Religijne nakrycie głowy. Felieton Zuzanny Radzik

Podziały na kobiecy balkon i męski front rozbił dopiero wspólny posiłek. Ale obserwacja, że w dialogu jest jak w tych dialogujących religiach, nie jest zupełnie od rzeczy.

10.10.2022

Czyta się kilka minut

Zuzanna Radzik / FOT. GRAŻYNA MAKARA /
Zuzanna Radzik / FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Idąc na międzyreligijne spotkanie, spodziewam się tego, co zwykle: paru emerytów i fascynatów tematu, pewnie profesorów, którzy uczą tego w teorii, a robią w czasie wolnym w praktyce. Zastaję jednak spotkanie na szczycie. Są kardynał i arcybiskup, przedstawiciel anglikanów ds. dialogu, przedstawiciele innych Kościołów chrześcijańskich wyznaczeni do kontaktów międzyreligijnych. Naczelny rabin miasta, rabin liberalny. Jak na religijnym spotkaniu na szczycie – mężczyźni. Z kobiet jest pani sekretarz całego przedsięwzięcia i trzy Żydówki z Brukseli i Antwerpii. Tak się przedstawiają: Żydówka z Antwerpii, Żydówka z Brukseli. Bo wobec tytułów poprzedników ciężko coś dodać. Siadłyśmy zresztą jakoś tak odruchowo dalej od arcybiskupa i głównego rabina i wyszło tak, że w ostatnich rzędach. Jak w tradycyjnej synagodze, szepcze któraś, i wszystkie się chyba zawstydzamy, bo w sumie nikt nie powiedział, że musimy siedzieć właśnie tu i tak.

Podziały na kobiecy balkon i męski front rozbił dopiero wspólny posiłek. Ale obserwacja, że w dialogu jest jak w tych dialogujących religiach, nie jest zupełnie od rzeczy. Nasze religie bowiem toczą dużo dialogów na szczytach, kontaktów tych decyzyjnych z decyzyjnymi. I jakoś tak się składa, że kończy się najczęściej spotkaniem facetów. Bo na tych szczytach rządzą religiami wciąż głównie mężczyźni. Owszem, spokój męskiego klubu zakłócają czasem pastorki, luterańskie biskupki czy reformowane rabinki. Ale wciąż za rzadko i nie wszędzie.

Czy kobiety w dialogu muszą milczeć? Czy dialog kobiet wyglądałby jakoś inaczej? Pytam sama siebie i wraca wspomnienie spotkania kobiecego w Jerozolimie, palestyńsko-izraelskiego, międzyreligijnego, które ukazało symboliczną siłę zmieszania. Gdy spotykają się same kobiety, bez mężczyzn, jest jak w domu, mogą zdjąć nakrycia głowy. Wszystkie te burki, toczki, hidżaby, kapelusze, bereciki – wszystko znika wraz z wizualnym podziałem i pokój konfiguruje się inaczej, każda zaczyna reprezentować sama siebie. Za długo mieszkałam w Jerozolimie, by uwierzyć, że wprawne oko nie rozpozna po stroju, makijażu, cięciu włosów, rodzaju biżuterii. Że różnica, skąd przychodzisz, jakoś się nie ujawni, ale symbolicznie rozumiem. Zdjęcie emblematów religijnej przynależności intuicyjnie zbliża, choć ostatecznie spotkamy się w tym, co ważne; jeśli religia jest ważna, to i w niej. Ale to niezaznaczenie różnicy być może obniża trudność przełamania bariery.

„Czy kobiety w dialogu międzyreligijnym mogą mówić?” – zadaje pytanie badawcze w tytule swojego artykułu prof. Judith Gruber. Czyli nie tylko mnie status kobiet w dialogach męczy. Że feminizm jest brakującym wymiarem dialogu religii, dwadzieścia lat temu obserwowała brytyjska teolożka Ursula King. Trudne jest też to, że wchodząc w międzyreligijny dialog jako feministki, często już boksujemy się z naszymi tradycjami, jesteśmy krytyczne wobec ich androcentryzmu. Jak tu je reprezentować, gdy pierwszym odruchem jest otrzeć łzy siostry, która ma tak samo w swojej wspólnocie? Dialog peryferii i marginesu to wciąż dialog. Inny jednak. Czasem to wymiana notatek z pola walki o równość.

Wracając do myśli o braku wizualnych podziałów, to również bez żadnych symboli zjechałyśmy się na kobiece rekolekcje ekumeniczne. Dwa wspólne mianowniki uczestniczek to miejsce zamieszkania i chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo w swej różnorodności. Choć fakt, to pytanie – do którego chodzisz kościoła? – jest pierwszym, które zadajemy, żeby zagaić rozmowę. Ale do wizytówek z naszymi imionami nie dopisano, skąd przychodzimy. Szybko orientuję się, że ciągle trafiam na parafianki z anglikańskiej parafii, które przyjechały tu ze swoją ksiądz. Inna dziewczyna na obiedzie tłumaczy, że choć przynależy właśnie tam, jeśli gdziekolwiek, to tak naprawdę najlepiej czuje się ostatnio u kwakrów. Kolejna sugeruje: „Może pójdziemy razem, podobało mi się tam, nawet jeśli to katolicki kościół?”.

A ja myślę, jak jej wytłumaczyć, że młodzieżowa, charyzmatyczna msza u franciszkanów pewnie nie jest czymś, co wybiorę. Inna opowiada, że misjonarskie ziarno jej Kościoła zasiano w Kolorado… Tak, wyczytuję z drobiazgów, skąd i z czym mogą przychodzić, ale ostatecznie, czy to takie ważne? Roztapiam się we wspólnym mianowniku, we wspólnym czytaniu Psalmów i medytacji. Jesteśmy w różnym wieku i przychodzimy w różnych momentach życia, tak szczęśliwe, jak i potrzaskane. Wdzięczne i obolałe. Zdejmuję swoje nieistniejące nakrycie głowy. W końcu bycie przy tej obok w modlitwie ważniejsze jest niż to, do którego się chodzi kościoła. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Religijne nakrycie głowy