Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mówił o torturach stosowanych przez policję, inwestycjach uciążliwych dla sąsiedztwa, bezdomności, wsparciu niepełnosprawnych, sytuacji w domach opieki, rozliczeniach z przeszłością (m.in. o drugiej tzw. ustawie dezubekizacyjnej), prawie do sądu i kryzysie migracyjnym.
Rutynowe wystąpienie odbywało się w kontekście nowej kampanii zmierzającej do odwołania Bodnara. Tym razem jej inicjator, poseł narodowców Robert Winnicki, zarzuca rzecznikowi wykorzystanie funkcji „do prowadzenia ideologicznej krucjaty w myśl idei marksizmu kulturowego”. Jaki to „marksizm” – każdy mógł się przekonać słuchając wystąpienia. Pełne było uwag o interwencjach w konkretnych sytuacjach (które Bodnar rozpoznaje w trakcie systematycznych objazdów po kraju), zawsze podbudowanych refleksją nad fundamentalnymi niedomogami Polaków jako wspólnoty obywatelskiej. W dwuletniej pracy obecny rzecznik kładł nacisk na działania lokalne, traktujące poszanowanie godności i podstawowych praw jako budulec prawdziwego obywatelstwa.
Niestety niewielu posłów, zarówno PiS, jak i opozycji, uznało za stosowne, by się o tym przekonać: wystąpienie Bodnara kończyło porządek piątkowych obrad, więc na sali pozostało zaledwie kilku parlamentarzystów. Wcześniej, gdy przyjmowano przez aklamację uchwałę na cześć Narodowych Sił Zbrojnych, ławy były pełne. Ten kontrast świadczy, jakiego rodzaju krucjata na naszych oczach się odbywa. A prawo do weekendu okazało się na razie jedynym skutecznym fundamentem narodowej zgody. ©℗