Sesja I: bankructwo liberalizmu

Polityka cierpi dziś na doraźność i krótkowzroczność, którą pielęgnują politycy wyłącznie przeglądający się w mediach.

20.09.2011

Czyta się kilka minut

O to, jakiej etyki potrzeba w polityce, spierali się dyskutanci w pierwszej sesji konferencyjnej. We wprowadzającym wystąpieniu Joaquín Navarro-Valls zaznaczył, że iluzją byłoby twierdzić za Machiavellim, jakoby polityka była tylko metodą sprawowania władzy, czystym administrowaniem nakierowanym na osiąganie celów. Tym bardziej nie należy ograniczać jej wyłącznie do faktów i separować od metafizyki, jak życzył sobie tego Ludwig Wittgenstein. Zdaniem Navarro-Vallsa rozdział polityki i etyki ma źródło w relatywistycznym podejściu, zgodnie z którym nic nie ma wartości samej w sobie; jednak choroba relatywizmu jest już tak nużąca, że nie sposób jej dłużej znosić. Połączenie etyki z polityką musi być oparte na założeniu osobistej odpowiedzialności i nie obędzie się bez czterech cnót znanych już starożytnym Grekom: mądrości, sprawiedliwości, męstwa i panowania nad sobą. Najważniejsze z nich zaś to mądrość i sprawiedliwość. Kto ich nie ma, nie może być dobrym politykiem.

John Dalli, unijny komisarz ds. zdrowia i ochrony konsumentów, odniósł się z kolei w swoim wystąpieniu do Weberowskiego rozumienia polityki jako pracy i powołania. Dalli przyznał, że w jego opinii polityka jest głównie powołaniem do czynienia większego dobra, a etyka to kompas, za którego wskazaniami należy podążać - bez kompromisów. Węgierskim doświadczeniem w zakresie łączenia etyki z polityką podzielił się następnie z zebranymi Laszlo Szaszfalvi, sekretarz stanu ds. Kościołów, mniejszości i kontaktów społecznych w ministerstwie sprawiedliwości i administracji publicznej Republiki Węgierskiej. Szaszfalvi zaznaczył, że rekonstrukcja kraju pod znakiem wartości odbyć się może jedynie dzięki społecznemu konsensusowi. Jest przekonany, że nowa węgierska konstytucja to coś więcej niż tylko wyliczanka instytucji - to dokument mogący stanowić drogowskaz w zakresie wartości. - Bo bez nich Europa nie da rady zwalczyć ogarniającego ją kryzysu, u którego podstaw legło bankructwo liberalnej polityki gospodarczej. W serce ludzi należy wprowadzić nowy porządek - apelował Szaszfalvi. Zapytany przez prowadzącego dyskusję ks. Kazimierza Sowę o odbiór węgierskich reform na forum UE, sekretarz stronił od konkretów.

Pytanie o doświadczenia w zakresie politycznych działań inspirowanych wartościami padło także pod adresem premier Turyngii Christine Lieberknecht, która wcześniej była luterańskim pastorem. Lieberknecht przyznała, że Kościół i polityka to dwa różne obszary, jednak wiara stawia przed człowiekiem kryteria, do których musi się stosować także w swojej politycznej działalności. Kryteria te nie zawsze są jednoznaczne.

Skoro mądrość to jedna z kardynalnych cnót dobrego polityka, to w jakiej mierze powinna ona prowadzić do mądrych kompromisów? - zapytał ks. Sowa. - Nierzadko określenie "mądry" to dla polityka, niestety, zniewaga, ewentualnie synonim politycznego sprytu - ocenił Navarro-Valls. Człowiek mądry powinien zaś rozważać wady i zalety możliwych rozwiązań, pamiętając o prawdzie. A to nie zawsze bywa praktyczne, np. kiedy podejmuje się decyzje pod wpływem zbliżających się wyborów.

- Polityka powinna być sztuką niemożliwego. Należy zawsze zastanawiać się, czy nie da się zrobić czegoś większego niż pierwotnie wydaje się możliwe - kontynuował Navarro-Valls. Moderator dyskusji raz jeszcze upomniał się o konkrety, stwierdzając, że słowa wypowiadane przez europejskich polityków co najwyżej "dobrze brzmią". Ale co kryje się pod pojęciami? John Dalli, odpowiadając na to pytanie, wskazał jeden z objawów zdiagnozowanej wcześniej choroby relatywizmu: - Znaczenie słów zależy od tego, kto je wypowiada. W ustach różnych ludzi żargon polityczny możne znaczyć zupełnie odmienne rzeczy. Należy więc zastanowić się, czy słowa są konsekwencją doraźnej politycznej kalkulacji, czy wypływają z przekonania o traktowaniu polityki jako służby.

Na koniec Dalli postawił jednak przykrą diagnozę: - Polityka cierpi dziś na doraźność i krótkowzroczność, którą pielęgnują politycy, martwiąc się głównie o to, jakie tytuły pojawią się w jutrzejszych gazetach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2011

Artykuł pochodzi z dodatku „Etyka i polityka (39/2011)