Spór o miedzę

Księga Rodzaju rozpoczyna się tekstem wychwalającym stwórczą moc Boga oraz afirmującym ludzką płodność: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się..." (Rdz 1, 28). Bóg nie jawi się w nim jako ktoś zaborczo trzymający w ręku tchnienie życia, ale jako ktoś, kto nie jest zazdrosny o swoją władzę i w sposób naturalny dzieli się nią z człowiekiem. Z punktu widzenia autora poematu, każdy z nas został wezwany do płodności i nią obdarzony. Stała się ona częścią składową natury ludzkiej i jest uczestnictwem w działalności Boga. Niestety, natura w nas czasami niedomaga i Boży dar zdaje się wymykać z rąk. Czy walkę o odzyskanie go można nazwać targnięciem się na wszechmoc Boga?

Małżeństwa borykające się z problemem niepłodności przechodzą zazwyczaj długą drogę, nim zdecydują się na zapłodnienie in vitro. Nikt z własnej woli i dla eksperymentowania nie wybiera okrężnej ścieżki tam, gdzie można pójść utartym szlakiem. W społeczeństwie zamykającym się powoli na płodność, oni, w sposób zdecydowany i godny pochwały, walczą o to, by zrealizować uśpiony w nich potencjał, by stać się (s)twórczymi współpracownikami Boga. Tymczasem stanowisko Kościoła w sprawie sztucznie wspomaganej prokreacji wydaje się być jasne: do poczęcia może dojść jedynie w organizmie kobiety. Wszelkie inne, sztucznie wykreowane otoczenie jest niedopuszczalne. Czy jednak owo "nie" może w przyszłości, gdy medycyna rozwiąże problem nadliczbowych embrionów, stać się "tak"? Przykładem niech będzie choćby zmiana stanowiska w sprawie transplantacji. W czasie, gdy pobieranie organów parzystych od żywych dawców było zbyt niebezpieczne dla ich zdrowia, Kościół zakazywał tej praktyki. Medycyna rozwinęła się jednak do tego stopnia, że problem przestał istnieć i w obecnym nauczaniu Kościół wręcz zachęca do ratującego życie innych daru z siebie. Uświadamiając sobie ten kontekst, zaczynamy rozmawiać o pryncypiach, a nie metodach. Metody się zmieniają, jedynie fundamenty są niezmienne. Problem zapłodnienia in vitro sprowadza się więc w gruncie rzeczy do tego, czy człowiekowi wolno wspomagać naturę przy użyciu techniki medycznej, czy też moment ukonstytuowania się osoby powinien przebiegać naturalnie w akcie seksualnym. Czy rzeczywiście sztucznie wspomagana prokreacja godzi w wyłączne prawo Boga do stanowienia o nowym życiu? Jeśli tak, w dużej mierze pozbawiliśmy już Go tego prawa, bo zapłodnienie in vitro, jeśli codziennością nie jest, stało się już pewną normą medyczną.

Akt seksualny jest wyrazem miłości i wzajemnego oddania się małżonków i choć ze swej natury powinien być otwarty na płodność i przyjęcie życia, nie ogranicza się tylko do tego. Dobrze byłoby, gdyby życie zawsze powstawało w kontekście miłosnego zjednoczenia kochających się osób, ale nie znaczy to, że życie poczęte poza małżeństwem czy w wyniku gwałtu jest gorsze. Tak samo nie jest gorsze to, które wzięło początek poza łonem matki. Nietrudno zrozumieć, że małżonkowie, których płodność niedomaga, dążą do rodzicielstwa opartego na więzach krwi. Dlaczego złe ma być wejście oknem tam, gdzie natura zamknęła drzwi? Przez długie lata Kościół zabraniał poznawania anatomii, gdyż miało to naruszać godność człowieka i wyłączne prawo Stwórcy do dawania życia. Bóg jednak jest Bogiem hojnym i nie jest zazdrosny o swoje prawa. To my sami zbyt często poprzestajemy na literze, nie rozumiejąc jej ducha. Dzięki temu, że ktoś pierwszy, narażając się na osąd i potępienie, przekroczył tabu, że ktoś jako pierwszy otworzył ciało ludzkie, możemy dziś korzystać nie tylko z dobrodziejstw chirurgii, ale medycyny w ogóle. Dziś też nikt poważny nie twierdzi, że niepłodność jest karą za grzechy. Całe szczęście, że powoli (czasem zbyt wolno) przestajemy być przyjaciółmi Hioba, którzy doszukiwali się w nim za wszelką cenę winy.

Bóg nie tylko posługuje się naturą i ją szanuje; On oddał ją w nasze ręce. Nie jesteśmy jednak jej panami, a jedynie włodarzami - kiedyś zdamy sprawę z tego, jak się nią posługiwaliśmy. Będziemy zapewne pytani tak o cele, jak o metody. Wielokrotnie w Starym Testamencie Bóg posługiwał się naturą, ale i ją przekraczał. Czy poczęcie przez Sarę w późnym wieku (por. Rdz 18, 1-15) nie było swoistym naruszeniem praw natury? Wszystko miało miejsce niby w naturalny sposób, ale jednak - czego świadoma jest nie tylko Sara, ale i każdy czytelnik - nie do końca mieściło się w zaprogramowanym mechanizmie natury, w którym starość może być płodna w inny, duchowy choćby, ale nie fizyczny sposób.

W teologii zbyt często idzie o przesuwanie granicy: ile jeszcze można się posunąć, aby być po tej właściwej stronie? Czy nie jest to infantylizacja podejścia do Boga i wiary?

Św. Augustyn powiedział: "kochaj i rób, co chcesz", zaś św. Ambroży: "owocniejsza jest wina niż niewinność". Czy i dlaczego poczęcie człowieka poza organizmem kobiety nie mieści się w ramach moralności chrześcijańskiej? Czy o godności dziecka i aktu, jak twierdzą radykalni przeciwnicy in vitro, bardziej decyduje technika niż naturalny, "zaprogramowany" przez Boga mechanizm biologiczny? Czy matka gotowa na przyjęcie potomstwa i ojciec, który ofiarowuje coś z siebie, a w rzeczywistości siebie całego, nie stanowią wystarczająco żyznej gleby, by godnie przyjąć życie? Czy liczy się sam posiew czy raczej właśnie gleba? Zbigniew Herbert wielokrotnie pisał o teologii dalekiej od życia, która tworzy "kamienne symbole cnót, czyste jakości, idee przedmiotów i wiele innych rzeczy zupełnie niewyobrażalnych. (...) Jest pusto. Teologowie mówią przestronnie. To też ma być dowód" ("Raj teologów").

Dr WOJCIECH M. STABRYŁA teolog, biblista; Toruń

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2006