Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wieczorem 30 stycznia 1933 r. przez centrum Berlina przelał się istny strumień ognia. Kilka godzin trwał wojowniczy przemarsz oddziałów SA: szli przez Bramę Brandenburską i Plac Paryski, w stronę dzielnicy rządowej. Mogło się zdawać, że pochód, oświetlony przez 20 tys. pochodni, nie ma końca. „Hitler na pewno nie będzie tracić czasu – notowała tego dnia berlińska dziennikarka. – Dziś po południu odprawił już pierwsze posiedzenie swego rządu. Wydaje się swego rodzaju ironiczną antycypacją, że gabinet Hitlera zaczął pracę bez ministra sprawiedliwości”.
Nie minął miesiąc, gdy Berlin znów zapłonął: nocą z 27 na 28 lutego 1933 r. spłonął Reichstag, znienawidzony symbol demokracji. A dwa tygodnie później w centrum stolicy Niemiec za podpałkę służyły książki. Na placu Operowym narodowo-socjalistyczny związek studentów celebrował swą „akcję przeciwko antyniemieckiemu duchowi”. W płomienie trafiły m.in. dzieła Manna, Freuda, Feuchtwangera i Rotha.
Dziś ówczesna „dzielnica strachu” zamieniła się w „krajobraz pamięci”, mający uczyć o przeszłości. Dzień w dzień przed budynkiem Reichstagu, gdzie obraduje dziś Bundestag, tworzą się długie kolejki ludzi, pragnących wejść na przezroczystą kopułę, wieńczącą budynek. Ludzki tłum przelewa się przez Bramę Brandenburską – po 1945 r. najpierw symbol podziału, a dziś symbol jedności Niemiec – aby za chwilę znaleźć się koło Holocaust-Mahnmal, Pomnika Pomordowanych Żydów Europy. Na placu Bebla, dawniej Operowym, gdzie w 1933 r. płonęły książki, stoi pomnik autorstwa izraelskiego artysty Michy Ullmanna: wpuszczone w ziemię pomieszczenie, wyposażone jedynie w puste białe regały – biblioteka bez książek.
Tylko Wilhelmstrasse, skąd kiedyś rządzono Rzeszą, prezentuje widok raczej obskurny. Po tamtych adresach nic nie zostało; dziś stoją tu brzydkie szare budynki z wielkiej płyty, pozostałość po NRD. Dopiero na południowym końcu ulicy, gdzie kiedyś rezydowała centrala Gestapo, Tajnej Policji Państwowej, z jej celami tortur, znów trafiamy na tłum ludzi, w tym liczne grupy turystów i szkolne klasy. Dziś mieści się tu Topografia Terroru – może najważniejszy ośrodek historycznej edukacji w Berlinie, będący połączeniem klasycznego muzeum z miejscem pamięci.
O wydarzeniach sprzed 80 lat Berlin przypominać będzie w tym roku na różne sposoby: wystawami, odczytami, konferencjami, warsztatami, a także w internecie. Na początek – plakatami ulicznymi, na których pojawią się znane osobistości prześladowane przez nazistów. Pierwsze plakaty już wiszą.