„Przepijmy tymczasem atramentem...”

Andrzej Bobkowski: LISTY DO JERZEGO TUROWICZA 1947–1960 –

30.09.2013

Czyta się kilka minut

– to była prawdziwa przyjaźń, choć obaj nigdy się nie spotkali. Między Andrzejem Bobkowskim (1913–1961) i starszym od niego o rok redaktorem „Tygodnika Powszechnego” wywiązało się szczególne porozumienie, oparte na wzajemnym szacunku, podziwie i wdzięczności.

Zaświadcza o tej przyjaźni sporych rozmiarów teczka zachowana w Archiwum Jerzego Turowicza. Wypełniają ją maszynopisy – ciasno, bez marginesów i interlinii, dwustronnie zapisane arkusze bibułkowego papieru, zawierające dziennik podróży Bobkowskiego do Gwatemali, publikowany w „TP” w siedmiu odcinkach w latach 1949-50 – oraz listy. Korespondencyjną znajomość rozpoczął w maju 1947 Jerzy Turowicz, który zwrócił uwagę na pierwsze, krajowe i emigracyjne publikacje nieznanego jeszcze wtedy autora. „Pisze Pan – odpowiada Andrzej Bobkowski – że cieszyłby się Pan, gdyby Pan mógł zaliczyć mnie do rzędu stałych współpracowników »Tygodnika«. Ja też, ale naprawdę nie wiem, czy to byłoby możliwe”.

Bobkowski, od marca 1939 mieszkający wraz z żoną w Paryżu, szybko przekonuje się i do pisma, i do jego redaktora. Przysyła najpierw szkic o Lourdes, a później, gdy decyduje się opuścić na stałe Europę, właśnie „Tygodnikowi” powierza relację z podróży. Godzi się nawet, choć nie bez oporu, na redakcyjne cięcia dotyczące fragmentów swobodniejszych obyczajowo (jakże zresztą niewinnych z dzisiejszego punktu widzenia!). Listy stają się coraz bardziej osobiste i szczere. Są przy tym świetne literacko, barwne, zabawne, czasem nieco złośliwe („Nie lubię Claudela i Zawieyskiego Jerzego, pomimo że on najdokładniej wie, jakie są warunki utrzymania w piekle, w niebie i w czyśćcu, a ja nie wiem”), ale i złośliwości świadczą o pełnym zaufaniu autora do adresata.

W 1949 r. Turowicz zaproponował Bobkowskiemu korespondencyjny bruderszaft. „Dostałem Twój przemiły list – pisze w odpowiedzi Bobkowski – i narobił mi wiele radości. Jak widzisz, zgoda – przepijmy tymczasem atramentem i na zagrychę taśmą do maszyny. Trudno – poprawi się”. Do poprawin już jednak nie doszło. Ostatni tekst Bobkowskiego w „Tygodniku” („Panama – Gwatemala”) ukazał się w 1950 r. Zbliżało się apogeum stalinizmu i zamknięcie pisma, listy między Krakowem a Gwatemalą przestały krążyć; Bobkowski nie chciał narażać przyjaciela na „nigdy nie przewidziane, a wówczas zupełnie możliwe przykrości”.

Kontakt między nimi nie uległ jednak zupełnemu zawieszeniu. Jak wiemy z listu Bobkowskiego do matki, w Wigilię 1953 dotarła do Gwatemali niewielka przesyłka, a w niej „zbiór kolęd, mała książeczka z kilku taktami nut do każdej kolędy od Jerzego T.”. Dramatycznym zwieńczeniem niewielkiego objętościowo, ale arcyciekawego zbioru jest długi list Bobkowskiego, powstający na raty w lutym 1960. Autor „Szkiców piórkiem” zdaje w nim sprawę z wydarzeń minionych lat, po czym z przejmującą rzeczowością stwierdza: „Od przeszło dwóch lat żyję w cieniu śmierci”. I dalej pisze o swojej chorobie, o wierze, woli życia i stosunku do śmierci („Smutno umierać, ale po cóż do tego umierać w smutku?”), o niezrealizowanych już planach eseju o Conradzie i jego wielkiej południowoamerykańskiej powieści „Nostromo”. Na ten list-wyznanie Turowicz nie zdążył odpowiedzieć; zachował się natomiast jego list kondolencyjny do Barbary Bobkowskiej, wydrukowany w książce razem ze wspomnieniem pośmiertnym.

Teksty Bobkowskiego z „Tygodnika” zebrał wcześniej Paweł Kądziela („Z dziennika podróży”). Publikacji listów do Jerzego Turowicza podjął się Maciej Urbanowski, autor wydanej na początku tego roku książki „Szczęście pod wulkanem. O Andrzeju Bobkowskim”. Zrobił to bardzo starannie, opatrując je szczegółowymi przypisami – no i przytaczając przy okazji wspomniane wcześniej redakcyjne ingerencje. Można tylko żałować, że nie odnalazły się dotąd listy Turowicza, ale i bez nich ta książeczka jest warta lektury, jako – cytuję wydawcę – „opowieść o dziejach niezwykłej przyjaźni dwu niezwykłych, pięknych i dobrych ludzi”. (Biblioteka Więzi, Warszawa 2013, ss. 136.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2013