Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zakładu usług urodzinowych ciąg dalszy. Składanie prezentów. Składanie ofiar z dziennikarzy zostało zastąpione przez składanie ofiar z bokserów. Jest postęp. Tak trzymać. Za marne dwadzieścia dwa z trójkowymi groszami milijony szemranego milijonera walka pretendenta wagi najcięższej Rusa Powiedkina z krnąbrnym Tryzubem Kliczką miała jubileuszowo dogodzić machoman Władimirowi P.
Putin kroczy po ścieżkach chwały, w czarny pas przyodzian, nie potrzebuje nawet uginać się, aby zwyciężyć, idzie skacząc po chmurach, skacząc od zarania po wybuchach, więc walki lubi, ale tylko te wygrane. Jego rok to 365 dni pobiedy, a rok przestępny nawet 366, ale urodziny wszak jedne jedyne. Szlachetna szermierka na pięści stanowi potencjalnie jedną z czołowych pasji kontaktowego wszechprezydenta, byłego wszechpremiera siłownika – ale tylko szermierka wygrana jak polowanie z cekaemem. Miłośnik cover-bandu Bjorn Again jest oddanym wyznawcą frazy „The winner takes it all”, która niejeden raz obiła mu się o uszy, ze skutkiem wielce niefortunnym dla przeciwnika. Tym razem jednak wraży ukraiński bokser z tarczą, a rosyjski wręcz przeciwnie. Rozczarowanie, jednak, rozczarowanie teoretycznie niedopuszczalne, zwłaszcza urodzinowo nie wchodzące w rachubę. Biedny milijoner! Źle się będzie kojarzył w korytarzach władzy, a tam nic gorszego, niż się źle kojarzyć.
Ta część obchodów się nie powiodła. Powiedkin zawiódł fundatora, zawiódł jubilata. Zagrajcie nam dziś wszystkie srebrne dzwony, ale zagrajcie nam za rok dopiero. Cóż z tego, że ze zgruchotanej zawodowo szczęki wszechruskiego wszechwag czempiona wydobyła się spiżowo-jak-kołakoł-pęknięta nosowa fraza: „Happy birthday to you, happy birthday to you, happy birthday Mr President, happy birthday to you”. Wzruszenie mocarnych ramion Putina nie jest wzruszeniem pożądanym. Czas poczekać do w Soczi olimpiady. Car jeszcze się uśmiechnie.