Przezroczystość Jezusa

MEDYTACJE WIELKANOCNE | Wrażliwość na miłość i doświadczenie zmartwychwstania splatają się nierozdzielnie.

07.05.2018

Czyta się kilka minut

Ryszard Otręba, 179. Inni (druk cyfrowy), fragment / RYSZARD OTRĘBA
Ryszard Otręba, 179. Inni (druk cyfrowy), fragment / RYSZARD OTRĘBA

Maria Magdalena i Tomasz Bliźniak musieli podjąć wysiłek, by uwolnić się od swoich koncepcji i oczekiwań, które przeszkadzały im rozpoznać Zmartwychwstałego. Dialog u grobu w ogrodzie pokazuje zaś wyraźnie, że najgłębsze pragnienia są ściśle związane z istotową tożsamością człowieka. Dopiero wezwana po imieniu przez Mistrza – „Mario!” – mogła Magdalena uświadomić sobie, kogo – i czego – w istocie szuka. Wiemy już jednak, że na kolejnym etapie duchowego rozwoju musiała „puścić” swe oczekiwania – czyli w gruncie rzeczy zostawić swoją tożsamość.

Problemy Marii i Tomasza wskazują, że dla naszej paschalnej wiary niezwykle ważna jest jeszcze jedna postać z Ewangelii Jana. Postać – w pewnym sensie – bezimienna.

W poranek wielkanocny dwóch uczniów biegnie do grobu (por. J 20, 3-8), zaalarmowanych przez Magdalenę – jednym z nich jest Piotr, ale on przybiega drugi. Wyprzedza go „uczeń, którego Jezus kochał”. Czeka u wejścia do komory grobowej na Piotra – ale nie Szymon, lecz ów drugi, ujrzawszy brak ciała Mistrza, pierwszy staje się wierzącym. Podobna historia powtarza się na samym końcu tekstu Ewangelii, gdy Piotr z kilkoma towarzyszami przez całą noc bezskutecznie usiłują łowić ryby. Połów udaje się dopiero nad ranem, gdy, posłuchawszy rady – nierozpoznanego jeszcze – Jezusa, zarzucają sieć „po prawej stronie łodzi”. I ponownie bezimienny jest pierwszy – on rozpoznaje: „To jest Pan!” (por. J 21, 6-7).

Gdzie bije źródło tej szczególnej zdolności ucznia, który pierwszy dobiega, pierwszy wierzy, pierwszy rozpoznaje? Wypływa ono właśnie z jego bezimienności. Tym się różni od pozostałych uczennic i uczniów Rabbiego z Nazaretu. Inni mają imiona własne: „Maria”, „Tomasz”, „Piotr”. On przedstawia się zawsze tylko w taki sposób: „uczeń, którego Jezus kochał”.

Jak wielka to różnica, ujawnia się w dialogu, który po wspomnianym połowie Jezus toczy z Piotrem (por. J 21, 15-19). Mistrz prowokacyjnie pyta: „Czy kochasz mnie więcej niż inni?”. Piotr natychmiast odpowiada: „Tak. Ty wiesz, że Cię kocham”. Jakaż pewność siebie w korzystnym porównaniu z resztą towarzyszy! Wielkie ego. Jezus pyta więc o coś mniejszego: „Czy mnie kochasz?” – po prostu, już bez porównania z innymi. Piotr nadal jest pewny swojej miłości. Dopiero trzecie pytanie Jezusa narusza w Szymonie oczywistość solidności własnego „ja” – „Ty wszystko wiesz, wiesz, że cię kocham” – ale i ono Piotra całkiem z „ja” nie wyzwala. Możemy się tylko domyślać właściwej odpowiedzi, której Piotr nie udzielił, a którą stał się uczeń bezimienny: „Wiem, że Ty kochasz”. Jest to odpowiedź w istocie bez „ja” – ono pojawia się jedynie jako miejsce ujawniania się miłości Boga, bez własnej (innej niż bycie kochanym) tożsamości, bez oczekiwań i pragnień.

Jeśli bowiem w perspektywie biblijnej kultury imię wyraża tożsamość, to uczeń, który tak skupił się na miłości Boga, że zapomniał swojego imienia, zostawił siebie i nie ma więcej żadnej własnej – ograniczonej, bo takiej, a nie innej – tożsamości, żadnej poza tym, że jest kochany przez Mistrza. Doskonale wcielił w życie słowa Jezusa: „Kto kocha swoją psyche (życie, duszę, »ja«), traci je. Ktoś zaś gardzi swoją psyche na tym świecie, zachowa ją na życie wieczne” (J 12, 25).

Tym samym bezimienny stał się doskonałym uczniem Mistrza. Odzwierciedlił bowiem w sobie przezroczystość Jezusa – Syna, który nie czyni nic od siebie (por. J 5, 19), którego byciem jest bycie wyrazem (logosem) Ojca (J 1, 1), w którego jeśli się wierzy właściwie, to się nie w Niego wierzy, bo wierzy się w Ojca (J 12, 44), którego – jeśli się Go prawdziwie pozna – w ogóle się nie widzi, gdyż widzi się samego – niewidzialnego – Ojca (J 14, 9). I który właśnie dlatego jest nie tylko Zmartwychwstałym, ale samym Zmartwychwstaniem, samym Życiem – nieprzemijającym, bez granic, delikatnie rodzącym się wszędzie, gdzie tylko ktoś mu granic swego małego i przemijającego „ja” nie stawia.©℗


MEDYTACJE WIELKANOCNE PIOTRA SIKORY >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2018