Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Andrzej Smolik. Człowiek-orkiestra. Grał na klawiszach w Wilkach i solowych projektach Roberta Gawlińskiego, współpracował z Nosowską, wyprodukował ostatnią płytę Krzysztofa Krawczyka... to tylko wycinek jego bogatej twórczości. W 2001 roku opuścił drugi plan i wydał autorski album.
Najnowsza płyta Smolika podobnie jak debiut nie ma tytułu (miłośnicy szufladkowania nazywają ją „2”) i również zawiera solidną porcję spokojnej muzyki elektronicznej, idealnej do relaksu po zwariowanej imprezie. W porównaniu z debiutem jest bardziej - co się wydawało niemożliwe - dopracowana i więcej jest tu brzmień akustycznych. Na gitarach grał Smolik wspierany przez gości (wśród nich Maciej Cieślak ze Ścianki), zaś do kilku artystów znanych z pierwszej płyty dołączyły (i to z jakim skutkiem!) wokalistki Mika Urbaniak i Magda Kaspryszyn. Rozbujany ciekawą linią basu „Who Told You” urzeka melorecytacją i śpiewem Miki, uzupełnionym słodkimi chórkami. Kończący płytę „Or” wciąga połamanym rytmem, a kojący głos Magdy wprawia słuchacza w letarg. Do najciekawszych utworów należą wyciszający „Med 2” z udziałem Kasi Nowickiej i Bogdana Kondrackiego (ex-Kobong), „All I” z przesterowanym śpiewem Miki i świetną partią trąbki Antoniego „Ziuta” Gralaka oraz uroczy „Dig I Din”, w którym wokalnie udziela się Artur Rojek z Myslovitz.
Warto się pokusić o piękne wydanie dwupłytowe, a na dodatkowym krążku znajdziemy poszczególne utwory zremiksowane przez innych muzyków. Nie są to prostackie przeróbki, raczej twórcze rozwinięcia oryginałów, jak choćby dubowa wersja EMADE lub Silver Rockets z intrygującymi brzmieniami a'la Mouse On Mars.
Mniejsza z tym, czy najnowsza płyta Smolika należy do gatunku „chill out”, „easy listening” czy „trip-hop”. Nie jest to bezbarwna muzyka dla każdego, nosi wyraźne piętno autora który ma własny, charakterystyczny styl. A sąsiaduje na mojej półce z albumem „The K&D Sessions” Kruder & Dorfmeister nie tylko z powodu podobnych klimatów muzycznych.