Sejsmograf podróżny

Sándor Márai: W PODRÓŻY - przez całe życie był, niekoniecznie z wyboru, człowiekiem drogi. Jego rodzinne miasto Kassa, czyli Koszyce, zmieniło po 1918 roku przynależność państwową. Jako dziewiętnastolatek wyjechał do Niemiec w obawie przed represjami po upadku węgierskiej Republiki Rad; później opuścił na zawsze Węgry rządzone przez komunistów. Między dwiema wielkimi wojnami podróżował po Europie i Bliskim Wschodzie; jego życie na emigracji rozdarte było między dwa kontynenty.

10.01.2012

Czyta się kilka minut

Wielki węgierski pisarz Sándor Márai (1900-1989) doczekał się u nas w ostatnich latach całej półki przekładów, teraz otrzymaliśmy wybór jego przedwojennych szkiców z podróży, w przekładzie i opracowaniu niezastąpionej Teresy Worowskiej. Ułożone w porządku geograficznym (Francja, Bliski Wschód i żydowska Palestyna, Włochy, Anglia, Austria, Szwajcaria, Niemcy), są różnorodne gatunkowo, oscylują pomiędzy klasycznym reportażem, esejem a impresyjną prozą poetycką.

Nawet jednak teksty najwcześniejsze, korespondencje z Niemiec wysyłane w początku lat 20. do węgierskich gazet, nie ograniczają się do powierzchownego dziennikarstwa, zawsze sięgają pod powierzchnię zdarzeń. "Przedstawiając sprzeczności pomiędzy pozorem a istotą - pisze Worowska w posłowiu - autor stara się ukazać niepokojącą wieloznaczność świata, który pragnęlibyśmy widzieć uporządkowanym. Zakończywszy lekturę, czytelnik pozostaje z przekonaniem, że niczego właściwie nie sposób poznać do końca". Uważny obserwator przemian, które przyniosła pierwsza wielka wojna, Márai wychwytuje także - zwłaszcza w szkicach z Niemiec, z Egiptu i Palestyny - symptomy przyszłych wstrząsów.

Z melancholią odnotowuje rewolucję, jaka dokonała się w sposobie podróżowania. Przeglądając zeszłowieczny album, w którym nieznany krewny wklejał podróżne pamiątki, zauważa: "Obcy już nam ten drobiazgowy, odświętny, nieśmiały i delikatny sposób oglądania, odczuwania, nasłuchiwania świata. My każdego lata rzucamy się na niego jak szaleni, opychamy się nim obiema rękami. (...) Świat mieści się w aparacie Kodaka, wspomnienia przesuwają się jak klatki filmu, wszystko jest niewyraźne i zlewa się ze sobą, a wspomnienia z podróży kurczą się do rozmiarów hasła".

Są w tych prozach podróżnych piękne partie liryczne, jest nostalgia i humor, jest też zaniepokojenie kierunkiem, w jakim zmierza świat. Czasem spotykają się one w jednym krótkim tekście, jak napisana u progu II wojny "Kuchnia francuska" - niby tylko wspomnienie pierwszego paryskiego obiadu sprzed lat, a w rzeczywistości coś znacznie więcej. By zaś pozostać przy tematyce kulinarnej, polecam "Obiad u Lyonsa": humorystyczny opis wstrząsu, którym dla węgierskiego podniebienia okazał się pierwszy kontakt z tradycyjną angielską baraniną w sosie miętowym, ale i dyskretny hołd złożony cywilizacji wyspiarzy...

I jeszcze jeden fragment książki, obok którego trudno przejść obojętnie: "Mesjasz w Pałacu Sportu", relacja z wystąpienia Hitlera w berlińskim Sportpalast, napisana w styczniu 1933 roku, tuż przed przejęciem władzy w Niemczech przez nazistów. To kilkustronicowe arcydziełko przenikliwości i dystansującej ironii. "Na ogół naziści w hali są bardzo uprzejmi. Z ludźmi tego rodzaju zawsze jest tak: jeśli akurat nie mordują, są niemal sympatyczni. Trzeba tylko wybrać odpowiednią chwilę do kontaktów z nimi". Później taka obserwacja: "Nie tylko mundury, sylwetki i głosy, ale w ogóle cała ta koszarowa elegancja jest tylko podróbką. To zmilitaryzowana, wciśnięta w mundur ulica. To mob salutujący na rozkaz, odgrywający wojsko w kolejce po talerz gorącej zupy. To zuniformizowany motłoch, zorganizowana ograniczoność, zmobilizowany instynkt stadny...".

I cytat ostatni: "Ta jedna piąta sześćdziesięciu milionów przysporzy jeszcze Niemcom, Europie i światu niewyobrażalnych szkód, chaosu i zagrożenia. Póki ta jedna piąta jest zwarta i trzyma się razem, póty nie ma mowy o pokoju na świecie. Mówię to, bo widziałem te twarze!". (Zeszyty Literackie, Warszawa 2011, ss. 206. Wybór, tłumaczenie i posłowie Teresa Worowska. Seria "Podróże".)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2012