Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeżeli bowiem rozumieć ją tak, jak intelektualni założyciele demokracji: Jan Jakub Rousseau, Edmund Burke czy Alexis de Tocqueville, okaże się, że sama demokracja powinna zapewniać wszystko, co obecnie jest przedmiotem zainteresowania i troski społeczeństwa obywatelskiego. Najprościej zaś rzecz ujmując, społeczeństwo obywatelskie w całości to właśnie demokracja. To ona bowiem, wbrew często bez namysłu przyjmowanym poglądom, jest nie tylko ustrojem, także stanem społeczeństwa czy rodzajem dobrze funkcjonujących więzi społecznych.
Z tego względu można mieć wątpliwości, kiedy w demokratycznych społeczeństwach posługujemy się pojęciem nie tylko społeczeństwa obywatelskiego, ale także “instytucji pozarządowych". Jeżeli bowiem literalnie rozumieć to sformułowanie, musielibyśmy uznać, że demokracja to sfera władzy, zaś reszta jest poza nią i tam właśnie jest miejsce dla społeczeństwa obywatelskiego. Takie pojmowanie demokracji prowadzi do poważnych niebezpieczeństw, ogranicza ją bowiem do roli wyłącznie instytucjonalnej i prawnej, zaś pozbawia wymiaru dobra wspólnego, współpracy wszystkich ze wszystkimi, solidarności.
Zastrzeżenia te są potrzebne, bowiem zwolennicy umacniania społeczeństwa obywatelskiego (sam się do nich zaliczam), zapominają nierzadko, że istnieje teoretyczne i praktyczne niebezpieczeństwo zastępowania demokratycznej władzy. Zaś każda władza ze swojej natury z przyjemnością oddaje zwłaszcza te fragmenty swojej domeny, które są mało spektakularne, a bardzo kłopotliwe: opiekę społeczną, edukację, rozmaite formy aktywności lokalnej. Niebezpieczeństwo polega na tym, że społeczeństwo obywatelskie może przejmować funkcje, czy obowiązki, władzy.
Inny problem wynika z faktu, że demokracja u swych podstaw nie jest tylko ustrojem politycznym, jak wspomnieliśmy, ale jest też formą więzi społecznych. Tymczasem bez więzi między wolnymi obywatelami, którzy razem troszczą się o to, jak rządzić samymi sobą, demokracja traci sens i zostaje ograniczona do li tylko maszynki wyborczej. My zaś mamy skłonność przedkładać udział w pozarządowych instytucjach społeczeństwa obywatelskiego nad aktywny, polityczny i społeczny udział w demokracji. Prowadzi to do zjawiska występującego we wszystkich krajach demokratycznych w coraz bardziej nasilającym się stopniu. Demokracja jako sfera polityki staje się nudna, brudna i nieciekawa, natomiast prawdziwe życie obywateli przesuwa się poza sferę rządową do społeczeństwa obywatelskiego. Otóż jest to fikcja, gdyż społeczeństwo jest zawsze jedno i to samo; ono tworzy zarówno społeczeństwo obywatelskie, jak demokrację. Zaś z tych dwu instytucji demokracja jest ważniejsza.
Oczywiście trzeba doceniać rolę społeczeństwa obywatelskiego, a widać ją lepiej na tle kryzysu demokracji, jaki niewątpliwie przeżywamy we wszystkich krajach zachodnich. Lepiej, że rozmaite potrzeby społeczne są zaspokajane przez społeczeństwo obywatelskie, niż gdyby miały nie być zaspokajane. Społeczeństwo obywatelskie nigdy jednak nie zastąpi demokracji ani w sensie politycznym, ani jako forma więzi społecznej. Dlatego chętnie poświęcając się pracom w ramach instytucji pozarządowych pamiętajmy, że jednak najważniejsza jest jakość demokratycznych instytucji rządowych. A w szczególności unikajmy błędu podstawowego: przeciwstawiania dobrego społeczeństwa obywatelskiego złej władzy czy niepięknej polityce.