Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tematem numeru jest kwestia zwrotu mienia żydowskiego - problem aktualny i poważny. Dlatego postawmy sprawę jasno: obrzydzenie i sprzeciw budzi nie fakt podjęcia przez “Newsweek" tego tematu, ale sposób przedstawienia go - jak w antysemickim brukowcu, w którym zwrot mienia staje się “żydowską zemstą za Jedwabne". Krzykliwy tytuł, sensacyjność, wyróżnienie takich a nie innych fragmentów - a więc robota redaktorsko-wydawnicza - przyczyniły się zapewne do wzrostu sprzedaży. Warto zadać pytanie wydawcy, czyli niemieckiemu koncernowi Axel-Springer: czy środkiem do sukcesu ekonomicznego może być wzywanie do nienawiści?
Być może Podlasie - obolałe po sprawie Jedwabnego, wymagające wsparcia - jest miejscem tak dobrym jak każde inne, aby pokazać problem restytucji żydowskich. Jednak wydźwięk materiału z “Newsweeka" jest nie tylko antysemicki, ale także antypolski. Bo wbrew temu, co czytamy, Jedwabne jest nie tylko symbolem “żydowskiej kaźni i polskiej hańby", ale także - a dziś może przede wszystkim - znakiem konstruktywnego przełamywania przeszłości.
Dowód? Kilka dni temu rozmawiałam z Żydami pochodzącymi z Lubelszczyzny, którzy po raz pierwszy od 1945 r. przyjechali do Polski. Tym, co przełamało ich opory, była szeroko komentowana w świecie debata po opublikowaniu “Sąsiadów" Jana Tomasza Grossa. Uznali, że było to katharsis we wzajemnych relacjach. Niestety, ich przyjazd zbiegł się z publikacją “Newsweeka". Moi rozmówcy od razu zwrócili uwagę na krzykliwy nagłówek wywieszonego w kiosku magazynu - rodem prosto z lat 30. XX wieku. Świetna robota, koledzy!