Pytania o życie

Jaką władzę ma człowiek nad swoim własnym życiem? Jaką nad życiem innych ludzi? Jakie ma znaczenie różnica między wizją życia "zacieśnioną do wymiaru doczesnego materialnego" a wizją wychodzącą poza te granice?

09.12.2008

Czyta się kilka minut

Przypadek Eluany Englaro stał się we Włoszech przedmiotem debaty bez mała narodowej. 8 stycznia 1992 r. 21-letnia, śliczna i wysportowana dziewczyna w wyniku wypadku drogowego zapadła w stan śpiączki. W 1994 r. umieszczono ją w lecznicy bł. Luigiego Talamoni w Lecco. Do dziś pozostaje tam pod opieką sióstr miłosierdzia. Pokarm otrzymuje przy pomocy sondy nosowo-żołądkowej. Jest zdrowa, żadne inwazyjne terapie nie są stosowane. Ojciec Eluany od co najmniej

10 lat zabiega o decyzję sądu upoważniającą do zaprzestania podawania jej pokarmów. Do 2007 r. kolejne instancje jego wniosek odrzucały. Uzasadnienie się powtarzało: to nie jest uporczywa terapia.

Ale Beppino Englaro odwołał się raz jeszcze, a 16 października 2007 r. Sąd Najwyższy orzekł, że sędzia na wniosek opiekuna może zezwolić na przerwanie odżywiania, gdy istnieją dwie okoliczności: stan wegetatywny pacjenta jest nieodwracalny oraz ustalono, iż pacjent (gdyby był świadomy) nie zgodziłby się na pozostawienie go w tym stanie przy życiu. W tym mniej więcej czasie (trudno przyjąć, że bez związku) Kongregacja Nauki Wiary stwierdziła, że "podawanie pacjentom w »stanie wegetatywnym« pokarmu i wody, także wykonywane metodami sztucznymi, jest zasadniczo zwyczajnym i proporcjonalnym sposobem podtrzymania życia. (...) W ten sposób zapobiega się cierpieniom i śmierci na skutek wycieńczenia i odwodnienia. (...) Pacjent w trwałym »stanie wegetatywnym« jest osobą zachowującą podstawową godność ludzką, a zatem należy się mu zwyczajna i proporcjonalna opieka".

Sprawa tymczasem wróciła do Trybunału Apelacyjnego, który w lipcu 2008 r. zezwolił na przerwanie sztucznego odżywiania. Sąd określił, jak - w sposób humanitarny - ma się to dokonać, mówiąc m.in., których medykamentów podawanie należy wstrzymać, które podawać.

Nie zmienia to faktu, że Eluana została skazana na śmierć głodową. 16 lipca, w wyniku interwencji parlamentu, sprawa została ponownie skierowana do Trybunału Konstytucyjnego. Od tej pory media przynoszą wypowiedzi biskupów, księży, lekarzy (zwłaszcza neurologów). Głos zabrały zakonnice, które nadal chcą opiekować się Eluaną. Informowały, że kobieta każdego ranka otwiera oczy i oddycha; przekonywały, że jednak coś do niej dociera. Lekarze pisali, że nie ma pewności, czy w stanie wegetatywnym pacjent jest rzeczywiście pozbawiony świadomości, i że najnowsze badania wskazują na możliwość jej zachowania, nawet jeśli w stanie szczątkowym.

Na początku października Trybunał Konstytucyjny opowiedział się za utrzymaniem decyzji sądu apelacyjnego. Kilka dni później stan zdrowia Eluany pogorszył się na skutek wylewu. Protesty i apele nie ustawały. Podsekretarz w Ministerstwie Zdrowia Eugenia Roccella podkreślała, że byłby to pierwszy we Włoszech przypadek, że na mocy wyroku sądowego ktoś umiera z głodu i pragnienia, po trwającej przynajmniej 15 dni agonii. Lekarze kładą nacisk na to, że Eluana nie jest osobą chorą i że nie znajduje się w stanie terminalnym. Jest karmiona przy pomocy sondy, tak jak każdego dnia tysiące innych osób. Wśród zastrzeżeń szczególnie ważne wydaje się zakwestionowanie wartości domniemania woli pacjenta. Decyzje o przerwaniu czyjegoś życia na podstawie naszego przekonania, czego on by pragnął, mogłyby przecież być podejmowane także w innych przypadkach, np. przy zaawansowanej demencji, która występuje znacznie częściej niż stany wegetatywne. Łatwo sobie wyobrazić konsekwencje.

Wkraczamy w debatę o "testamencie życia". To zaś się zbiega z początkiem ogłoszonego przez Episkopat roku, którego hasło brzmi "Otoczmy troską życie". Abp Józef Michalik w liście pasterskim napisanym z tej okazji słusznie zauważył, że "chodzi tu o wartość życia, rozumianego bardzo szeroko i bardzo ewangelijnie. Żyjemy w czasach, kiedy pojęcie życia zostało wyjątkowo mocno zacieśnione do wymiaru doczesnego i materialnego, a dokonało się to pod wpływem ostrych dyskusji i potrzeby obrony życia wobec nacisków związanych z aborcją, eutanazją oraz tendencją do zniesienia kary śmierci".

Czy w przypadku stanu śpiączki "testament" polecający odebranie życia może mieć moc sprawczą? Jaką władzę ma człowiek nad swoim własnym życiem? Jaką nad życiem innych ludzi? Jakie ma znaczenie różnica między wizją życia "zacieśnioną do wymiaru doczesnego materialnego" a wizją wychodzącą poza te granice? Przypomniały mi się słowa ks. Jana Zieji: "każde życie jest czci godne, a życie ludzkie jest święte".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2008