Rewolucja czy kontrrewolucja

W najbliższych dniach wejdą w życie przepisy, które w założeniu autorów mają wzmocnić pozycję obywateli wobec władzy państwowej i wymóc ich większą aktywność w sporach cywilnych. Niektórzy prawnicy obawiają się jednak, że przynajmniej niektóre z nich mogą mieć także negatywne skutki.

05.09.2004

Czyta się kilka minut

Od 1 września obowiązywać zacznie nowelizacja kodeksu cywilnego, wedle której państwo ma odpowiadać za wszelkie działania władcze organów władzy publicznej (na szczeblu państwowym i samorządowym), które okazały się bezprawne i wyrządziły szkodę obywatelom. Dotyczy to tak władzy wykonawczej, jak sądowniczej - a więc czynności funkcjonariuszy państwowych (np. policji, służb specjalnych), decyzji administracyjnych oraz orzeczeń sądowych (przewiduje się wprowadzenie specjalnego trybu, służącego ustalaniu ich ewentualnej niezgodności z prawem). Więcej: Skarb Państwa może odpowiadać nawet za wydanie aktów prawnych, które Trybunał Konstytucyjny albo Naczelny Sąd Administracyjny uznają za sprzeczne z konstytucją, umową międzynarodową czy inną ustawą. Odpowiedzialność będzie też obejmować czynności zlecone przez jednostki państwowe bądź samorządowe podmiotom prywatnym. Co ważne: nieistotne już będzie, czy szkoda wynikła z winy urzędnika państwowego lub samorządowego - wystarczy stwierdzić, że ich poczynania naruszyły prawo.

Od 17 września każdy obywatel niezadowolony z tempa, w jakim sąd prowadzi jego sprawę bądź z przedłużającego się postępowania egzekucyjnego, będzie mógł złożyć skargę na przewlekłość postępowania. Sąd wyższej instancji oceni wtedy terminowość i prawidłowość czynności podjętych w celu wydania rozstrzygnięcia, uwzględniając jednak charakter sprawy, stopień jej zawiłości (tak faktycznej, jak prawnej), znaczenie dla skarżącego oraz zachowanie stron w trakcie postępowania (zwłaszcza tej, która wnosi zarzut o nieuzasadnionej zwłoce). Ma na to dwa miesiące. Wydane orzeczenie jest ostateczne. W razie przyznania racji skarżącemu, skarb państwa będzie musiał wypłacić mu rekompensatę (do 10 tys. zł), zaś opieszały sędzia może być ukarany dyscyplinarnie.

Z kolei uchwalona 2 lipca nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego (część zmian obowiązuje od 19 sierpnia, a większość wejdzie w życie 5 lutego 2005 r.) przewiduje m.in. odejście od zasady, że sąd ma obowiązek udzielić stronom, występującym w postępowaniu bez adwokata, “niezbędnych pouczeń co do czynności procesowych". Teraz sąd będzie tylko mógł to zrobić “w razie uzasadnionej potrzeby".

Sąd nie będzie też musiał, jak do tej pory, w sprawach pracowniczych orzekać o wszystkich roszczeniach, jakie w konkretnym sporze przysługują pracownikowi wobec pracodawcy - nawet tych, których pracownik (zwykle gorzej zorientowany w przepisach, a często nie mający również środków na skorzystanie z pomocy prawnej) nie zgłosił. Sąd ograniczy się jedynie do uznania (bądź nie) żądań wskazanych przez pracownika. Także w sprawach o rozwód bądź separację sąd nie będzie już musiał z urzędu zobowiązać małżonków do zaspokajania w czasie trwania postępowania potrzeb rodziny i opiekowania się w tym okresie małoletnimi dziećmi - będzie to mógł robić wyłącznie na wniosek którejś ze stron.

Prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego, profesor Instytutu Państwa i Prawa PAN, w l. 1987-92 Rzecznik Praw Obywatelskich:

Wbrew pojawiającym się, zwłaszcza w mediach, entuzjastycznym komentarzom, wątpię, czy ostatni pakiet zmian w prawie cywilnym poprawi pozycję obywatela wobec władzy.

I tak, obowiązujący od 1 września przepis o odpowiedzialności państwa za bezprawne działania władzy publicznej też nie jest żadną nowością. Reguła, że odpowiedzialności państwa za szkody wyrządzone przez bezprawne działania administracji istnieje od 1956 r. Tyle że różnie bywało z jej respektowaniem - raz była szanowana, raz nie.

Teraz do kodeksu cywilnego wprowadza się regulację bazującą wprost na ustawie zasadniczej. Jest to efekt orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z grudnia 2001 r., wedle którego kwestię bezprawności działań władczych państwa trzeba rozwiązywać nie tylko, jak do tej pory, środkami orzeczniczymi, ale też musi być ona uregulowana w przepisach.

W efekcie może jednak pojawić się problem: otóż nowe przepisy zakładają odpowiedzialność państwa również za tzw. bezprawie legislacyjne. Przykładowo: ustawa nałożyła na władzę wykonawczą obowiązek wydania rozporządzeń wykonawczych dotyczących stypendiów dla jednej z grup uczącej się młodzieży. Władza ich na czas nie wydała. I na podstawie tego nowego przepisu owa grupa niedoszłych stypendystów może zwrócić się do sądu o odszkodowania. Tyle że można zapytać: a w jaki sposób ustalimy rozmiar szkody, jaką ponieśli? Bo przecież nie ma właśnie aktów wykonawczych, które zwykle o tym rozstrzygają. Ile więc to stypendium miałoby wynosić? Zaś w prawie cywilnym przy dochodzeniu odpowiedzialności to poszkodowany musi udowodnić wysokość szkody. A jak nie udowodni, to się powództwo oddali, a my będziemy się dziwić, że ludziom się nie podobają przepisy wiele obiecujące, lecz w praktyce odprawiające z kwitkiem.

Ba, problem nie dotyczy tylko braku przepisów wykonawczych. Bo przecież, na przykład, konstytucja stwierdza, że obywatel ma prawo do nieskażonego środowiska naturalnego. Czy nowy przepis oznacza, że mieszkaniec Śląska będzie mógł żądać odszkodowania za to, że władze nie ustanowiły prawa służącego polepszeniu sytuacji ekologicznej w tym regionie? Inny przykład: art. 76 konstytucji mówi, że ,,Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi zdrowiu, prywatności, bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Zakres tej ochrony określa ustawa". Obowiązuje w tej kwestii wiele ustaw - o nieuczciwej konkurencji, o ochronie konsumenta. Lepiej, gorzej, ale funkcjonują. Lecz ktoś może przecież uznać, że powinna istnieć jeszcze inna ustawa regulująca tę materię. I żąda odszkodowania za to, że jej nie wprowadzono. Czy to, że władza nie wpadła na ten pomysł, jest bezprawiem legislacyjnym? Oczywiście: tak logicznie, jak prawniczo rzecz biorąc jest absurdem, by w takich sytuacjach wnosić roszczenia. Ale można się założyć o duże pieniądze, że w praktyce - przy mocno roszczeniowych nastrojach społecznych - pojawi się lawina takich żądań. Sądy będą je naturalnie oddalać - lecz tak czy tak przybędzie im pracy. Co gorsza, równie wielkie jak nadzieje z nim związane, będzie potem nim rozczarowanie. Przepis ten bowiem więcej obiecuje niż daje. Należy do regulacji fasadowych, które pięknie wyglądają, ale kiedy przychodzi do ich realizacji, okazuje się, że istnieją dziesiątki przeszkód faktycznych bądź formalnych, które sprawiają, że mechanizm nie działa.

Z kolei wprowadzenie do krajowego systemu prawa specjalnego mechanizmu, który służyć ma naprawianiu szkód wynikających z opieszałości sądownictwa, został wymuszony serią przegranych przez Polskę spraw przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Tyle że Trybunał w Strasburgu zachowuje się tu mocno oportunistycznie. Otóż po rozszerzeniu kręgu państw, których obywatele mogą wnosić do niego skargi, nie może sobie poradzić z ich zalewem. Próbuje więc wymusić tworzenie dodatkowych szczebli na poziomie wewnętrznego prawa tych krajów, by opóźnić pojawienie się skarg w Strasburgu. Nie chodzi tu więc jedynie o polepszenie sytuacji obywateli dotkniętych powolnością działania sądów w Polsce. Często jesteśmy skłonni mniemać, że zmiany w prawie powinny służyć szczytnym ideom, tymczasem nie zawsze motywacje nowelizatorów są czyste i bezinteresowne. Na dodatek ów dodatkowy szczebel niekoniecznie udrożni procedurę - obywatel będzie musiał jeszcze dłużej dochodzić swego.

Wreszcie, zmiany w kodeksie postępowania cywilnego mają służyć zasadzie kontradyktoryjności procesu, wedle której walczyć powinny same strony, zaś sąd nie powinien ingerować w przebieg pojedynku, a jedynie oceniać ich argumenty i dopiero na końcu wydać werdykt. Tylko że na ringu bokserskim nie dopuszcza się do walk bokserów o różnej wadze. Tymczasem w sądzie strony różnią się wiedzą prawniczą i środkami na ewentualne skorzystanie z adwokata. Model czysto kontradyktoryjny można wprowadzić, lecz pod jednym warunkiem: że równocześnie ustanowi się mechanizmy wyrównujące szanse rywali - choćby przez stworzenie realnie funkcjonującego systemu pomocy prawnej dla najuboższych, czy to opłacanej przez państwo, czy wykonywanej na warunkach wolontariatu przez studentów ostatnich lat prawa. W Polsce powstają już wprawdzie jego zalążki, tyle że taka idea bezpłatnego doradztwa napotyka na opór sterowany przez wpływowe lobby - zwłaszcza adwokackie i radcowskie. Nawet przed Trybunałem Konstytucyjnym stanęła już kwestia, czy ktoś, kto nie jest członkiem korporacji, może choćby w ograniczonym zakresie udzielać pomocy prawnej.

Stąd też fundowanie sobie w takiej sytuacji modelowej kontradyktoryjności daje powód do podejrzeń, że chodzi jedynie o ułatwienie życia sądowi i przysporzenie dochodów adwokatom i radcom. Lecz czy celem nowych regulacji ma być to, by władzy - w tym przypadku sądowniczej - było lżej?

Z uwagi na funkcję sędziego Trybunału Konstytucyjnego mogę wobec ostatnich zmian użyć tylko najłagodniejszego określenia: jestem bardzo, bardzo sceptyczna. Prywatnie wyraziłabym to mocniej.

Spisał KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2004