, a otrzymujemy lekcję historii. Nigdy nie wiemy, co nas spotka w literaturze! (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012, ss. 350. „Mroczna Seria”.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2012