Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
16 sierpnia patriarcha Aleksy II, zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP), kolejny raz ostrzegł, że taki krok jedynie zwiększy napięcia między tymi Kościołami i skomplikuje relacje między prawosławiem a katolicyzmem. Patriarchat Moskiewski, którego gałąź - Ukraiński Kościół Prawosławny (UKPPM) - ma swoją siedzibę w Kijowie, oświadczył, że działania grekokatolików traktuje jako agresję na tereny prawosławne i potwierdzenie ich ekspansyjno-prozelickiej polityki wrogiej prawosławiu. Metropolita Włodzimierz, zwierzchnik UKPPM, zaapelował do Benedykta XVI o anulowanie decyzji grekokatolików.
11 sierpnia ks. Wsiewłod Czaplin z Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego stwierdził, że “dążenie ukraińskich grekokatolików do przeniesienia swojej stolicy do Kijowa i nadania swojemu metropolicie tytułu metropolity kijowskiego jasno pokazuje, kto jest agresorem w relacjach prawosławno-katolickich". Podkreślił on, że w czasie, gdy Kościół prawosławny i Watykan zdają się gotowe do przywrócenia dobrych relacji, UKGK wszelkimi środkami stara się dokonać ekspansji na Wschód, a działalność ta “nie zbliża prawosławia i katolicyzmu, lecz je dzieli".
Zdaniem prawosławnych racje historyczne i eklezjologiczno-kanoniczne przemawiają przeciwko “przeprowadzce" stolicy UKGK do Kijowa, który historycznie i kanonicznie jest terenem prawosławnym. Jak powiedział patriarcha Aleksy II, katedra w Kijowie była od samego początku jedną ze stolic rosyjskiego prawosławia. W opinii RKP działania UKGK są nieuzasadnione także z tego powodu, że w Kijowie praktycznie nie ma grekokatolików, którzy w absolutnej większości mieszkają na zachodniej Ukrainie. Podkreśla się przy tym, że zdecydowana większość z pięćdziesięciu milionów Ukraińców to prawosławni, a grekokatolików jest tam pięć milionów. Do tego - uważają prawosławni - UKGK stara się wykorzystać prozachodnie tendencje, jakie doszły do głosu na Ukrainie podczas i po Pomarańczowej Rewolucji.
Na zarzuty Patriarchatu Moskiewskiego odpowiedział ks. Ihor Jaciw, sekretarz prasowy UKGK, podkreślając, że przeniesienie siedziby władz UKGK do Kijowa nie jest agresją, ale wynika z konieczności udoskonalenia administracyjnych działań Kościoła. W istocie chodzi o ułatwienie wiernym, mieszkającym dziś - w wyniku migracji - na terenie całego kraju, dostępu do głowy UKGK. “Nasz Kościół - powiedział ks. Jaciw - nie ma charakteru regionalnego, dlatego przyjazd jego zwierzchnika do Kijowa nie jest przejawem agresji wobec innych wyznań, ale wynika z konieczności życiowej". Odrzucił też oskarżenia o ekspansję na ziemie prawosławne: “Na tym terenie mieszka znaczna liczba grekokatolików, którzy prosili Kościół o przysłanie im księdza. Spełniliśmy te prośby, zorganizowaliśmy parafie i inne wspólnoty".
Synod UKGK decyzję o przeniesieniu swojej stolicy do Kijowa podjął w październiku 2004 r. - o czym na początku sierpnia przypomniał bp Hlib Łonczyn, który reprezentuje UKGK w Watykanie. Hierarcha dodał jednak, że decyzja ta “nie została zaaprobowana przez papieża". UKGK w istocie uważa, że nie tyle “przenosi" swoją stolicę do Kijowa, ile tam “wraca", bo został stamtąd wyparty na przełomie XVIII i XIX w. przez władze carskie. Metropolia halicka istniała na wschodniej Ukrainie do połowy XIV w., a przez Rzym została tam na nowo ustanowiona na początku XVIII w. W czerwcu br. kard. Huzar stwierdził, że “nie ma żadnych eklezjologicznych czy kanonicznych przeszkód" dla współistnienia UKGK i UKPPM na tym samym terenie. Przeniesienie władz grekokatolików uważa on za powrót do dawnej tradycji: “Dzisiejszy powrót rezydencji głowy jednego ze spadkobierców dawnej metropolii kijowskiej, jakim jest UKGK, do swego ośrodka nad brzegami Dniestru jest dla nas dobrą okazją do próby nakreślenia tych głównych zasad, które mogłyby lec u podstaw przyszłego zjednoczenia" wszystkich Kościołów na Ukrainie.
Obawy prawosławia co do “przeprowadzki" wiążą się także - i przede wszystkim - z faktem, że jest to kolejny krok ku ustanowieniu na Ukrainie patriarchatu greckokatolickiego, o co UKGK od pewnego czasu (bezskutecznie) stara się w Watykanie. Przy okazji ubiegłorocznej wizyty w Moskwie kard. Waltera Kaspera, przewodniczącego Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, zwierzchnicy wszystkich autokefalicznych Kościołów prawosławnych przesłali mu raport, w którym ustanowienie takiego patriarchatu uznali m.in. za działanie w rodzaju wypraw krzyżowych przeciwko prawosławiu i w ogóle jako śmierć dla ekumenicznego dialogu katolicko-prawosławnego. Jak wiadomo, Jan Paweł II popierał plany grekokatolików, ale podkreślał, że w tej sprawie należy brać pod uwagę stanowisko prawosławia, i apelował o cierpliwość. Podobne stanowisko zajmuje dziś Benedykt XVI. Wydaje się, że również ta papieska powściągliwość przyczyniła się do tego, że w czerwcu całe prawosławie wyraziło gotowość do reaktywowania dialogu katolicko-prawosławnego na forum światowym, który załamał się w 2000 r. w wyniku sporu o... status Kościołów unickich.
Dla prawosławia sprawa greckokatolickiego patriarchatu na Ukrainie jest kluczowa w relacjach katolicko-prawosławnych. W lipcu metropolita Włodzimierz z UKPPM, w obliczu planów przeniesienia stolicy UKGK do Kijowa, oświadczył, że uzyskanie statusu patriarchatu przez ten Kościół “może zahamować dialog prawosławno-katolicki na wiele stuleci".
CWN, EAI, ENI, KAI, "Kyiv Post", RISU
---ramka 362671|strona|1---