Renesans humanizmu

Joseph Ratzinger uprawia "nową teologię", która zainteresowana jest i Bogiem, i człowiekiem. A zwłaszcza ich wzajemną relacją.

30.11.2010

Czyta się kilka minut

Wywiad z Benedyktem XVI "Światłość świata" streszcza wątki teologiczne bliskie Papieżowi, który przecież teologię określa jako swą życiową charyzmę.

Benedykt w książce jawi się jako jeden z nielicznych współczesnych humanistów. Co więcej, jego humanizm jest z gruntu teologiczny, a jego przewodnia myśl to dobro człowieka - od wymiaru intymności po wymiar ekonomii. Wszystko to, jak mówił filozof Jan Patočka, wynika z "troski o duszę", z troski, której przedmiot Papież widzi w szlachetnej, prostej, głęboko ludzkiej relacji człowieka z Bogiem.

Papieski humanizm jest humanizmem teologicznym. Opiera się na przekonaniu, że człowiek staje się sobą w przyjaźni z Bogiem: "Musimy przypominać, że nieskończoność, jakiej człowiek potrzebuje, może nadejść jedynie od Boga". Humanizm Ratzingera buduje się na nieusuwalnej centralności tajemnicy Boga. Dla niego człowieczeństwo człowieka jest nie do pomyślenia bez Boga. Papież dowodzi swego augustynizmu, postulując wobec wiary i świata powrót do Boga jako centrum. Ten teocentryczny wątek dotyczy przede wszystkim wspólnoty Kościoła, która bardziej niż kiedykolwiek wezwana jest do stania się wspólnotą zebraną "wokół" Boga. Ratzinger podkreślał to od wielu lat. Papieskie wezwanie to nie tylko wskazanie, to także diagnoza obecnej sytuacji świata i Kościoła.

Bóg jako gwarant wielkości człowieka to klasyczny temat teologii chrześcijańskiej, choć - przyznajmy z bólem - dziś zapomniany. Humanistyczne wątki Benedykta to owoc jego intelektualnej przyjaźni z Henrim de Lubakiem, którego od czasu swoich podstawowych studiów teologicznych podziwiał i próbował naśladować. Twórca "nowej teologii" proponował powrót do starej tradycji Kościoła, widzącej w człowieku podstawową "otwartość na Boga". Myślenie Papieża jest przepełnione sprzeciwem de Lubaca wobec dramatycznego, ale i absurdalnego "humanizmu ateistycznego". Teologia Ratzingera, jeśli już ją zamykać w jakiejś formule, to bez wątpienia próba uprawiania "nowej teologii". Refleksja Benedykta rodzi się wewnątrz renesansowego ducha de Lubaca zainteresowanego zarówno Bogiem, jak i człowiekiem, a nade wszystko - ich wzajemną relacją.

Cała teologia Ratzingera ogranicza się - wydaje się, że świadomie i dobrowolnie - do natarczywego przypominania podstawowej prawdy humanizmu teologicznego, zachowywania równowagi boskich i ludzkich spraw. Nie jest Benedykt w tym względzie oryginalny, ale bez wątpienia ważny. Przypisuje sobie rolę przypominania prawd podstawowych dla chrześcijańskiej wizji jako fundamentu jej prezentacji. Próby szufladkowania Ratzingera - a to jako progresisty, a to konserwatysty - są pozbawione sensu. Benedykt zachowuje zdrowy dystans, nie przeceniając swojej roli w Kościele, stwierdzając jedynie, że nie każdy pontyfikat musi być przełomowy.

Co w wykładni życia Jezusa jest mu szczególnie bliskie? Prawda o Jego człowieczeństwie, w którym jest coś więcej niż tylko człowieczeństwo. Zauważmy: nie neguje prawdziwego człowieczeństwa Jezusa. Skupia się jednak na ukazaniu owego "więcej", które wiara napotyka w Chrystusie, a które bywa dziś negowane. Metoda historyczna stanowi pomoc w zbliżeniu się do natchnionego tekstu, ale zdaniem Papieża nie może rościć sobie prawa do jedyności. "Biblia winna być czytana w duchu, w którym została napisana" - stwierdza. Dodaje, że potrzebujemy dziś krytycznej recepcji metody historycznej, która tylko w sojuszu z teologicznym rozumieniem Pisma może stanowić gwarancję adekwatnego podejścia do Słowa.

Benedykt stosuje więc podstawowe założenia "nowej teologii", w której kwestia człowieka i kwestia Boga są nierozdzielne. Identyczność Jezusa historii i Chrystusa wiary (teza "Jezusa z Nazaretu") analogicznie odnosi się do chrześcijańskiego obrazu świata: historia jest wielkością teologiczną, a wiara zamieszkuje wewnątrz historii. W tym znaczeniu Benedykt próbuje bronić perspektywy wiary i perspektywy rozumu przez wciąż na nowo podejmowany wysiłek ich jednoczenia: nie zapominajmy bowiem, że książka o Jezusie stanowi ideowy sequel "Wprowadzenia w chrześcijaństwo", w którym Ratzinger proponuje lekturę chrześcijaństwa zgodnie z jego wewnętrznymi kanonami samorozumienia.

Wielkim tematem jest słynna "dyktatura relatywizmu". Papieska teologia to poszukiwanie prawdy - efekt zainteresowania relacją Boga i człowieka. Ratzinger jest przekonany, że istnieje prawda i że pojawia się ona w szczególny sposób w życiu Kościoła. Prawda poszukiwana przez Ratzingera to nie sylogizm czy logiczna adekwacja, ale Chrystus - ukrzyżowany, współcierpiący, solidarny z człowiekiem Bóg-człowiek. Prawda jest osobą, która wyraża siebie w porządku kenotycznej miłości ukrzyżowanej. Spotkanie z prawdą to spotkanie z osobą Chrystusa, o którym wiemy, że "samego siebie wydał za nas".

Związek, jaki zachodzi między prawdą a miłością, jest dla Papieża zasadniczy: prawda to zawsze konkretne dobro. Nie może więc dziwić, że Benedykt odrzuca relatywizm: jeśli prawda odsłania się w konkretnej osobie, to jej odrzucenie oznacza odrzucenie osoby. Jeśli prawda odsłania się i utożsamia z ofiarniczym czynem miłości osoby, to jej odrzucenie oznacza ostateczne odrzucenie rzeczywistego i konkretnego dobra. Benedykt broni prawdy jako teolog. A teologia podpowiada mu, że stwierdzenia ostateczne rzeczywiście istnieją (to jego główny argument za nieomylnością Papieża).

Co więcej, człowiek prawdę odkrywa, ale nią nie zarządza: tam, gdzie napotykamy prawdę, tam też oddajemy się jej do dyspozycji. Używanie prawdy przeciw drugiemu to złe jej użycie. Benedykt wyklucza takie rozumienie prawdy, które oznacza jakiś rodzaj nieszczęścia, opresji ludzkiej wolności. Wszak Chrystus deklaruje się przed Piłatem jako prawda, ucząc nas tym samym, iż moc prawdy jest paradoksalnie związana z Jego krzyżem. Takiej prawdy, przekonuje Papież, nie trzeba się obawiać.

Benedykt prezentuje zręby dojrzałego teologicznie rozumienia prawdy i jej miejsca w całości chrześcijańskiego życia - być może to właśnie teologii przypadnie zadanie ocalenia zmysłu prawdy w naszych społecznościach. Przykład Papieża jest czytelny: pokazuje, że teologia może sensownie bronić prawdy i adekwatnie eksponować jej naturę. Nie ma stronicy "Światłości świata", która by tego nie dowodziła, pokazując piękno i moc prostego dialogu wiary i rozumu.

I tak teologia prawdy prowadzi Papieża do ważnych stwierdzeń społeczno-politycznych. Okazuje się bowiem, że świat bez prawdy staje się światem nietolerancyjnym. Paradoksalnie relatywizm nie toleruje swoich społecznych alternatyw. Relatywizm rodzi zatem konformizm, ten zaś u samych korzeni niszczy ludzką wolność, usuwa ją w cień. Papieska obrona prawdy okazuje się zatem i obroną ludzkiej wolności. Benedykt jest świadomy teologicznych komponentów nowoczesnego państwa demokratycznego, które w zasadniczy sposób określają jego naturę. Wie, że bez ich uświadomionej obecności demokracja nie będzie w stanie zachować siebie przed rozkładem.

Czy Kościół potrzebuje nowego soboru? Benedykt odpowiada przecząco. Nawet w dobie obecnego kryzysu Kościoła. Sprawnie bowiem działa w jego ocenie instytucja synodu biskupów, nawet więcej: przynosi owoce. Tymczasem wciąż musimy się skupić, zdaniem Benedykta, na dokonaniu właściwej recepcji Soboru Watykańskiego II, który bywał źle rozumiany.

Natomiast ekumenizm stanowi według Papieża problem wybitnie złożony. Czym innym są wysiłki przywrócenia jedności z różnymi odłamami protestantyzmu, czym innym z prawosławiem. Od tych drugich zdaniem Benedykta dzieli nas najmniejszy dystans. W drażliwej kwestii prymatu jego postawa jawi się jako zachowawcza: podkreśla, że papieski charyzmat stawia go w sytuacji wyjątkowej. Dlatego Benedykt nie zgadza się na zastosowanie formuły "pierwszy wśród równych" do papiestwa. Wyjątkowość misji papieża w zasadniczy sposób czyni jego i jego zadanie "niepodobnym do innych". W morzu ciągłości i analogii, właściwe rozumienie papiestwa - sugeruje - wymaga również dostrzeżenia nieciągłości, swoistości papieskiego zadania. Taka postawa różni się od postawy Jana Pawła II, który otwarcie wzywał do przemyślenia kwestii prymatu.

Czy książka zdradza przełomy w mentalności Papieża? Moim zdaniem - nie. Papieska teologia od lat pozostaje wierna dawno przyjętym założeniom.

Wydaje się, że teolog Ratzinger w pewnym momencie postanowił zrezygnować z tworzenia własnego systemu na rzecz przypominania wielkich i zawsze ważnych prawd chrześcijańskiej tradycji. Opcja ta zdradza jego własne rozumienie osobistego charyzmatu teologicznego, jakim jest hermeneutyka tradycji czuła na wyzwania czasu.

Teologia Ratzingera i Benedykta to wskazywanie na fundamenty "wierzącej wizji świata". Benedykt zdaje sobie sprawę, że to ważny - choć ani spektakularny, ani popularny - element otwierania przyszłości dla teologii, wiary i Kościoła. Owego lustra, w którym nieustannie błyszczy i jaśnieje świetlista twarz Zmartwychwstałego, prawdziwa Światłość Świata.

Ks. Robert J. Woźniak (ur. 1974) jest doktorem teologii, adiunktem na Wydziale Teologicznym UPJPII w Krakowie. Autor książki "Przyszłość, teologia, społeczeństwo" (Kraków 2007). Laureat Nagrody im. ks. Tischnera.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2010