Przyjaźń i spór

Jerzy Giedroyc, Czesław Miłosz: LISTY 1964-1972 - drugi tom tej arcyciekawej korespondencji to zarazem jej apogeum. Tylko dziewięć lat, ale za to jakich! List 34, Marzec ’68, proces "taterników", Grudzień ’70, Wiosna Praska i jej stłumienie, w ZSRR represje wobec dysydentów, na Zachodzie kontrkulturowa rewolta. Pomiędzy kalifornijskim Berkeley a podparyską siedzibą "Kultury" wciąż krążą listy: jest mnóstwo spraw do załatwienia i do omówienia, a zdania obu przyjaciół bywają rozbieżne.

13.12.2011

Czyta się kilka minut

Korespondencja Giedroycia i Miłosza to bowiem tyleż świadectwo bliskiej współpracy, jak i kronika nieustającego sporu. O zadania stojące przed "Kulturą", o strategię działania, o stosunek do kraju, do imperium sowieckiego i do Rosji, czasem - o sprawy czysto literackie.

"Nie łudź się - pisze Miłosz na początku 1964 roku, upominając się o czekające na wydanie eseje Stanisława Vincenza i o następne po "Esejach dla Kasandry" książki Jerzego Stempowskiego - miejsce »Kultury« to pisma literackiego, tej literatury, która kiedyś zostanie oceniona jako wielka, takiej jak Hostowca [tj. Stempowskiego]. Rozpraszasz się w zbyt wielu kierunkach niepotrzebnie. To było i będzie moje zdanie". Poirytowany Giedroyc replikuje: "Ależ przejrzyj wreszcie spis tytułów w Bibliotece »Kultury« czy spis autorów, których drukowałem. Nie tylko doceniam rolę literatury, ale nawet w pewnej mierze ją przeceniam. Natomiast nie mam zamiaru ograniczyć się jedynie do niej. (...) Jeśli się jest w przededniu, a właściwie na początku rozwoju wydarzeń, które będą miały zasadniczy i rewolucyjny wpływ nie tylko na nasz kraj, ale na cały świat, to nie można się od tego wszystkiego odwrócić...".

I dodaje: "Bardzo mi polecasz wydanie książek Stempowskiego. To są tzw. dobre rady Cioci Zosi. Przygotowanie książki zależy od Stempowskiego, natomiast moim obowiązkiem jest nie tylko wydanie tej czy tych książek, ale również troska, by Stempowski miał z czego żyć. I te kłopoty mam nie tylko ze Stempowskim. Tylko to nie obchodzi nikogo". "Bardzo mnie przejął i zmartwił Twój gorzki list - odpowiada Miłosz. - Nie jest jednak tak, że od wszystkiego się uchylam, tylko prawdę napisałem o tym swoim braku czasu"... Burza minęła, różnica zdań w wielu kwestiach pozostaje. I strzeżmy się przed formułowaniem pochopnych sądów!

Redaktor uporczywie zabiega o pieniądze na kolejne książki i o pomoc dla konkretnych ludzi, nie tylko autorów "Kultury". Z równą pasją snuje dalekosiężne plany polityczne, ma też zawsze długą listę życzeń, a właściwie poleceń dla przyjaciela za oceanem. Miłosz, pochłonięty zarówno własną twórczością, jak i wykładami na uniwersytecie, broni swojej pisarskiej autonomii, a przy tym nie kryje sceptycyzmu wobec politycznych wizji Giedroycia i pesymistycznie zapatruje się na możliwość głębszych zmian wewnątrz Imperium. Obaj mają swoje racje, obaj przy tym mogą być wzorem pracowitości. I nie tylko Giedroyc zdolny jest do bezinteresownych poświęceń - Miłosz poświęca mnóstwo czasu, by spisać nagrane przez siebie rozmowy z Aleksandrem Watem.

Sprawa Wata staje się zresztą zarzewiem kolejnego sporu. Za życia autora "Ciemnego świecidła" dochodzi do konfliktu między nim a "Kulturą", po jego śmierci Giedroyc wyraźnie nie jest przekonany do spisanych przez Miłosza wspomnień. Ostatecznie zredagowany przez Lidię Ciołkoszową "Mój wiek" ukaże się w Londynie... Dziś trudno w tym nie widzieć pomyłki Redaktora - ale i Miłoszowi zdarzają się sądy tyleż kategoryczne, ile zdumiewające, gdy na przykład odwodzi przyjaciela od pomysłu opublikowania "Kręgu pierwszego" Aleksandra Sołżenicyna, przekonując go, że ta słaba i tradycyjna w formie powieść nie zainteresuje polskiego czytelnika.

Ten "protokół rozbieżności" można ciągnąć znacznie dłużej. Tlący się konflikt, który co jakiś czas gwałtownie wybucha, nie niszczy jednak ani przyjaźni, ani wzajemnego zaufania. Listy zaś, w których znalazł odbicie, stają się dzięki niemu świadectwem jeszcze ciekawszym, bo wielowymiarowym. (Czytelnik, Warszawa 2011, ss. 642. Opracował Marek Kornat. Archiwum "Kultury", tom 11.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2011