Ryzyko teologa

Tteolog musi ryzykować - ryzyko popełniania błędów wpisane jest w jego powołanie. Jest on jak saper albo zwiadowca - wchodząc na nierozpoznany grunt, ryzykuje wybuch, czasami spore zamieszanie. Doktrynalne rozstrzygnięcia wymagają czasu. Gdybyśmy chcieli w swoim życiu unikać ryzyka i czekać na wypowiedzi Kościoła, w wielu sytuacjach by nas to paraliżowało.

ARTUR SPORNIAK: - Czy teolog jest do zbawienia koniecznie potrzebny?

O. ANDRZEJ NAPIÓRKOWSKI: - Do zbawienia potrzebna jest wiara przeżywana we wspólnocie Kościoła, która nieprzerwanie trwa w nauce Apostołów, w łamaniu chleba i w modlitwach (por. Dz 2,42). Kościół jest zawsze podstawową przestrzenią ducha, która umożliwia chrześcijaninowi wzrastanie w wierze. Dzięki temu w ziemskiej pielgrzymce Kościół wciąż pogłębia rozumienie siebie i dziedzictwo wiary. W tym procesie pogłębiania niezastąpioną rolę pełnią teologowie. Teologia wyrasta z Kościoła, w nim działa, jest jego funkcją (posiada charakter społeczny), a nie jest prywatnym przedsięwzięciem teologów. W naszych osobistych dziejach zbawienia Bóg udziela się nam poprzez ludzi. Potrzebujemy drugiego człowieka. On jest instrumentem, poprzez który ogarnia nas Boża miłość.

  • Magisterium potrzebuje pomocy

- W referacie wygłoszonym na niedawnym Kongresie Teologów w Lublinie zwrócił Ojciec uwagę na niektóre słabości polskiej teologii: mówienie głosem Magisterium, brak odważnych debat teologicznych, zbytnie przeintelektualizowanie i zbyt słaby związek z duchowością i Pismem Świętym, brak odniesień do rzeczywistych problemów, z którymi zmagają się ludzie, ignorowanie "zmysłu wiary" wierzących, klerykalizacja teologii, wątłość dialogu z kulturą. Która słabość zdaniem Ojca jest największa?

- Pasywność, gdyż teologia powinna być z natury twórcza. Musimy przestać utożsamiać teologię z Magisterium. Ona nie może być jedynie komentarzem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, ale wiedzą ustalającą i wyjaśniającą tajemnicę zbawiającego Boga, a jednocześnie dostarczającą mądrości i służącą ludzkiej wierze. Musi podejmować badania, wykraczające poza dotychczasowe status quo kościelnej świadomości, przynoszące nowe spojrzenia, coraz głębsze rozumienie wiary, zwłaszcza dzisiaj - w dobie globalizacji i tak mocnej degradacji ludzkiej kultury. Jak napisał w jednej ze swoich książek kard. Joseph Ratzinger, teolog musi być o czubek nosa do przodu przed Magisterium. Magisterium sankcjonuje, a nie kreuje. Innymi słowy: zatwierdza jakieś proponowane przez teologów rozwiązania lub rozstrzyga spory, samo nie tworzy jednak rozwiązań.

Teolog ma funkcję służebną wobec Kościoła, wobec całego ludu Bożego. Ta funkcja przede wszystkim wyraża się w kreatywności - w widzeniu tego, czego jeszcze nie dostrzega Magisterium. Natomiast Magisterium, opierając się na własnym charyzmacie, wybiera najbardziej trafne rozwiązanie przedkładane przez teologa. A przy tym teolog nie powinien rościć sobie pretensji do tego, że ma wyłączność na prawdę. Szczególnie musi pielęgnować w sobie ducha pokory - jeśli pragnie w jakimś stopniu ocierać się o prawdę. Ostatecznie jest tak, że to nie my odkrywamy prawdę, ale to ona nam się objawia. W tym współdziałaniu chodzi niezmiennie o to, aby wypowiedzieć Ewangelię językiem współczesnego człowieka. Magisterium potrzebuje pomocy, potrzebuje “danych", gdyż nie jest na pierwszej linii frontu. Na pierwszej linii frontu jest teolog.

- Ale ten sam kard. Ratzinger, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, instrukcję o zadaniach teologa rozpoczyna od okazania dezaprobaty: "Dla obrony wiary Kościoła katolickiego przed błędami głoszonymi przez niektórych wiernych, zwłaszcza zaś tych, którzy bezpośrednio zajmują się różnymi dyscyplinami świętej teologii, wydawało nam się absolutnie konieczne...". Teologowie postrzegani są przez Magisterium jako zagrożenie dla Kościoła. Zatem twórcza teologia to niezbędna pomoc, czy przeciwnie - niebezpieczeństwo?

- O ile dobrze rozumiem intencję Kongregacji, chodzi o troskę, by nie stwarzać wrażenia, że eksperymenty teologów są automatycznie głosem Kościoła. Wierni mogą tak to niekiedy odbierać. Natomiast w swojej pracy teolog musi ryzykować - ryzyko popełniania błędów wpisane jest w jego powołanie. Jest on jak saper albo zwiadowca - wchodząc na nierozpoznany grunt, ryzykuje wybuch, czasami spore zamieszanie. Niekiedy jest to nawet cena jego życia w sensie dalszego rozwoju duchowego czy intelektualnego... Ale w ten sposób oczyszcza się droga do ortodoksji. Choć na dobrą sprawę, to los każdego chrześcijanina, który stara się pogłębiać swoją wiarę i coraz bardziej świadomie nią żyć. On również ryzykuje błądzenie. Magisterium nie rozstrzyga wszystkich problemów, które niesie ze sobą współczesność, zajmuje się tylko tymi najbardziej palącymi, a jeżeli już je rozstrzyga, nie czyni tego w pośpiechu. Doktrynalne rozstrzygnięcia wymagają czasu. Gdybyśmy chcieli w swoim życiu unikać ryzyka i czekać na wypowiedzi Kościoła, w wielu sytuacjach by nas to paraliżowało. Jest to problem wolności i odpowiedzialności. Nudna teologia nie jest dobra, bo nie ma w niej miłości, poszukiwania prawdy, cierpienia i bólu. Odbieranie wolności życiu religijnemu jest wyrazem niewiary w moc Ducha Świętego. Teologia to wiedza doświadczenia chrześcijańskiego, to wiedza charyzmatu teologa. Bogu potrzebni są ludzie - potrzebni są dobrzy teologowie - wewnętrznie wolni. “Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański - tam wolność" (2 Kor 3,17).

  • Drukarski pragmatyzm

- Skąd w polskiej teologii to zniewalające uzależnienie od Magisterium?

- W dużej mierze wynika ono z sytuacji historycznej. W PRL teolog zmuszony został do przejęcia roli Magisterium. Musiał bronić Kościoła przed ideologicznymi atakami. Taka sytuacja nie sprzyjała swobodnym badaniom. Każdy głos wykraczający poza Magisterium mógł zostać wykorzystany przeciwko Kościołowi.

Obecnie mamy w Polsce olbrzymi potencjał - rzesze naprawdę znakomicie wykształconych teologów, w tym sporo świeckich - i nie bardzo wiemy, co z tym robić. Wpadliśmy w koleiny teologii abstrakcyjnej i hermetycznej, żyjącej własnym życiem - wydaje się olbrzymie ilości prac dla samego ich wydawania, bez związku z realnymi problemami, bez uważnego i subtelnego dialogu ze współczesną kulturą. Drukarski pragmatyzm... Nie wolno nam iść z “duchem świata". Nie można bezkrytycznie ulegać współczesnej mentalności “homo consumator". Idzie zaś o to, by odczytywać “znaki czasu", a więc to, w jaki sposób realizować Ewangelię tu i teraz, jak uświęcać współczesność.

Dziś, posiadając takie bogactwo ludzi wykształconych i otwartych na Chrystusową Ewangelię, Kościół w Polsce winien szukać współpracy ze wszystkimi ludźmi dobrej woli i współtworzyć to wszystko, co prawdziwe, sprawiedliwe, święte i godne miłości (por. Flp 4,8). Niestety, często bywa tak, że tendencję zamykania się w getcie wzmacnia nasz czarno-biały sposób postrzegania świata. Tymczasem rzeczywistość jest bogatsza, bardziej zniuansowana, pluralistyczna. Ten pluralizm powinien odzwierciedlać się również w teologii.

- Zarówno objawienie, jak i stworzony świat, są rzeczywistościami tak bogatymi, że żadne myślowe formuły ich nie wyczerpią. Dlatego nie ma się co obawiać, że kiedyś teolog stanie się bezrobotny. Proces interpretowania rzeczywistości stworzonej w świetle objawienia nie ma końca. Czy tak należy to rozumieć?

- Teolog powinien jednak pamiętać, że czym innym jest uświęcanie świata, a czym innym jego sakralizacja. Świat jest świecki i ma tę świeckość zachować. Pierwsza desakralizacja świata dokonała się już w samym momencie jego stworzenia. Sakralizacja przeciwstawia się świeckości - walczy z nią, natomiast uświęcanie nie niszczy świeckości, tylko ją przemienia - jest rzeczywistością komplementarną, uzupełniającą świeckość. Łaska Chrystusa obejmuje cały świat, aż do najgłębszego poziomu jego istnienia. Musimy pozwolić zachować światu jego autonomię i wolność. Bo tylko tam, gdzie jest wolność, jest łaska i prawda. Uświęcanie to nie jest przekreślanie wartości świata i zastępowanie jej jakąś wartością zewnętrzną. Ma być natomiast odkrywaniem najgłębszej tożsamości świata, który jako stworzony ostateczne odniesienie posiada w Bogu.

- A jak konkretnie uświęcać polską rzeczywistość? Nad czym powinni się teolodzy skupić między Odrą a Bugiem?

- Mamy duże osiągnięcia duszpasterskie. Nasze kościoły ciągle są pełne i cieszmy się z tego. Ale jeżeli skupimy się tylko na duszpasterstwie i czerpać będziemy zadowolenie z liczb, to grozi nam w perspektywie spłycenie polskiego katolicyzmu. Nasz Kościół potrzebuje odważnej i twórczej teologii. Bez dobrej teologii duszpasterstwo pozbawione jest pogłębionego zaplecza. Coraz częściej ludzie szukają czegoś więcej niż tradycyjnego duszpasterstwa parafialnego - chcą pogłębiać swoją wiarę. Temu dojrzewaniu w wierze służy również praca teologów. Zgłębiając prawdy wiary powinni dawać odpowiedź na zamysł Zbawiciela, “który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2, 4). Jako rektor seminarium często pytany jestem o liczbę kleryków. Mało kto pyta, kim są ci młodzi ludzie, co sobą reprezentują, czego szukają.

Polskim fenomenem jest masowy ruch pielgrzymkowy, powstało i dynamicznie się rozwija wiele wspólnot, ruchów i stowarzyszeń świeckich - to jest olbrzymi potencjał, który należy wykorzystać w teologii jako wciąż niedoceniany locus theologicus, czyli miejsce doświadczania wiary i zarazem źródło teologii. Takim obszarem też jest kultura - sztuki plastyczne, literatura. Tą ostatnią dziedziną z powodzeniem zajął się na gruncie polskim ks. Jerzy Szymik.

- A rzeczywistość całkiem nowa - internet? Czy on także może być "miejscem teologicznym"?

- Internet nie jest “miejscem teologicznym". On jest raczej środkiem przekazu o możliwościach rzeczywiście przez Kościół jeszcze w pełni nie wykorzystanych. Na pewno dla katolików wciąż stanowi wyzwanie. Choć pojawia się coraz więcej witryn katolickich. Tej elektronicznej rzeczywistości nie należy się bać, tylko zgodnie z wezwaniem Chrystusa: “Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię", trzeba odważnie to medium i tym medium ewangelizować.

- Ale przekaz Ewangelii to nie jedyna - moim zdaniem - możliwość do wykorzystania. Zresztą internetowa sieć z trudem nadaje się na kolejną ambonę, gdyż funkcjonuje trochę jak gigantyczny hipermarket idei. Cechą zniechęcającą do większości katolickich witryn jest także ich programowy paternalizm. Z punktu widzenia wiary i teologii internet mógłby mieć natomiast kapitalne znaczenie ze względu na to, że jest miejscem otwartej dyskusji. Już teraz na bardziej odważnych portalach katolickich, gdzie moderatorzy nie ingerują w merytoryczną treść wypowiedzi, odbywają się bardzo ciekawe dyskusje, zwłaszcza dotyczące problemów moralnych. Dzięki internetowi teolog ma łatwy i ogromny dostęp do ludzkich doświadczeń i postaw, gdyż anonimowość sprzyja szczerości. A to przecież "locus theologicus"!

- Być może rzeczywiście trzeba będzie się temu lepiej przyjrzeć. Szczery dialog duchownych ze świeckimi pozwala wspólnie odczytywać objawienie przez pryzmat naszej kultury, kondycji ludzkiej, także złamania grzechem. Odkrywanie zarówno nędzy ludzkiej, jak i transcendencji, która wpisana jest głęboko w człowieka, zmusza nas, żebyśmy wypowiadali prawdę o nas samych. Tu widać, że kultura “słuchającego" uprawiania teologii potrzebuje modlitwy. Modlitwa chroni przed tanim pragmatyzmem. Otwiera na egzystencjalne doświadczenie.

  • Adwokat Ratzingera, adwokat przed Ratzingerem

- Powróćmy do zadań teologii. Teolog pełni rolę tłumacza i zarazem adwokata: i to zarówno wobec wiernych, jak i Magisterium. Musi nie tylko starać się zrozumieć i na nowo odczytać objawienie i współczesny mu świat, ale zarazem wsłuchiwać się w głos Magisterium, które objawienia strzeże i autorytatywnie wykłada, a także w problemy wiernych. To nie jest łatwe...

- Rzeczywiście, teolog działa “na dwie strony". Można by powiedzieć, że stoi jak gdyby na progu domu. Z jednej strony pomaga zrozumieć naukę Kościoła, sam przyczyniając się do jej rozwoju, z drugiej - reprezentuje wiernych i ich problemy wobec Magisterium - wstawia się za nimi. “Adwokat" to właściwa analogia. Dobry teolog powinien być zarówno adwokatem kard. Ratzingera, jak i tej kobiety, która niedawno przyszła do mnie z bolesnym problemem. Już jako dojrzała osoba przyjęła chrzest. Żyje w związku niesakramentalnym. Bardzo chce być matką chrzestną dziecka. W świetle prawa kanonicznego nie może, gdyż nie gwarantuje katolickiego wychowania. Zadaniem teologa jest opowiedzieć Magisterium o bólu tej kobiety. Może, będąc matką chrzestną, jeszcze bardziej zbliżyłaby się do Chrystusa? Ale z drugiej strony, rolą teologa jest wyjaśnić tej kobiecie racje Kościoła - w taki sposób, by nie czuła się odtrącona. W teologu spotykają się zatem obie perspektywy. On musi je próbować pogodzić. Nie uda mu się tego dokonać bez modlitwy. Więcej czasu spędzonego nad Biblią, modlitewnego wczuwania się w wiarę ludu Bożego, duchowej medytacji, cierpliwego i stopniowego trudu intelektu, odważnej i samodzielnej refleksji dadzą gwarancję autentyczności jego pracy. Życiem tłumaczyć objawienie. Problemem teologii polskiej jest to, że dotychczas działa zbyt “jednostronnie" - w kierunku od Magisterium do ludu Bożego.

- Choć wierni mają także swój "zmysł wiary" i, w przeciwieństwie do reprezentantów Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, żyją w świecie - tu, gdzie Ewangelia realizuje się w życiu. Czy zatem polski teolog może się spierać z samym Papieżem?

- Jan Paweł II jest zbyt wielki, by bał się słuchać, co teologowie mają do powiedzenia. To Papież, który słucha, cierpi i modli się.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2004