Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Głuchy i ślepy na twarze i nazwiska, nie puszczam w niepamięć treści rozmów. Niech ta garść ponadpartyjnych notatek i urywków pochwyconych z tacą w dłoni pomoże wam zabłysnąć w konwersacji na każdym salonie, do października jeszcze tyle imprez!
Aneks – chrząknięciem sygnalizować, że się zna jego treść. Duda ma czas do końca sierpnia, żeby go ujawnić, inaczej to wszystko okaże się kolejnym montażem razwiedki. Rzucić od niechcenia jakiś tytuł Wołkowa.
Antysystemowcy – jęknąć z troską nad zagubieniem (patrz: gówniarze), prekariat nie rozumie, że świat się zmienia.Przypomnieć płynność Baumana. Gdy w towarzystwie nie ma żadnego dyrektora, powołać się na sąsiada, któremu firma by splajtowała, gdyby dawał ludziom etaty.. Populizm jest szpetny, ale ma krótkie nóżki, jest nadzieja, że demokrację mamy dość silną, by przetrwała tę infekcję. Palikot też wprowadził do Sejmu zbieraninę cudaków (patrz też: komediant).
Bul – no przecież żaden Polak nie zrobiłby takiego błędu! Ortografia to kręgosłup narodu. Kiedyś za źle napisane dyktando bili linijką po łapach i dzięki temu przetrwaliśmy zabory. Plaga zaświadczeń o dysgrafii to dowód, że nawet oświatę przejęli Żydzi.
Długopis – koniecznie własny, dość tego fałszowania, sąsiad z działki miał córkę w komisji i na własne oczy widział dopisywane krzyżyki. Teoria znikającego tuszu jest jednak ryzykowna, sugerować ją można, tylko jeśli wcześniej rozmowa już zahaczała o hipnozę i homeopatię.
Emigracja wewnętrzna – unikać ludzi deklarujących coś takiego, to sieroty po Unii Wolności, powoli robi się wokół nich pusto.
Faszyzm – naprawdę Cezary też was zaprosił na wegańskiego grilla w piątek?! W każdym razie faszyzm jest już passé, w tym sezonie mówi się: decyzjonizm.
Gówniarze – kiedyś pryszczaci to była sól ziemi i zaczyn postępu, ale od kiedy nastały preparaty na trądzik, to potrafią być tylko destrukcyjni (patrz: antysystemowcy).
Kongresówka (ewentualnie wraz z Galicją) – wiocha dała o sobie znać. Pokazywać na smartfonie mapkę rozkładu głosów na Dudę zestawioną z odsetkiem domów bez kanalizacji (patrz: średniowiecze).
Komediant – przyznawać się z rumieńcem do słuchania Piersi 20 lat temu, kiedy Kukiz „dopieprzał czarnym”. W towarzystwie bardziej obytym światowo zauważać, że pajac Grillo dostał jednak swoje 25 procent i do dziś straszy na wiecach.
Łomot do drzwi o szóstej rano – podkrążone oczy to znak, że już się go codziennie spodziewa. Szwajcarzy też mogliby zaczekać z kajdankami, aż działacze FIFA zjedzą śniadanie. Ale z drugiej strony pamiętamy, jakie piekło urządzili Polańskiemu.
Pomnik – jeszcze jedna zwycięska runda w październiku i skończy się ta troska HGW o urbanistykę i dziedzictwo przeszłości. Gdzie byli ci kustosze, kiedy zagraniczne koncerny rozdrapały za bezcen archiwum Polskich Nagrań?!
Przemysł – kiedy polski, załamywać ręce nad wygaszeniem, wspominać dorobek COP-u i gierkowskiej motoryzacji; upierać się, że polonez po niewielkich zmianach byłby nie gorszy od bmw. Jeśli pogardy – kwitować: jedyna branża, którą udało im się rozbudować. Kpina i szyderstwo muszą mieć granice! Dowcipy z Komoruskim to co innego, naród ma przecież prawo odreagować zniewolenie.
Resortowe dzieci – nawet pięciu tomów nie starczy, by opisać ten układ. Zapewniać, że nie jest się antysemitą, aledopytywać o właściwe imię ojca (patrz: aneks).
Średniowiecze – zawiesić głos z przerażenia. Gdyby jakiś niewydarzony erudyta wtrącił, że średniowiecze nie było epoką ciemnoty, i bąknął coś o budowniczych katedr albo scholastyce, skarcić go: „przecież dobrze wiesz, że chodzi o stosy”. Aroganta, który zauważy, że stosy płonęły długo później, zlekceważyć (patrz: wyznaniowe państwo).
Ten kraj – krzywić usta w lekkim grymasie. Jeśli sami mówimy, kierujemy spojrzenie nieco w bok, na znak zgryzoty.Wszystko dla tego kraju i nic w zamian. Puentować każdą historię: „tylko w tym kraju to jest możliwe”.
Wrak – ściągną go siłą z Rosji, postawią w końcu na Krakowskim i będą mieli ten swój pomnik!
Wygaszanie – metoda na likwidację Polski powoli i bez hałasu. Ochoczo wyciągnąć z pamięci przykłady zamkniętych kiosków i linii tramwajowych. Zostaną tylko banki i burdele.
Wyjeżdżam stąd – natychmiast dodać: od dawna o tym myślałem. To ostatnia kropla i nie warto czekać do jesieni. Grubym nietaktem jest dopytywanie się o szczegóły: kiedy, dokąd, jaka praca? Wiadomo przecież, że Zachód czeka z otwartymi ramionami.
Wyznaniowe państwo – dość już tego chrzczenia dzieci, żeby teściowa się nie czepiała! Chwalić się zalajkowaniem na Fejsie inicjatywy zniesienia konkordatu. Cytować z przekąsem list kanclerz Merkel do Dudy: „Życzę Panu szczęścia, sukcesu i Bożego błogosławieństwa w pełnieniu pańskiego urzędu”. ©
Jeśli wierzyć mądrym po fakcie, to obecnym porządkiem zatrzęsła młodzież (por. gówniarze) i wymusi to szybką wymianę starego na nowe. Platforma poluje na czterdziestolatków z widokiem na przyszłość, w PiS-ie z radości prezes odmłodniał o dekadę, a my w kuchni urządzamy w tych dniach Wielkie Pożegnanie ze Starym Ziemniakiem. Zróbmy zupę vichyssoise, zimną jak uśmiech ustępującego prezydenta. Kroimy drobno 1 cebulę oraz białą część 2 dużych porów, dusimy parę minut w dużym garnku na oliwie, dodajemy ok. pół kg ziemniaków pokrojonych w kostkę i zalewamy litrem wody (lub lekkiego bulionu drobiowego), gotujemy pod przykryciem pół godziny. Studzimy, miksujemy, dolewamy ok. ćwierć litra mleka i ćwierć litra kwaśnej śmietany (w zależności od tego, jak lubimy gęste). Chłodzimy w lodówce. Posypujemy na wydaniu szczypiorkiem. Spożywamy w milczeniu popijając kalifornijskim chardonnay – przepis wbrew nazwie jest amerykański.