Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Urodzony 5 sierpnia 1911 r., niemal rówieśnik Miłosza, przeżył niespełna 24 lata. Za życia wydał wspólnie z dwoma przyjaciółmi tom „Profile”. Jego książkę pośmiertną przygotował Józef Czechowicz. Ludwik Fryde i Antoni Andrzejewski włączyli dwa wiersze do legendarnej „Antologii poezji polskiej 1918–1938”. A potem? Maleńki zbiorek wydany w... Hanowerze (1946), kolejne dwie antologie i tyle. Poeta zapomniany wraca dopiero teraz.
Fryde, znakomity krytyk, nazwał wiersze Mikiewicza „rewelacją fantazji poetyckiej”. Czechowicz, jeden z najwybitniejszych poetów dwudziestolecia, widział w nim „sprzymierzeńca na wielkim froncie walki o sztukę”. To opowieść o zamordowanym świecie: Czechowicz zginie we wrześniu 1939 r., Frydego trzy lata później rozstrzelają Niemcy, nie wiemy, jak rozwinąłby się talent Mikiewicza. To, co pozostało, jest tylko zapowiedzią – frapującą jednak i zaskakującą. Młody autor wchodzi w dialog ze współczesnymi, układa poetyckie pastisze-komentarze do Tuwima, Wierzyńskiego, Słonimskiego, Majakowskiego, Jesienina. Jego wiersze kipią od skojarzeń i metafor („Miasto”!). Jak zauważa Michał Stefański, mogłyby „dostarczyć mnóstwa podniet specjalistom od wpływologii”, bo to i Skamander, i futuryści... Stefański woli szukać powinowactw z polską poezją powojenną – Tadeuszem Nowakiem, nawet Białoszewskim, wskazując na wiersz „Chirico” – ekfrazę jednego z dzieł włoskiego malarza. Zacytujmy: „Wnet zaludnia arenę zamętem / rżących koni, pogonnych, tętnych. / / Twardo w startu przedchwilę wpartym / podryg kwadryg zadrga na gardłach. // I wybuchną dudniącym pędem / stukopytnie zamiatać zakręty...”. Mamy u Mikiewicza groteskę, czarny humor, biologizm, jak w wierszach „Karzeł” i „Pradziad”, w którym spopielony („sproszkowany, ważący ćwierć kilo”) przodek zwraca się do prawnuka: „Nie mam tu nieba, czyśćca ni diablich kukiełek, / smutno mi, że się z kurzem pomieszała wieczność. / Dziś tobą tylko jednym na świat puszczam kiełek / i prostuję się dumnie wraz z twoją erekcją”. Są też mocne akcenty społeczne – choćby w „Śnie” – i odwołania do rewolty austriackich socjalistów, krwawo stłumionej przez kanclerza Dollfussa.
Wojna uśmierciła całe pokolenie młodych pisarzy: Baczyński, Gajcy, Trzebiński... Starszy o dekadę Mikiewicz zginął z własnej ręki, zaszczuty w zambrowskiej szkole podchorążych. Karol Wiktor Zawodziński, kolejny entuzjasta jego wierszy, nie tylko krytyk, ale i zawodowy wojskowy, w pośmiertnym wspomnieniu pisał o „tak pospolitej w koszarach tępocie formalizmu”, z którą nie poradziła sobie wrażliwa natura poety. Są w naszej literaturze i takie opowieści... ©℗
KONSTANTY MIKIEWICZ, WIERSZE ZEBRANE, opracowanie i wstęp Michał Stefański, Oficyna 21, Warszawa 2016, ss. 82.