Rocznicowe szaleństwa

W dzisiejszej Polsce rocznice dzielą. Są okazją do kłótni o najnowszą historię, mobilizacji elektoratów i PR-owskich popisów. Na początku maja rocznice były dwie: przystąpienia do Unii Europejskiej i Konstytucji 3 maja.

05.05.2009

Czyta się kilka minut

Środa, 29 kwietnia. W warszawskim Pałacu Kultury obraduje kongres Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Na nim przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering, szef EPP Wilfried Martens, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Francji François Fillon, premier Włoch Silvio Berlusconi, polski premier Donald Tusk...

Przed Pałacem związkowcy-stoczniowcy szarpią się z policją broniącą im dostępu do sali obrad. W tłumie posłowie PiS - m.in. Jacek Kurski, zwierzający się dziennikarzom, że politycznych bijatyk ma już dosyć. Ale cóż: "nie chcę, ale muszę". Kongres to sukces PO, trzeba go więc czymś przyćmić - np. awanturą. Związkowcy spalili kukłę Tuska, "grabarza polskich stoczni". PiS-owcy złożyli do prokuratury doniesienie, że finansowany za pieniądze EPP kongres to początek eurokampanii Platformy. Złamała więc ona prawo - przyjęła pomoc finansową z zagranicy.

Jeśli się uprzeć, można do takich wniosków dojść. Tylko po co się upierać? Kongres był sukcesem nie tylko PO, ale i Polski. Platforma wykorzystała go do promocji kandydatury Jerzego Buzka na szefa europarlamentu i do promocji naszej transformacji oraz jej bohaterów - Jana Pawła II i Lecha Wałęsy. Może to niektórych zdziwić, ale w latach 90. polską Solidarność przesłonił Europejczykom upadek berlińskiego muru i Václav Havel. O uznanie naszych zasług wciąż musimy zabiegać.

Prezydent sangwinik

Czwartek, 30 kwietnia. Ważna międzynarodowa konferencja "Polska i UE pięć lat po rozszerzeniu". Ale znów awantura. Tym razem fauluje Platforma. Organizując konferencję przewidziała przemówienia Tuska, Pötteringa, Barroso, swego europosła Jacka Saryusza-Wolskiego, szefa MSZ Radosława Sikorskiego i kandydującej do europarlamentu z list PO Danuty Hübner.

Były prezydent (Aleksander Kwaśniewski), obecny prezydent (Lech Kaczyński) i ekspremierzy mieli wystąpić w roli paprotek. Być na konferencji, "dekorować" salę, ale milczeć. Organizatorzy zapomnieli, że do Unii biegliśmy sztafetą. Większość byłych premierów uznała, że będą to obchody ku czci Platformy, i się obraziła.

Kwaśniewski, który do Unii przekonał lewicę, postanowił nie odwoływać wizyty zagranicznej, choć pewnie mógł. Leszek Miller, który jako premier podpisywał traktat akcesyjny, oświadczył, że nie przyjdzie, bo nie chce robić za tło. Lech Kaczyński postanowił wygłosić telewizyjne orędzie.

Jego współpracownicy twierdzili, że PO zastawiła na prezydenta pułapkę. Oficjalny organizator obchodów - Urząd Komitetu Integracji Europejskiej - wysłał mu bowiem standardowe zaproszenie, z informacją, że ma się stawić 30 kwietnia w Pałacu Kultury, pół godziny przed rozpoczęciem uroczystości. O przemówieniu nie było ani słowa.

Każdy, kto zna prezydenta, wie, że taki brak szacunku go rozdrażni, wywoła ostrą reakcję. I ugruntuje opinię nadwrażliwca. Może więc była to "pułapka". A może "tylko" lekceważenie.

Wiadomo, że w Platformie - co przyznaje sam premier - istnieje silna pokusa, aby w obecnej kampanii do eurowyborów "odnowić antypisowskie nastroje". Na pewno jednak PO pamięta, że w Polsce Unię popiera 70-80 proc. obywateli. Chce więc być główną proeuropejską partią, a PiS wepchnąć w antyeuropejskie buty.

Awantura o konferencję zrobiła się tymczasem niesmaczna. Psuła sukces kongresu EPP. Platforma zrobiła krok w tył. - Zadzwonił do mnie szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz - opowiada Leszek Miller - i powiedział, że w porozumieniu z premierem zaprasza mnie do czynnego udziału w konferencji. Zgodziłem się przyjść.

Podobna rozmowa musiała się odbyć z prezydentem. Lech Kaczyński bojkotu zaniechał, przybył na konferencję i też wystąpił. "Unia to jeden z najbardziej udanych eksperymentów w historii" - powiedział. Dlaczego tak łatwo zmienił zdanie? - PO chce z niego zrobić politycznego nerwusa, zaś doradcy od PR kreują go na sangwinika. 30 kwietnia posłuchał tych drugich - uważa jeden z polityków prawicy.

Premier Tusk też miał na konferencji dobre wystąpienie. - Patrząc na twarze premierów, widzę zjednoczoną Polskę w zjednoczonej Europie - mówił.

Widział: Tadeusza Mazowieckiego, Krzysztofa Bieleckiego, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza, Jerzego Buzka i Leszka Millera.

Czy tak nie można było od razu?

Ajenci historii w akcji

Trzy dni później rocznica Konstytucji 3 maja. Tym razem mikrofon trzyma Lech Kaczyński. Podczas uroczystości na Zamku Królewskim mówi, że Konstytucja 3 maja była zwieńczeniem prób naprawy podporządkowanego oligarchom państwa. Przegrała - "bo miała przeciwników, którzy twierdzili, że walczą w imię demokracji". Bronili tymczasem swoich przywilejów. "Nie tak dawno też mówiono o rzekomym zagrożeniu demokracji - kontynuował prezydent. - W istocie było to zagrożenie dla ludzi, którzy nie działali dla Polski, a dla siebie".

Kaczyński zrobił więc analogię między targowicą a wyborami, w których przegrał PiS. Gdzie Rzym, a gdzie Krym. I gdzie sens?

Bohaterem zorganizowanego przez PO kongresu europejskich chadeków był Lech Wałęsa, bohaterem prezydenckich uroczystości na Zamku - Jan Olszewski. Prezydent wręczył mu najważniejszy polski order, Orła Białego.

I Wałęsa, i Olszewski walczyli kiedyś razem - w Solidarności. Od lat nie chcą się spotkać na żadnej wspólnej uroczystości. To dobra ilustracja rocznicowych szaleństw. Spór o najnowszą historię wciąż trwa. Jedni uważają, że rewolucja Solidarności skończyła się w 1989 r., zdaniem drugich - wciąż trwa.

Mamy więc w Polsce dwie historie, którym trudno się spotkać. Ich symbolami są m.in. Wałęsa i Olszewski. Ale ajentami PO i PiS. Nie bardzo im na wspólnej opowieści zależy. Spór o przeszłość pomaga wpływać na teraźniejszość. Podtrzymać korzystny dla nich stan - polaryzację.

Konkurenci siłę przebicia mają dużo mniejszą. W zeszłym roku do walki o historię próbował włączyć się SLD. Zorganizował w Lublinie obchody 90. rocznicy powstania pierwszego rządu II RP - socjalisty Ignacego Daszyńskiego. Wyszedł z tego ledwie słyszalny pisk.

Wielkie rocznice kontrolują więc PO z PiS. Ich zapleczem są rada ministrów i kancelaria prezydenta. Kaczyńskich wspiera część IPN, PO - część mediów.

Udział dziennikarzy w rocznicowych histeriach też jest niemały. Mówi się - chyba słusznie - że media się tabloidyzują. Nie zawsze "docenia się" zasługi TVN 24. Nie ma on wielkiej oglądalności - oglądają go za to "środowiska opiniotwórcze". Kreuje więc wydarzenia, a musi to robić często, bo nadaje non stop. Promuje więc medialnych pewniaków, politycznych wojowników: Kurskich (Jacków) i Palikotów. - Nie ma żadnego zapotrzebowania na normalną rozmowę - przyznaje "bulterier" PiS.

Stęskniony za poważną debatą były minister przekonywał mnie niedawno, że "wszystkiemu winne reklamy". - By je przyciągnąć - trzeba mieć oglądalność, czyli "iść w sensację". Wiele się z tym zrobić nie da - mówił. - Trzeba więc przynajmniej "powalczyć" o główne programy informacyjne, uwolnić je od obowiązków wobec masowego widza.

Jak? Wprowadzając zakaz pokazywania reklam tuż przed i tuż po emisji. Pomysł pewnie nierealny, ale problem ważny. Jak osłabić tyranię przeciętnych gustów - i z wolności nie rezygnować.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2009